Wpis z mikrobloga

Jeżeli chcesz być wołany do kolejnych wpisów zaplusuj ten wpis

#historiaiwojskowosc

Francuscy żołnierze zajmują pozycje w czasie walk pod Sedanem w maju 1940 roku - niestety nie wiem czyjego autorstwa jest ta grafika.

SŁOWO O FRANCUSKIM ORAZ BRYTYJSKIM SPOSOBIE PROWADZENIA WOJNY – DOKTRYNY – CZĘŚĆ 3

Tymczasem, w fazie ofensywnej, armia francuska miała działać na zasadach zmasowanego kontrataku. Francuzi przykładali jednak ograniczoną wagę do głębokiego rozpoznania, a kładąc nacisk na rozpoznanie taktyczne – interesowało ich przede wszystkim ustalenie prawidłowego punktu ciężkości w celu uzyskania przełamania. Czyli właśnie wybrania miejsca ataku tam, gdzie obrona nieprzyjaciela była najsłabsza. Oczywiście nie wykluczano także uderzeń z flanek czy haków mających na celu okrążenie jakichś pozycji nieprzyjaciela. Podobnie jak w czasach Wielkiej Wojny, uderzenie miało być poprzedzone zmasowanym uderzeniem artyleryjskim.

Francuzi już w czasie pierwszej wojny światowej wymyślili coś takiego, co u nas zdaje się nazywa się ogniem kroczącym (creeping barrage). W okresie międzywojnia system ten został udoskonalony. Polega on na tym, że artyleria otwiera ogień na wyznaczoną linię, a następnie – zgodnie z przygotowanym grafikiem – ogień jest przesuwany z perfekcyjną precyzją na dalszy sektor, zwykle kilkaset metrów. W ten sposób ściana ognia uniemożliwia wspieranie przerzutem ludzi, a także prowadzeniem ognia (przy ostrzale artyleryjskim jest kupa dymu i nic nie widać) już poszatkowanych linii, które znalazły się za ścianą. Te linię zostają wzięte przez atak piechoty wspieranej czołgami. Wykorzystanie systemu ognia kroczącego wymaga jednak wielkich umiejętności załóg artylerii i bardzo dobrze przygotowanego do tego celu sprzętu.

Francuzi doprowadzili temat do perfekcji. W latach ’20 i ’30 polepszono łączność piechoty z artylerią, komunikację uproszczono, umożliwiono przesuwanie ognia w obydwa kierunki na hasła oraz opracowano wzory umożliwiające błyskawiczną rekalkulację opracowanych planów.
Francuski system kontroli ognia artylerii stanowił potem jedną z fundamentalnych podstaw zarządzania ogniem artylerii w NATO, a cyfryzacja stosowanych wzorów dała później zachodowi najlepsze systemy kierowania ogniem artylerii na świecie.

Francuzi z zasady miażdżyli tyle linii, ile sięgała ich artyleria. Jak wiemy – metodyzm działania. Potem artylerię podciągano, oczywiście skokami, żeby nie pozbawić artylerii osłony. Potem otwierano ogień na nowe pozycje nieprzyjaciela, żeby zadać dalsze straty i być może zmusić go do kontruderzenia. Wtedy odpala się znów faza defensywna i miażdżymy kontrataki ścianą ognia armat i automatów.

Generalnie jak widać, francuska doktryna kładła wysoki nacisk na zarządzanie siłą ognia tak, by doprowadzić do jak najbardziej wydajnych rezultatów.

Oczywiście nic na świecie nie jest idealne. Bardzo ważna dla francuskiego działania była synchronizacja działań na wszystkich szczeblach oraz zmasowanie tego działania. To prowadzi do dwóch rezultatów.

Pierwszym z nich jest największa bolączka całej doktryny, choć wynikająca bardziej z przyjętych rozwiązań niż ogólnej koncepcji, a którą tak bardzo przeciwnicy francuskiego wojska lubią wyciągać. Francuzi mieli JEBLA na punkcie całkowitej synchronizacji do tego stopnia, że dowodzono tylko w drodze rozkazu, a właściwie nigdy w drodze inicjatywy własnej. System był potwornie szczelny na wszystkich szczeblach, co oczywiście utrudniało dostanie się do francuskiego obiegu rozkazów. Tylko że ceną był ekstremalny zamordyzm wśród oficerów i zerowa elastyczność procesu rozkazywania.

