Wpis z mikrobloga

Historia tego statku chodzi za mną od sierpnia zeszłego roku, czyli kiedy odwiedziłam Bornholm.
Pierwszy raz zdjęcie to rzuciło mi się w oczy w jednym ze streetwearowych sklepów a drugi raz było ono zdjęciem okładkowym jednego z albumów historycznych w bornholmskiej księgarni.

Statek ze zdjęcia to chiński masowiec MS Fu Shan Hai który zatonął w 2003 roku na Bałtyku (na północ od Bornholmu).
Bydlak płynął z ładunkiem 66 tysięcy ton nawozów do Chin podczas gdy doszło do kolizji z około dziesięciokrotnie mniejszym statkiem "Gdynia" podczas przecinania się dróg statków.
"Gdynia" powinna ustąpić olbrzymowi ale młody stażem oficer z polskiego statku źle ocenił sytuację myśląc, że statkom uda się ominąć. Jednak nie pykło.

Do zdarzenia doszło o godzinie 12:18 a chiński statek zatonął ok 20:49 (Przez co na yt możecie znaleźc filmiki jak tonie)
Pytacie co się stało z "Gdynią"? Statek miał jedynie uszkodzony dziób wiec zawrócił w celu naprawy do Gdyni xD
Nikomu na szczęście nic się nie stało.
Według wikipedii jest to największy statek który zatonął na Bałtyku.

#historia #morze #ciekawostki #historiajednejfotografii
Pobierz
źródło: comment_wFaoQrI1QtdlpWpLmqRugWxGyv3CvhlH.jpg
  • 78
@lugre: Miałem na studiach analizę kolizji z tego wydarzenia. Krążą plotki, że wszystko zostało zaplanowane i chciano pozbyć się konkurencji, ale trudno mi w to uwierzyć.

Klasyczny błąd, statek po lewej powinien zawczasu ustąpić z drogi, czyli oficer dał dupy po całości. Niedoświadczeni nawigatorzy często boją się zejść z trasy lub wykonać wydatny manewr i podążają jak barany za czerwoną linią na mapie elektronicznej. Nie potrafię tego zrozumieć, ale często jest
Czy w tego rodzaju wypadkach obowiązują zasady podobne jak w ruchu drogowym? Tzn. sprawca lub jego ubezpieczyciel płaci za spowodowane straty poszkodowanemu?
@karski: trzeba byc daunem zeby w takiej sytuacji doprowadzic do kolizji. Jeszcze za czasow nakresow radarowych jakis idiota mogl narysowac wektor w druga strone i wszystko moglo mu sie zgadzac. Ale 2003 rok to juz chyba czasy ARPY.

Zreszta wystarczylo ustawic namiernik na drugi statek, a szkoda gadac, szkoda srzepic ryja
@g-man: @lugre: Zawsze jest wina po obu stronach, więc nie jest tak jak na drodze. Winę dzieli się np. na 5 % i 95 %, bo drugi statek mógł podjąć jakieś działanie, gdy zobaczył, że statek nie ustępuje mu z drogi. Armatorzy są ubezpieczeni od takich wypadków spowodowanych przez czynnik ludzki, ale oficer raczej może pożegnać się z pracą na ament. Później skutkuje to tym, że ubezpieczyciel zwiększa składki armatorowi,
@lugre: jesteś pewna że tak było? Ja pamiętam ze szkoły że oficer na Gdyni dobrze wykonał manewr skrętu w prawo ale oficer na na chińskim statku popełnił błąd gdyż zwolnił podczas gdy powinien utrzymać kurs i prędkość. Możliwe że komisja też oceniła w pewnym stopniu błąd oficera na Gdyni gdyż wykonał manewr dość późno. W morskich kolizjach wina zawsze oceniana jest procentowo i prawie nigdy nie zdążą się że jeden statek
@lugre tak obowiązuje MPDM ( Przepisy drogi Morskiej) taki kodeks drogowy ale dla statków. I tak samo po wypadku jest analizowana sytuacja i wina jest ustalana w procentach każdej ze stron. Czyli nawet jak przysłowiowo ktoś wjedzie Tobie w dupe to też masz jakiś procent winy.