Wpis z mikrobloga

Dzień 17 | Krwawe Ostrze

W nocy nieźle padało, rano wszędzie było błoto. Idąc w stronę targowiska od południowej bramy pośliznąłem się i się wyrąbałem. Wstając spojrzałem niechcący na zamkowe mury. Dostrzegłem dziurę prowadzącą do zamku! Korzystając z pory, nikogo jeszcze nie było, wspiąłem się na chatę i postanowiłem to zbadać. Dotarłem do zamkniętych drzwi. Nie szło ich złamać wytrychem, ale przy zawiasach była dość spora przerwa, taka, że przy odrobinie szczęścia chrząszcz by się przecisnął... Kupiłem zwój przemiany w chrząszcza i udało mi się przedrzeć. W środku szczęka mi opadła... Zobaczyłem piękny, unikalny duży miecz wbity w szkielet. Musiano zapomnieć o tej komnacie, albo to składowisko Magnatów.

Wyrwałem ostrze i wziąłem do ręki. Było idealnie wyważone, szybkie, ciężkie, ale poręczne, o mega zasięgu. Czułem, że byłoby dużo skuteczniejsze niż mój miecz nadzorcy ukradziony po wypadku z Gor na Tothem. Zabrałem klingę i pod postacią chrząszcza uciekłem z tych pomieszczeń.

Przez resztę dnia je konserwowałem i polerowałem. Po zamku się z nim nie obnosiłem, ale na zewnątrz słyszałem tylko kilka głosów zachwytu i to tyle. Nikt o nic nie pytał. Przed snem trening i kolacja.

#gothicowedzienniki