Wpis z mikrobloga

Mistrz Jett-Dari Tyraust siedział przed wielką szybą w jednej z pustych sal szkoleniowych na Yavinie 4. Mistrz. Jeszcze do niedawna padawan, teraz członek Rady. Odpowiedzialny za najważniejsze decyzje podejmowane dla dobra całego Zakonu i dla Republiki. Tej samej, której od lat służyli i która teraz chce wdeptać ich w ziemię, wymazać ze swojej historii.
Nie, nie może tak myśleć. To nie Republika. To prywatne interesy senatorów i zewnętrznych wrogów, którzy dążą do jej zniszczenia. Jedi wiele zawdzięczają Republice i Zakon wiele musi od siebie dać.

Podniósł się z klęczek, zostawiając gęstą dżunglę za oknem i ruszył mniej uczęszczanymi korytarzami akademii, mijając kolejne sale. W każdej z nich spędził setki dni na treningach. To było główne zajęcie każdego padawana na Yavinie. Największą przyjemność sprawiała mu jednak medytacja. Potrafił nieraz godzinami siedzieć bez ruchu, odcięty od świata zewnętrznego, czasem skupiony na swoich myślach, czasem tych myśli pozbawiony, gdy czuł jedynie Moc przepływająca przez jego ciało, przez jego ducha, przez mury akademii, przez cały księżyc, przez całą galaktykę. Potrafił w doskonałym stopniu wytłumić swoje emocje i pragnienia, pozostawiając puste miejsce, które jak miał nadzieję, wypełni Moc.

Odkąd jednak dostał się do Rady, czyniąc jedno ze swoich marzeń spełnionym, ciężko mu było osiągnąć podobny stan. Dziesiątki myśli, dziesiątki problemów z którymi musiał się zmagać. Ciągłe informacje i raporty zakłócające jego spokój i nie pozwalające na chociażby jeden cichy dzień. Poczucie utraty czegoś ważnego, gdy zginęli Mistrzowie z Rady, otwierając mu jednocześnie drogę do niej. Poczucie winy, gdy kolejni padawani ginęli na misjach zlecanych przez Radę, przez niego. Wciąż miał przed oczami wspólne treningi z Jelodanem ( @kolorowy_jelonek ) i Auronem ( @Treant ) pod okiem Mordy Spocka ( @gasior22 ). Tego pierwszego już nigdy nie zobaczy i była to też jego wina. Nie mógł wszystkiego przewidzieć, ale jednak wysłał tych padawanów na poszukiwanie groźnego przestępcy. Mordercy. Trzeba było działać szybko, póki mieli potwierdzone informacje o jego lokalizacji, a Jett-Dari był wtedy zupełnie gdzie indziej, ale jednak czuł się winny. Uważał, że znał tych padawanów, że byli gotowi, ale pomylił się.

Drzwi do hangaru otworzyły się głośno, a Mistrz Tyraust skierował się do jednego ze statków.

James Spock. Był jego Mistrzem przez wiele lat, a jak pokazały nie tak dawne wydarzenia, wcale go nie znał. Czy to ten jeden konflikt z Radą zepchnął go na taką drogę czy to działo się od już dawna, nie potrafił sobie na to odpowiedzieć. Przy ich ostatnim spotkaniu wcale jednak nie wyglądał na kogoś, kto żałuje swoich czynów. Wręcz przeciwnie. Czy tak szybko emocje zaczęły nad nim panować? Miał nadzieję, że przyprowadzi go przed oblicze Rady i zostanie sprawiedliwie osądzony, a przez gniew Mistrzyni Veeli nie dość, że został straszliwie ranny, to jeszcze im się wymknął. Postawa Veeli również zdziwiła Jett-Dariego, nigdy wcześniej jej takiej nie widział. Ciekawe czy kiedyś on sam zachowa się w taki sposób, że inni Mistrzowie pomyślą "jeszcze go takiego nie widziałem"? Oby nie.

Wyleciał z hangaru ustawiając cel na Coruscant. Czas wrócić do swojej nowej siedziby, żeby być jeszcze bliżej problemów. Nigdy już od nich nie ucieknie. Może jeszcze uda się dziś usiąść i wyciszyć chociaż na parę minut zanim jego myśli zaleją kolejne obowiązki.

#lacunafabularnieczarnolisto #lacunafabularniestarwars
  • Odpowiedz