Wpis z mikrobloga

T1G - Integracja #gothicfabularnie

* * * * *

KARTA POSTACI

* * * * *

Stary Obóz

Po ogłoszeniu dodatkowej zmiany w kopalni zaskakująco zgłosiło się kilku chętnych. Mniej zaskakiwał fakt że większość z nich to żółtodzioby które niewiele wiedziały o życiu w Kolonii.
Po krótkiej wędrówce na północ od Obozu grupa dotarła do Kopalni i zeszła do jednej z wykutych pod ziemią sal, która przerobiona została na punkt zebrań oraz prowizoryczny magazyn.

- Ja tu jestem tylko od pilnowania was - oznajmił Aaron który został oddelegowany jako strażnik tej szychty - zorganizujcie się sami. Jedyne co to pod koniec dnia chcę zobaczyć kilka pełnych skrzyń urobku.

Potem odszedł do dwóch siedzących przy stoliku strażników zostawiając resztę skazańców. Kopacze po krótkiej naradzie podzielili się na dwie ekipy. Pierwsza, nad którą dowództwo objął Remox postanowiła spróbować szczęścia w nowszych szybach w głębi kopalni.
- Czy tych podpór nie było jakoś więcej we wcześniejszych tunelach? - zapytał Brzetysław.
- Wydaje ci się. Przecież nie wysłaliby nas do niezabezpieczonej kopalni.- odpowiedział mu Reef Redswith - Patrz na to - rzekł i zamachnął się z całej siły kilofem.
Niefortunnie, z braku doświadczenia przy wydobyciu, jego kilof trafił prosto w jedną z belek podtrzymujących strop. Ta po wydaniu z siebie kilku złowrogich trzasków pękła. Remox widząc co się dzieje za wczasu się odsunął. Niestety Reef stojący najbliżej nie miał takiej szansy i kilka odłamków skały spadło prosto na niego. Brzetysław widząc co się dzieje wyciągnął go na sekundę przed tym jak strop zawalił się zupełnie.
- Wiecie co? Może lepiej wróćmy na górę. Jak coś to tutaj już tak było. - zarządził Remox a kopani zgodzili się nie wspominać o tym incydencie.

Tymczasem druga grupa postanowiła zająć już wcześniej przygotowane stanowiska i wszyscy ochoczo wzięli się do pracy.
- Gdzie … Mój … Łuk … KUHWA - powtarzał jak mantrę Hosea, z każdym słowem uderzając w ścianę.
Moritz i Malrik widząc jak efektywna okazała się metoda myśliwego bez dłuższego zastanowienia dołączyli się do niego.
- Gdzie … Jego … Łuk … KUHWA - z każdym uderzeniem na ziemię spadały coraz większe kawałki skały.
Birun będący człowiekiem starej daty jeśli chodzi o górnictwo nie przyłączył się do chórku, czego później nieco żałował. Świetny wynik osiągnięt przez trójkę górnik pozwolił im na zabranie kilku dodatkowych bryłek bez wzbudzania podejrzeń.

Nowy Obóz

Z samego rana, to jest kilka godzin po wschodzie słońca ze względu na wieczór spędzony w karczmie, przed Obozem stawiło się kilkunastu chętnych na polowanie. Po krótkim marszu w dół rzeki Lares wskoczył na głaz i przemówił do towarzyszy.

- Nooo, jak będziecie tak samo chętni do wspólnych wypadów to niedługo podbijemy Stary Obóz i pokażemy Gomezowi że nie może tak po prostu ogłosić się królem pod kopułą. Ale zanim do tego przejdziemy trzeba sprawdzić do czego się nadajecie więc ogłaszam zawody.

- W wyciąganiu ścierwojada z wody? - zapytał prześmiewczo Nav'Ahn co wywołało falę śmiechy wśród towarzyszy.

- Nie tym razem. Mamy polować więc wygrywa ten kto ubije najwięcej pomiotów Kolonii. - Lares dobył miecza i zeskoczył z głazu - Na co wy jeszcze czekacie? Ruchy!

Większość nie potrzebowała dalszej namowy i od razu wzięło się za dziesiątkowanie okolicznej fauny. Kilku nowych miało jednak wątpliwości.

