Wpis z mikrobloga

Ech Romani, co tu się #!$%@? to ja nawet nie. Będąc jeszcze gówniakiem popadłem w #!$%@?. Patrycjusz 21 lvl here, więc miałem wiele okazji do socjalizacji, jednak za każdym razem nie wiedziałem jak zagadać do loszek. Niektóre dawały mi nawet trochę atencji (bo daleko do słynnego erise, jestem jakieś 6/10), ale piwnica wychodziła ze mnie hardo. Mój ojciec to typowy Gajusz, więc:

Hehe synek, czemu nie bzikosz, weź na jakiejs uczcie podejdź do jednej, popieprz że ładnie wygląda, potem spij i będziesz miał łatwiej XDD


Jednak brakowało mi pewności siebie, więc im dłużej na mnie padre patrzył, tym bardziej się #!$%@?ł. W końcu stwierdził, iż do wyjścia z #!$%@? potrzebuję wojska. Gajusz senator hardo, do tego były pretor (konsulem nie udało mu się jeszcze zostać), więc wykorzystał swoje kontakty i tak zostałem trybunem przy formującej się armii konsularnej. Nie chciałem iść, ale rodzice zagrozili mi #!$%@? z domu i wydziedziczeniem.
Konsulem był wówczas znany i lubiany Marek Emaliusz Paulus, znany i lubiany polityk służący niegdyś pod Scypionem Emilianusem Africanusem w trakcie oblężenia Kartaginy. Już przy pierwszym spotkaniu jeszcze w Italii zobaczył, że ma przed sobą spierdona, którego przeforsował ojciec, wykorzystał więc fakt, że byłem nadliczbowym trybunem (jak dobrze wiemy na każdy legion przypada 6 takich), więc zachował mnie przy sobie mówiąc:

Wiesz Anon, młody jeszcze jesteś, będziesz przy mnie aby nauczyć się wojaczki w imię Republiki


No dobra, zajebiście. Własny namiot, dwóch niewolników (jeden był Insubrem i wypasał wcześniej owce, drugi pochodził z jakiegoś dziwnego germańskiego plemienia Krakovirów czy jakoś tak i niegdyś handlował maczetami oraz gaciami na bazarze, ważne że z każdym mogłem po łacinie się dogadać), do tego konkretny pieniążek – czego typowy danonek chce więcej? Wszystko byłoby zajebiście, gdyby nie konieczność przebywania razem z konsulem i resztą trybunów. Ananasy #!$%@?, nawet nie potraficie sobie wyobrazić tego, co się czuje siedząc przed namiotem w kilkanaście osób (sami dynamiczni + ty spierdon), gdzie:

Kwintus #!$%@?, a oglądałeś ostatni wyścig na Cyrku? Biali #!$%@?, co?!


-Hehe, ta Emalia (jak się później okazało córka brata Marka Emaliusza) to #!$%@? jak #!$%@?, ledwo powiedziałem jej ile talentów wydaje tygodniowo, to od razu mnie zaciągnęła i ciągnęła, hehe.
Ja ci powiem, że najlepiej gladiusa zamówić u Sekstusa, on ma przy Via Appia warsztat, wiesz, koło…

#!$%@? barbarzyńcom w dupę, rzygam wam do dupy, Rzym was ucywilizuje

Anon, a ty już ruchałeś analnie?


Ja #!$%@?ę Jowiszu, coś ty #!$%@?ł, żeżuncja niewyobrażalna, kiedy ty siedzisz i powoli popijasz wino, a obok ciebie same takie dynaminy. #!$%@? strzela na miejscu. Lecz w końcu dotarliśmy do Hiszpanii Dalszej, prowincji gdzie miał działać Marek Emaliusz Paulus. Całego półwyspu nie podporządkowaliśmy, bo brakowało nam sił, wiele rozmaitych szczepów spośród Celtyberów z nami współpracowało, ale Luzytanie, czy jakieś inne plemiona walczyły przeciw nam. No i jak ta nieszczęsna armia dotarła na miejsce, no to wzięliśmy i stanęliśmy naprzeciw miasteczka barbarzyńców. Nie chce Paulus marnować żołnierzy, to najpierw wysyła poselstwo – jak myślicie ananiasze, kto idzie w tymże? No #!$%@?.
Dojeżdżamy do jakiejś gównianej zbutwiałej bramy, oni nam otwierają, wjeżdżamy w czwórkę. Dookoła nas jakieś #!$%@? dzikusy, patrzą się na nas jak #!$%@? wi co, w końcu jakiś dostojniejszy instruuje nas w grece, że jedziemy do siedziby wodza. Dojeżdżamy, schodzimy z koni, wchodzę, a tu taki paździerz, tu jakiś hoplon, tam jelenie poroże, tu jakieś #!$%@? wie jakie rogi, estetyczny #!$%@?. Zachodzimy dalej, a tu iberyjski wódz z wąsem i brzuchem jak beczka oraz jego młoda córka, solidne 8/10, ładna smagła twarz, kruczoczarne średnie włosy i wielkie cycki. Delegacja zwraca się do wodza z prośbą o przyjaźń, a ja patrzę w te cycki, zaraz podnoszę wzrok i patrzę, że ta dziewczyna uśmiecha się i delikatnie wskazuje palcem na siebie. Podchodzę do niej i słyszę:

