Wpis z mikrobloga

Jeżeli chcesz być wołany do kolejnych wpisów zaplusuj ten wpis

#historiaiwojskowosc

Struktura francuskiej drużyny piechoty w 1940 roku – grafika autorstwa Graphica Mechanica, mogę ich polecić, jako że ładnie wizualizują struktury drużynowe różnych krajów – acz niestety zdarzają się błędy

A dziś, jako się wygrażałem, będzie o tym jak działali i funkcjonowali Francuzi :3

SŁOWO O FRANCUSKIM ORAZ BRYTYJSKIM SPOSOBIE PROWADZENIA WOJNY – DOKTRYNY – CZĘŚĆ 2

Francuski koncept bitwy metodycznej zakłada na samym starcie myśl, która bliższa jest strategii, aniżeli doktrynie militarnej. Francuzi chcą zrobić zupełne przeciwieństwo tego, co zakłada dzisiejsza (i zimnowojenna) doktryna państwa Izrael.

Izrael pragnie STRATEGICZNIE pozostawać w defensywie, lecz TAKTYCZNIE działa ofensywnie. Co wynika głównie z niewielkiego terytorium, którego oddać nie może.

Francja zakładała odwrotnie. Kluczowym założeniem koncepcji Pettaina jest pozostawanie w strategicznej ofensywie, taktycznie działając w defensywie. I to już ogólnie różni Francuzów od Brytyjczyków.

Francuzi działali w założeniu obrony w głębi, czy też defense-in-depth. Tak jak robili to też Sowieci. Przypomnę: w przypadku obrony w głębi tworzy się sieć mocnych linii, a nie jedną silną linię, która nie może upaść. Jednocześnie nie manewrujemy o ile nie jest to konieczne, przez co wykluczamy akcje opóźniające jako podstawowe rozwiązanie doktrynalne. W ten sposób nieprzyjaciel atakując nasze linie musi każdorazowo ponosić dość wysoki koszt materiałowy i ludzki, a do każdej kolejnej linii dochodzi coraz bardziej osłabiony.

Sowieci – jak wiemy – kierunkowali ataki nieprzyjaciela przede wszystkim przy użyciu pól minowych i stref fortyfikacyjnych. Francuzi raczej preferują tu wykorzystanie korzystnych warunków terenowych.

Pierwsze skrzypce we francuskiej doktrynie odgrywa artyleria. Jej zmasowanie i obronne ściany ognia mają przeciwnika opóźnić… albo także kierunkować na pożądane przez siebie odcinki. Z zasady jednak zarówno francuska jak i brytyjska doktryna pozostają doktrynami symetrycznymi – to znaczy, że dopóki nie ma problemów materiałowych czy osobowych wszystkie odcinki frontu pozostają obsadzone tak samo silnie i nie powinny mieć słabych punktów, które powstają wskutek przerzucania obrońców z jednego odcinka na drugi, w zależności od działań napastnika. Innymi słowy: tam, gdzie napastnik zaatakuje, tam ma napotkać zawsze na tak samo silny opór i taką samą gotowość. Francuzi także dość jednoznacznie odrzucali pomysły związane z udawaniem odwrotów lub podpuszczaniem nieprzyjaciela pod swoje linie.
Z tego względu Francuzi przykładali średnio silną wagę do defensywnego rozpoznania, odwrotnie niż Amerykanie, stosujący obronę elastyczną. Choć jak najbardziej takie rozpoznanie było – a miało miejsce m. in. w bitwie pod Hannut 13 maja 1940 roku. W sumie cała ta bitwa jest przykładem wykorzystania kawalerii w tej doktrynie, ale o tym później.

