Wpis z mikrobloga

#grypa #koronawirus #medycyna W Polsce nadużywa się słowa grypa. U nas grypa = przeziębienie. Ludzie stosują zamiennie te słowa:
"ooo, jakaś grypa chyba mnie bierze". Tymczasem to są dwie całkowicie odmienne choroby. Grypa może dać fatalne w skutkach powikłania jak np paraliż kręgosłupa i wiele wiele innych. Jak wiadomo w Polsce mamy statystyki co rocznych zachorowań na grypę, są to setki tysięcy przypadków, czasem idzie to w miliony. Pytanie jakie się nasuwa to w jaki sposób te przypadki zostały zdiagnozowane? Jak lekarz odróżnia grupę od tzw przeziębienia? Lekarz wpisuje na wizycie kod choroby po ogledzianch gardła, osluchu płuc i zapytania o gorączkę. Czy na prawdę to jest wystarczające żeby z czystym sumieniem wpisać do systemu kod choroby: grypa? Pytam lekarzy, czy dajecie sobie rękę uciąć za diagnozę po takim klasycznym badaniu że to grypa? Pytam bo w Polsce tak na prawdę mało kto wie co to jest grypa, lekarz też nie mówi co Ci jest tylko odrazu wypisuje receptę i do widzenia.
  • 4
@serczi: jeśli spojrzysz na dane PZH są to przypadki grypy i paragrypy czy grypy i podejrzeń o grypę, jakoś coś takiego. Ponadto niewielki procent z nich wymaga hospitalizacji lub badania stricte w kierunku potwierdzenia grypy. Więc te 4,5 miliona jest trochę jak o kant dupy rozbić.