Naturalnie rozkazy padały tylko w oparciu o raporty, wobec czego ocena na miejscu nie istniała. Normą było wydawanie przez generałów dowodzących korpusami podczas gier wojennych rozkazów nawet pojedynczym batalionom (!).

System ten zostanie trzydzieści lat później słusznie zmiażdżony przez wspomnianego ostatnio Johna Boyda jako przykład analnego gwałtu na pętli decyzyjnej.

Pytanie, czy uwala to całą doktrynę? Moim zdaniem nie.

Wystarczyło w mojej opinii położyć wysoki nacisk na nowoczesne środki komunikacji, nasycić dowództwa wszystkich szczebli radiem i umożliwić oficerom polowym częściową swobodę w inicjatywie z zachowaniem widełek zawartych w rozkazie. I jestem szczerze zdziwiony, że Francuzom te wnioski jakby średnio się nasunęły nawet w przededniu wojny.

Druga kwestia – ta już być może nieco bardziej pozytywna – to wspomniany na początku łącznik przemysłu i wojska. To, że przemysł przestawiał się płynnie na produkcję wojskową, to wiemy (a przynajmniej powinien był). Francuzi mieli jednak świadomość, że są ekonomicznie oraz populacyjnie słabsi od Niemców. Wobec tego wojna była postrzegana jako cały, wielki, ogólnonarodowy wysiłek, pod który było przystosowane wszystko – od prawodawstwa, poprzez szkolnictwo, aż po rozmieszczenie garnizonów.

Aspekt ten rzuca się w oczy znacznie bardziej niż u Sowietów. Koncept Wielkiej Wojny Ojczyźnianej to bardziej strategia propagandowa w obliczu #!$%@?, jaki Sowieci zbierali w czasie Barbarossy. Dla Francuzów koncepcja takiej wojny była oczywista od początku – w końcu przeżyli ją już raz i wiedzieli z czym się to wiąże. Co ważne, nie do końca prawdą jest, że Francuzi byli zmęczeni pierwszą wojną światową tak bardzo, że nie chcieli drugiej. To linia utrzymywana przez francuskich komunistów – skądinąd cholernie potężnych w całej nowożytnej historii tego kraju. To oni ukuli hasło „Nie chcemy umierać za Gdańsk”, choć w rządzie Daladiera byli raczej na uboczu (acz sam Daladier był radykalnym socjalistą, więc też bez laurów).

Trzeba też jednak brać pod uwagę, że Francuzi w mojej opinii położyli zbyt mały nacisk na pokazanie opinii publicznej, że czasy się zmieniły. Gross doświadczeń militarnych budujących doktrynę bitwy metodycznej oparto na froncie roku 1918, gdzie minął już okres idiotycznego marnowania żyć żołnierzy w bezowocnych atakach. Wojnę wtedy prowadzono już dużo, dużo bardziej jak tą, którą znamy z lat 1939-1945. Opinia publiczna – zresztą polska też – kojarzy Wielką Wojnę przede wszystkim z wielką rzezią. Całą, bez wyjątku.

W każdym razie z powodu ogólnonarodowego wysiłku przeciwko Niemcom bierze się francuski motyw tzw. armii ludowej – tak odmienny od Brytyjskiego – gdzie obsesyjnie pilnowano zasadniczej służby wojskowej, długiego czasu poboru (dwa lata – Pettain chciał trzy lata, lecz socjaliści to zablokowali) i utrzymywania wielkich sił rezerwowych. Poniekąd łączy się to z wyżej opisanym centralnym sterowaniem w procesie decyzyjnym – uważano (całkiem logicznie zresztą), że wojsko z tak ekstremalną ilością poborowych będzie niezdolne do samodzielnego interpretowania sytuacji na niskim szczeblu. Za uchylanie się od służby wojskowej groziły naprawdę, ale to naprawdę poważne kary, do tego zmierzano do stygmatyzacji społecznej takich osób.

Jeżeli chodzi o lotnictwo, Francuzi mocno zaniedbali ten koncept doktrynalnie. W ogóle to bitwa metodyczna ograniczała lotnictwo do trzech ról:
1) Rozpoznania powietrznego linii nieprzyjaciela
2) Osłony myśliwskiej własnych linii
3) Ograniczonych w skali bombardowań zaplecza przemysłowego nieprzyjaciela oraz jego infrastruktury (zwłaszcza drogowej – acz to będzie ważniejsze dla Brytyjczyków)

Trzeba jednak pamiętać, że poza Rzeszą na lotnictwo szturmowe nie było koncepcji w większej części świata. Doktryna lotnicza Douheta dawała dość jasny pogląd na rolę bombardowań strategicznych, lecz Francuzom brakowało pionierów i środków na tym polu – co oczywiście jest kolejną słabością bitwy metodycznej.