Jesteś taki męski, chciałbyś mnie #!$%@?ć?


Ja typowy spierdon cieszę się jak głupi, że w końcu zarucham, uśmiecham i przeczesuję włosy, a tu nagle słyszę wodza:

Ty #!$%@?, chciałbyś mi córkę #!$%@?ć? Niedoczekanie twoje!


Wyciąga wówczas miecz, tak jak i jego przyboczni, a my musimy #!$%@?ć, szybko wsiadamy na konie i galopem wypadamy przez bramę wioski. Większość delegacji spodziewała się takiego obrotu sprawy, ale muchomor się popsuł. Trzeba będzie zorganizować oblężenie ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Jak już ostatnio wspominałem

Ech Romani, co tu się #!$%@?, to ja nawet nie. Tak jak już opowiadałem wcześniej – nie zaruchałem córki oretańskiego wodza, a tylko go #!$%@?łem, przez co Marek Emaliusz Paulus musiał zarządzić oblężenie miasteczka. Po błyskawicznym powrocie do obozu razem z pozostałymi posłami było mnie głupio. Tym bardziej, że konsul solidnie zmył mi za to głowę mówiąc:

Trybunie Anon, weź nie #!$%@? tak, jak chcesz poruchać, to załatwi się tobie niewolnicę, a nie #!$%@? poważną dyplomatyczną misję zamieniasz w pożar w burdelu


Tylko ja wstydliwy, więc o niewolnicę nie prosiłem. Otoczyliśmy solidnym wałem ziemnym miasteczko i zaczęliśmy konstruować dwa tarany, parę skorpionów (które chyba jednak robiły większe wrażenie, niźli realne efekty) oraz nieco drabin. Barbarzyńcy mieli tylko jakąś zbutwiałą palisadę, ale sporo słyszeliśmy o ich zaciekłości, tak więc konsul uznał za stosowne nieco zadziałać na nich głodem. Kilka dni minęło spokojnie, aż w końcu oblężeni zaczęli robić wypady nocami i mordować nam wartowników. Tak więc każdej nocy przynajmniej jednego wartownika musieliśmy zmieniać nadliczbowo, bo tracił życie i jaja (tak, tak, tubylcy się nie #!$%@? i kastrowali). Minęło tak 10 dni oblężenia, kiedy Paulus wezwał mnie na consilium:

Trybunie Anon, dzisiejszej nocy będziesz obchodził wszystkie warty i kontrolował, czy nikt nie śpi, później zmieni was trybun Kwintus Caecaliusz.


O #!$%@? anony, żebyście wiedzieli jak ja się wtedy poczułem, toż to był niemalże wyrok śmierci. Kiedy skończył się ten piękny wiosenny dzień, nałożyłem na siebie zbroję, włożyłem hełm, zabrałem ze sobą scutum i upewniłem się, że pochwę z moim gladiusem mam na miejscu – wówczas cały zaruchany ruszyłem na obchód. Cała linia miała jakieś 5 kilometrów, więc możecie zdać sobie sprawę z tego, ile musiałem #!$%@?ć. Mijały tak godziny, a ja z lekkim przerażeniem spoglądałem w stronę miasteczka – czy aby nic stamtąd nie idzie? Powoli wręcz spacerując mogłem też poczuć lekki wiatr schładzający mi twarz, cóż za ulga po gorącym dniu, gwiaździste niebo również napawało zachwytem. Ech ananasy, dokładnie o taki Rzym walczyłem, jednak usłyszałem oddech połączony z szybkimi krokami. Odwróciłem się w stronę palisady i zobaczyłem, że to był on.

Podczas oblężenia wielokrotnie pokazywał się na szczycie palisady, wymachiwał swoim mieczem i wykrzykiwał obelgi po grecku. Trochę u niego kulał ten język, ale robiło to wystarczające wrażenie, gdy słyszało się (wykrzyczane na jednym wydechu):

#!$%@? twój siostra w winogron #!$%@? ojca anal matka garnek marmur trójrzędowiec pedał!!!