- A jak mamy niby coś zabić? Nie dostaliśmy nawet broni. - ponuro rzekł Ponury Bob.

- Ha ha, kombinuj kolego. Kolonia to nie miejsce żeby grać według zasad i wyrównywać szanse. - Odpowiedział Przywódca szkodników.

Słysząc te słowa Massa Radix doskoczył do kierownika tego wypadu i wyrwał mu z ręki miecz, z którym pobiegł ile sił w nogach w kierunku pobliskiego zagajnika. Lekko zaskoczony tą zagrywką Lares po chwili roześmiał się głośno.

- Widzisz? Dla chcącego nic trudnego. Ale ja chyba właśnie odpadłem więc poczekam na was tutaj. - rozsiadł się pod głazem i wyciągnął zabraną przed wyruszeniem butelkę ryżówki.

Tymczasem Massa przedzierał się przez kolejne potwory jak gdyby to były kukły treningowe. Widzący to Aren nie mógł sobie pozwolić żeby wypaść gorzej. Rozejrzał się dookoła i spostrzegł chmarę przerośniętych komarów blisko rzeki. Wziął rozpęd i spróbował kopnąć jednego z nich. Niestety krwiopijca okazał się o wiele zwinniejszy niż zakładał. Sytuacja od razu się zmieniła kiedy Aren usłyszał za sobą złowrogi szum dziesiątek skrzydeł. Nie próbował nawet sprawdzić ile dokładnie ich jest i zaczął uciekać w kierunku rzeki. Zbiegając w jej kierunku potknął się jednak, co nie było tak złe ponieważ pozwoliło to na uniknięcie żądła zbliżającego się wprost ku jego szyj. Upadając wpadł do wody co zniechęciło potwory do dalszego pościgu. Pozostali łowcy robili co mogli próbując zebrać się w grupki żeby zabić gołymi pięściami napotkane kretoszczury lub ciskali kamieniami w nerwowo skrzeczące ścierwojady. Po kilku godzinach gdy wszyscy już stwierdzili że mają dość i powrócili do punktu zbornego by zdecydować kto wygrał.

- Piękne to były łowy, nie zapomnę ich nigdy - oznajmił Lares - Co do wygranej myślę że Radix w pełni zasłużył na zwycięstwo. W nagrodę możesz zachować sobie to ostrze. A teraz zbierzcie co tam upolowaliście i wracamy do Obozu. Trzeba się zająć obrabianiem tego wszystkiego.

Obóz Bractwa

Baal Orun z zadowoleniem patrzył na grupę ochotników którzy zgłosili się do zbiorów. Niemal wszyscy nowi członkowie Obozu postanowili pomóc Bractwu swą ciężką pracą. Zarządził by ochotnicy podzieleni zostali na 3 grupy z których każda miała się zająć inną częścią bagna.
Większość dnia minęła na spokojnej pracy wśród odgłosów żab i insektów oraz ujadania Piesława który toczył zażarty spór z Felixem, oswojonym ścierwojadem Billy’ego.

- Wrrrrr!
- PKOOOO
- Hawh hawh
- P KOO OOO
- Auuu?
- Pko

Późnym popołudniem, gdy zbieracze mieli już kończyć pracę jedynym obowiązkiem pozostało zebranie całego zebranego ziela w jednym miejscu aby ocenić zebraną ilość przed przetransportowaniem do Obozu. Ilość osób biorących udział w zbiorach sprawiła że zebrane rośliny utworzył pokaźnych rozmiarów stóg.

- Uuu, to będzie ze 120 działek handlarskich - fachowo ocenił Śpiący Koczkodan.
- Tego jest tak dużo że zapach zabija smród otaczającego nas bagna - dodał Ratan

I faktycznie woń ziela była tak silna że wraz z lekkim wiatrem niosła się w głąb moczar gdzie zwróciła uwagę mieszkających tam stworzeń. Po chwili, nieopodal zgrupowania członków wyprawy zbierackiej rozległ się niski pomruk połączony z lekkim bulgotaniem.

- Co to było? - zapytał Roderic, nerwowo rozglądając się dookoła.

