Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki mam problem. Studiowałem zaocznie na jednej z pomorskich uczelni. Ukończyłem 1 rok, ale pieniądze w błoto, bo pod koniec roku dowiedziałem się, że moja specjalizacja nie będzie otwarta i mogę iść jedynie na jakąś inną (KOMPLETNIE inną), która mnie nie interesowała... Wkurzyłem się, bo mnie zwyczajnie okradziono i postanowiłem nie kontynuować studiów. Zanim jednak podjąłem decyzję los zrobił to za mnie i bardzo pogorszył się mój stan zdrowia, zupełnie zapomniałem w ogóle o uczelni, skreślili mnie z listy studentów (żadna strata), ale... domagają się ode mnie zapłaty za jakieś pół roku (łącznie ok 5 kafli), mimo że ani razu nie pojawiłem się na uczelni. Mam to zapłacić w ciągu 30 dni :D. Jestem w stanie odłożyć jakieś 100zł miesięcznie ( ͡° ͜ʖ ͡°). Co mogę zrobić w tej sytuacji? Jak się wyłgać? Przecież nie zapłacę nawet jakbym chciał, bo bym musiał sprzedać nerkę... Pomocy, bo umieram ze stresu.

Moje pomysły to:

1) Napisać im, że przecież wypełniałem pismo o zrezygnowaniu ze studiow dużo wczesniej i jak zwykle mają burdel i gdzieś je zgubili (wpierw bym się dowiedział jak takie pismo wygląda)
2) Umrzeć

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
  • 4