A teraz stał przede mną. Onany – wyobraźcie sobie kolesia gdzieś koło czterdziestki przypakowanego tak, że ja #!$%@?ę, wysokiego na ponad 1,85 m, z długimi rudymi włosami związanymi w dwa grube warkocze, z nagim torsem, w nieco brudnych brązowych spodniach z trzymanym oburącz mieczem wielkości twojego starego jak cię robił. I takie #!$%@? indywiduum stoi naprzeciw mnie, uśmiecha się i mówi:

Sosna anus śmierć ty #!$%@?


Ja kompletnie zaruchany nie wiem co robić, ręka sięga po gladiusa, ale trzęsie się ona jak epileptyk na imprezie, przerażenie sięga zenitu, w końcu nie wytrzymałem. Poczułem coś cieknącego mi po nogach, po chwili do mojego nosa doszedł okropny smrut. Wiedziałem, że te suchary, które nam dają, są #!$%@?, ale nie że aż tak śmierdzą. Do barbarzyńcy z lekkim opóźnieniem doszła kakaowa woń, ale widać było jak się krzywi, aż łzy napływają mu do oczu, co nie przeszkodziło mu jednak wznieść ręce do potężnego cięcia z góry. Poczułem, że będę rzigoł, upuściłem tarczę, padłem na kolana i puściłem bełta. Podniosłem oczy lekko do góry, wówczas ujrzałem tę pieprzoną kreaturę w stanie śmiechawko – ruchawki, kiedy ledwo trzymał się na nogach przez patrzenie na mnie. Uznałem, iż może mam jeszcze szansę, poderwałem się szybko i jednym susem zbliżyłem się do niego na tyle, aby wbić mu miecz w brzuch. Weszło całe ostrze, sam wpadając też nim solidnie zachwiałem, lecz utrzymał się na nogach, puściłem miecz i zacząłem się mu przyglądać. Po chwili jednak z przerażeniem patrzę, że po bólu na twarzy znika ślad, a barbarzyńca wciąż mając mojego gladiusa w trzewiach wykrzywia oczy, odsłania zęby w geście wściekłości i zaczyna robić powolny zamach mieczem. Nie wiem co robić, więc zbliżam się do niego i uderzam swoim hełmem w jego klatę krzycząc:

Twój wioskowy kapłan #!$%@?ł małe dzieci


Nie wiem skąd przyszło mi to do głowy, ale ważne, że zadziałało. Padł na ziemię, trochę jeszcze podrgał, jednak w końcu mu się zginęło na dobre. Po chwili przybiegło kilku żołnierzy zobaczyć co się stało, na szczęście uznali, że to barbarzyńcy puściły zwieracze, ja natomiast szybko pomknąłem do namiotu zmienić ubranie. Na następny dzień konsul Paulus postanowił pokazać oblężonym bezsens ich walki, barbarzyńcy urżnięto łeb, nadziano na włócznię i wbito na jakieś najwyżej sto metrów przed palisadą. Obrońcy spoglądali na nas ze zdziwieniem, słychać było okrzyki:

Co to #!$%@? w ogóle jest, głowa Ditaxa na jakimś kiju?!


Marek Emaliusz Paulus gratulował mi wyczynu, głośno przyznał przy reszcie trybunów, że:

Widzicie #!$%@? jaki czują respekt wobec nas, Rzymian? Ten jakiś Detox czy Antrax zrzygał się i zesrał na widok trybuna Anona, a przecież widzieliście, że to nie byle ułomek. Brawo Anonie, prawdziwy rzymski obywatelu!


Tylko ja znałem prawdę, dlatego też o poranku podrzuciłem jakiemuś żołnierzowi moją obruchaną tunikę, pewnie później zastanawiali się skąd u szeregowego legionisty purpurowy pasek, ale #!$%@? im w dupę. Konsulowi natomiast niedawno wyrwało się:

Hehe, wiesz Anon, skoro tak #!$%@?łeś temu Duduxowi, to plus dla ciebie. Teraz w miasteczku muszą być również zaruchani, że ich najpotężniejszy wojownik zginął, dlatego musimy to wykorzystać. Mogłeś tego nie wiedzieć, ale teraz już wiesz – jutro atakujemy, po południu zwołam consilium.


Marsie, ty #!$%@?.

#przegryw #stulejacontent ##!$%@? #stuleja #pasta
Pobierz PiwnicowyStulej - Ech Romani, co tu się #!$%@? to ja nawet nie. Będąc jeszcze gówniak...
źródło: comment_YR8xfIxsh6jvnTySyub9i7jCKVu2Ipgt.jpg
  • 5