Dobrze obrazuje to zresztą przykład z początku wojny. 3 września 1939 roku Generał Maurice Gamelin, szef sztabu generalnego (Grand Quartier General), przekazał w związku z wybuchem wojny pierwszy tzw. rozkaz generalny – o mobilizacji, o przygotowaniu broni, o odwadze i tak dalej. Ale generalnie to w takim rozkazie GQG ma obowiązek poinformować całe siły zbrojne – armię, kawalerię, lotnictwo, flotę oraz gubernatorów kolonii – że wojna w ogóle wybuchła i coś należy uczynić.

Tak – rozkaz otrzymali wszyscy poza lotnictwem. Gamelin po prostu nie wysłał go do dowódcy Armee de l’Air, Generała Josepha Vuillemina. Bo nie uznał tego za konieczne XD
Vuillemin o rozkazie dowiedział się pocztą pantoflową, a o wybuchu wojny – bo słuchał radia i odezwy Daladiera. W końcu rozkaz oficjalnie dotarł do niego kilka dni później, a w rozkazie przeznaczonym dla Vuillemina był dopisek: „Mam nadzieję, że tak jak i w czasie Wielkiej Wojny, lotnictwo będzie stało po stronie Armii”.

W przełożeniu na moje, niedyplomatyczne: „Typie od samolotów, jesteś jakiś dziwny, weź się nie wychylaj”.

I taka też była bitwa metodyczna względem lotnictwa…

Jeszcze słowo o Linii Maginota. Ówcześnie tak kosmiczne fortyfikacje jak ta linia działały bardziej na zasadzie jak dzisiejszy atom – odstraszająco. Nie tylko ta linia miała być gwarancją, że jej przełamanie będzie kosztować Niemców dużo, dużo więcej niż kosztowały ich walki pod samym Verdun w 1916 roku. Bo bitwa pod Verdun (zwłaszcza że ostatecznie Niemcy ją przegrali) żyła też w ich pamięci.

Chodziło przede wszystkim o uczynienie potencjalnych niemieckich akcji zaczepnych znacznie bardziej przewidywalnymi. Ponieważ zabunkrowano w ten sposób około 2/3 potencjalnej linii frontu – tym samym Niemcom do wojny manewrowej musiało wystarczyć tylko 1/3. W ten sposób Francuzi skutecznie rozdysponowali swoimi siłami. Maginota obsadzały formacje forteczne, dość tanie jeśli chodzi o koszt ludzki i sprzętowy (minus sam koszt linii oczywiście). A na granicy z Belgią – zgodnie z planem operacyjnym Dyle – stały najlepsze francuskie jednostki, o najwyższym stopniu mechanizacji i dyspozycji czołgami.

Maginot nie tyle był więc przejawem obrony statycznej w miejsce obrony w głębi – jak niektórzy czasem, moim zdaniem – błędnie podnoszą, co ograniczeniem możliwości przeciwnika już na samym starcie tak, by można było odpalić etap defensywny bitwy metodycznej z dużo lepszym rezultatem, i lokalnie (na froncie belgijskim) zniwelować niemiecką przewagę ludzką i sprzętową.

Niestety – nie przewidziano, że dobrze byłoby też solidnie tą linią zabezpieczyć Ardeny. Bo dokładnie tam, w Sedanie, linia się kończyła i zaczynała dużo słabsza linia Daladiera.

W tych dwóch wpisach Francuzów temat myślę, że wyczerpałem.

Plan wygląda następująco: ze dwa wpisy o Brytyjskim Grand Battle Planie, wpis o kwestii broni pancernej i zakończenie z przykładami zastosowania. To chyba seria wyjdzie na siedem wpisów łącznie. Mam nadzieję, że dla odbiorcy znośnie.

Cdn…

/MK

Autor postu: [Historia i wojskowość - wszystko, czego mógłbyś nie wiedzieć](https://www.facebook.com/Historia-i-wojskowość-wszystko-czego-mógłbyś-nie-wiedzieć-1710778358946910/)

#historia #gruparatowaniapoziomu #ciekawostki
Mleko_O - Jeżeli chcesz być wołany do kolejnych wpisów zaplusuj ten wpis

#historia...

źródło: comment_1582701330Ahx1Z9mvMbeBmBHnW4nc1X.jpg

Pobierz
  • 10