A więc faza defensywna (pierwsza) francuskiej doktryny miała wyglądać następująco:
1) Ustalamy kierunek natarcia nieprzyjaciela w skali operacyjnej.
2) Przygotowujemy kilka silnych linii obronnych i koncentrujemy artylerię.
3) Dajemy nieprzyjacielowi się zaatakować – wiemy, że nadchodzi, a nasza linia pozostaje tak samo silna niezależnie od punktu, który nieprzyjaciel wybierze.
4) Każde natarcie nieprzyjaciela gasimy artylerią – zmasowaną ilością artylerii – którą wykorzystujemy też jako środek przeciwpancerny (akurat w okresie drugiej wojny światowej było to jeszcze skuteczne).
5) W razie przełamania otwieramy kolejną strefę defensywnego ostrzału, stawiamy też ściany ognia w celu spowolnienia przeciwnika i umożliwienia naszym przeprowadzenia odwrotu na dalsze linie.
Tych, co się przebiją, kosimy z broni automatycznej – już w latach ’20 Francja jako pierwsza na świecie wprowadziła powszechne zintegrowanie ręcznych karabinów maszynowych na poziomie drużyny i jako pierwsza opracowała nowoczesną taktykę działania w oparciu o ten karabin, jako pierwsza poważnie rozważała wprowadzenie karabinów półautomatycznych na wyposażenie wojsk liniowych, nasycenie CKMami także było bardzo wysokie, Francja zmierzała też do rozwoju pistoletów maszynowych rozumiejąc ich potencjał. Acz trzeba też szczerze przyznać, że cięcia w zbrojeniówce zabiły bardzo wiele francuskich przewag okresu międzywojnia.
6) Nasze odwody czekają w pobliżu, gdyby któryś z odcinków naszej linii potrzebował posiłków lub przeprowadzenia rotacji – bo atak nieprzyjaciela może trwać nawet kilka dni.
7) Staramy się kontrataki limitować tylko do skali lokalnej – nie interesuje nas odzyskanie terenu, dopóki ofensywa nieprzyjaciela nie zatrzyma się i nie poniesie on maksymalnych strat, jakie możemy mu zadać – lecz pilnujemy, by nasze były niższe.

Jako ciekawostkę należy dodać, że już po wybuchu wojny i po doświadczeniach polskich, Generał Maxime Weygand wprowadził do francuskiej koncepcji obrony w głębi coś, co znamy dziś jako hedgehog defence – w sumie nie widziałem polskiego tłumaczenia tego pojęcia nigdy, „obrona jeżowa” brzmi fatalnie xD Pewnie „obrona twierdzowa” działa już jakoś lepiej.

Hedgehog defence został wykorzystany niestety zbyt późno – nie udało się go przez sztywność francuskiej generalicji oraz mało czasu na przygotowanie obrony w Belgii wprowadzić w czasie Fall Gelb, czyli pierwszej fazy bitwy o Francję. Został on za to skutecznie użyty w czasie drugiej fazy, czyli Fall Rot na początku czerwca 1940 roku, lecz Francuzi ponieśli już wtedy tak wysokie straty, że ta obrona i tak okazała się niewystarczająca.

Za to hedgehog defence został wykorzystany przez Amerykanów w grudniu 1944 w Ardenach. Tak, między innymi Bastogne jest przykładem takiej pozycji :) I użyty został z wysokim skutkiem, do dziś uważa się hedgehog defence za tak zwany blitzkrieg breaker – czyli łamacz wojny manewrowej.

Podobne rozwiązanie zastosowali Brytyjczycy w czasie m. in. obrony Tobruku.

W każdym razie chodzi o to, że pomiędzy liniami obrony w głębi tworzymy też „okrągłe” pozycje umocnione – bardziej pozycje niż rejony (rejon jest większy), które mogą bronić się z każdej strony i są przygotowane na ewentualne oblężenie. Taka pozycja musi być bądź oblegana bądź zdobyta, ale do jej zdobycia trzeba poświęcić bardzo wiele środków. W ten sposób Blitzkrieg ma problem.

Albo należy poświęcić część sił na obleganie tej pozycji – i w rezultacie jej zablokowanie – co jednak spowoduje znaczne osłabienie ramion blitzkriegu i zniszczy jego momentum.

Można też tą pozycję perfidnie objechać, tylko że hedgehog defence nie zakłada siedzenia na dupie. Zamiast tego „załoga” takiej pozycji ma według własnej inicjatywy prowadzić limitowane ataki na flanki kolumn, które objeżdżają te pozycje, a zwłaszcza na ciągnące się za nimi zaopatrzenie, bez którego blitzkriegowe czołgi i ciężarówki daleko nie pojadą.

