Wpis z mikrobloga

W dniu świra jest scena jak Miauczyński na lekcji polskiego nt. Sonetów Krymskich zaczyna recytować wiersz. Sęk w tym że to nic z tego cyklu Mickiewicza. Wie ktoś co to? Nie mogę nigdzie tego znaleźć.

Wycieczka w nieodległe od Odessy stepy,
Dzikie niedawno jeszcze deptane przez stada tatarskich rączych koni.
Pozwala mu westchnąć powietrzem czystym.
Ciszą po jarmarcznym zgiełku życia w portowym mieście.


Jechali wciąż dalej, koczym za czwórką koni,
Aż do Akermanu.

Szczyty czerniały w wieczór nieprzebytą ścianą.
Nie opisywał tego, stwarzał je, na nowo.
Ich obraz potężniejszy, świetniejszy niż były.
Wszystko stwarzał na nowo, zaklinając w słowo.

Żegluga, burza morska i cisza na morzu.
Cisza jest coraz cichsza,
Zda się niemożliwa do usłyszenia uchem,
Aż po ciszy serca.


I w tej ciszy tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszałbym głos z Litwy:
Jedźmy - nikt nie woła.

#dzienswira #film #poezja #kiciochpyta #gruparatowaniapoziomu
  • 5