A więc mamy fazę defensywną. Kiedy już natarcie nieprzyjaciela zostanie zatrzymane, to nieprzyjaciel powinien być bardziej zmęczony od nas i ponieść większe straty materiałowe. W czasie trwania obrony nasz przemysł – już przestawiony na produkcję wojenną, co było dla Francuzów cholernie ważne – przygotowuje odpowiednie rezerwy.

Wkrótce rozpocznie się faza druga – ofensywna.

Tymczasem jednak, jaka jest rola kawalerii w tej pierwszej fazie?

Generalnie kwestii czołgów brytyjskich i francuskich poświęcę osobny wpis i tam się pochylę nad tym w detalu. Lecz generalnie Francuzi nie byli w ciemię bici i oczywiście limitowali coraz bardziej kawalerię jako taką w swoich siłach zbrojnych. W 1940 roku to Niemcy mieli dywizję kawalerii klasycznej, Francuzi już nie. Kawaleria pozostawała u nich jednak osobną, niezależną od armii jako takiej, gałęzią. Miała też własne finansowanie i własne przetargi. Postępująca mechanizacja i motoryzacja armii była postrzegana jako naturalny kontynuator kawalerii. Podobnie będzie zresztą u Brytyjczyków.

W efekcie w fazie defensywnej kawaleria miała robić to co robiła za czasów koni – tzw. screening. Screening polega na pozostawaniu w awangardzie (czyli na przedzie) lub na flankach własnych wojsk i osłanianie ich przed nadchodzącymi zagrożeniami, a także bieżąca adaptacja do tych zagrożeń – na co kawalerii pozwala większa szybkość.

I tak też w czasie gdy piechota i artyleria przygotowywały swoje serie stanowisk obrony w głębi, kawaleria wychodziła na czoło i przyjmowała w walce manewrowej nieprzyjaciela na siebie. Rozpoznawała wtedy jego siłę, jego główne kierunki uderzeń, a ewentualnie opóźniała jego marsz na główne stanowiska.

Innymi słowy, kawaleria – czy też wojska zmechanizowane Francji – w obronie walczyły w rozpoznaniu bojem. Śmieszkom przypominam, że rozpoznanie bojem to legitny i prawidłowy sposób prowadzenia rozpoznania, jeżeli jednostka rozpoznająca jest do tego celu właściwie przygotowana – przede wszystkim jest po prostu silna. A jak będę omawiać myślę w czwartej (o ile się nic nie przesunie) części, to ich kawaleria silna generalnie była.

Najlepszym zresztą przykładem dwóch etapów takich bitew były bitwy pod Hannut i Gembloux 13-15 maja 1940 roku – zapewne w końcowych wpisach będzie o nich więcej. Ostatnio we wpisach o Sowietach przykłady praktyczne były na końcu, tego się trzymajmy :P

Trzeba też pamiętać, że Francuzi rozumieli dość dobrze koncepcję dywizji pancernej i szukali dla niej roli – raczej w szeregach kawalerii. O tym też będzie we wpisie zbiorczym pod koniec.

Cdn…
/MK

Autor postu: [Historia i wojskowość - wszystko, czego mógłbyś nie wiedzieć](https://www.facebook.com/Historia-i-wojskowość-wszystko-czego-mógłbyś-nie-wiedzieć-1710778358946910/)

#historia #gruparatowaniapoziomu #ciekawostki

Część pierwsza
Mleko_O - Jeżeli chcesz być wołany do kolejnych wpisów zaplusuj ten wpis

#historia...

źródło: comment_1582017660lOJWwCteOpTcfXckGeh1ZD.jpg

Pobierz
  • 31
@Mleko_O: ten wpis spowodował u mnie pewną refleksję. Mianowicie, za czasów II Wojny Światowej przemysł czy to niemiecki czy rosyjski był chyba w całosci nakierowany na wspieranie państwa w działaniach wojennych, ale stałoby się dzisiaj. Przecież ogromna część firm to firmy zagraniczne. W takim razie nie można ich w żaden sposób zmusić, żeby współpracowały. Ciekawe jakby to dziś wyglądało