Nie musiał długo czekać na odpowiedź gdyż w momencie w którym skończył swoją wypowiedź z bagna tuż za Ziółkiem wyłonił się wąż błotny. Zaskoczony uczeń oberwał ogonem bestii i udał parę metrów dalej. Z grupy zaskoczony nowicjuszy jako pierwszy opanował się Heldefredus, który spostrzegł doskonałą okazję na zbadanie tego gatunku. W przypływie odwagi zaczął wydawać polecania pozostałym aby spróbować obronić swoich braci i siostry przed pewną śmiercią i utratą cennych plonów. Pierwszym poleceniem było aby zawiadomić Strażników Świątynnych i wezwać ich na pomoc. Dreszcz bez nie marnując czasu puścił się pędem w kierunku Obozu.
Pozostali zbieracze postanowili spróbować pokonać węża wierząc że przewaga liczebna da im przewagę. Niestety większość z nich nie posiadała żadnej broni, jednak wciąż chcąc pomóc zaskoczyli potwora rzucając się na niego próbując go unieruchomić. W tym samym czasie Zadra, Dalia i Czarodziejka Elvira ciskały w jego głowę wszystkimi czarami jakie tylko znały. Nie było to nic więcej niż proste kuglarskie sztuczki jednak wystarczyło by nieco oszołomić szalejącą bestię. Ta w nagłym podrygu zrzuciła ze swojego grzbietu Tenga Kajipa, który próbował wdrapać się i zaatakować oczy bestii. Niefortunnie spadł on na Elvirę, przez co oboje doznali lekkich obrażeń. W tym momencie na szczęście powrócił Dreszcz w towarzystwie trzech Strażników Świątynnych którzy szybko rozprawili się z błotniakiem.

- Dzięki niech będą Śniącemu że nikt nie zginął - westchnął Baal Orun po usłyszeniu raportu z tego zajścia - Rannych przenieście do świątyni, guru postarają się tam im pomóc. Natomiast Heldefredusa przyślijcie do mnie. Wyczuwam wielki potencjał drzemiący w tym nowicjuszu.

* * * * *

Na podjęcie Akcji Głównej macie czas do poniedziałku (4 V) do godziny 22:00.
Jeśli wybrana Akcja wymaga deklaracji poprzez formularz proszę o wysłanie jednego zgłoszenia na grupę. Wciąż należy zaplusować odpowiedni komentarz aby potwierdzić że bierze się udział w danej Akcji.

Dodatkowo chciałbym prosić osoby nie biorące udziału w zabawie o nie dawanie plusów komentarzom z wyborem akcji. Utrudnia to i spowalnia prowadzenie gry.
Ex2light - T1G - Integracja #gothicfabularnie

* * * * * 

KARTA POSTACI

* * *...

źródło: comment_1588417792cGtLSgU1WNLTmGeo5VJR5p.jpg

Pobierz
  • 18
Malrik

Gdzie jego łuk KUHWA!?
Gdzie jego łuk KUHWA!?
Gdzie jego łuk KUHWA!?
Gdzie jego łuk... KUHWA!?
Gdzie jego łuk... KUHWA!?
Gdzie jego łuk... KUHWA!?
Gdzie jego łuk... KUHWA!?
Gdzie jego łuk... KUHWA!?
Gdzie jego łuk... KUHWA!?
Gdzie jego łuk... KUHWA!?
Gdzie jego łuk... KUHWA!?
Gdzie jego łuk... KUHWA!?
Gdzie jego łuk... KUHWA!?
Gdzie... jego... łuk... KUHWA!?
Gdzie... jego... łuk... KUHWA!?
Gdzie... jego... łuk... KUHWA!?
Gdzie... jego... AAAAAAAARGH! O Bogowie, kolka!
Birun

Bez rudy, bez broni, bez niczego. Jak tylko mogłem unikałem roboty przy kilofie, łopacie czy hucie. Oczywiście jak na złość trafiłem do kopalni. Nienawidze tej roboty! To chyba klątwa po ojcu. Musze jednak zarobić rude na kupno łuku i miecza bo widząc co się tutaj dzieje to napewno niedługo mi się przydadzą. Schronienie w sumie już mam, no troche za dużo powiedziane. Przynajmniej blisko w nim do ogniska i do areny,
Randal

Gdy Lares skończył przemowę podszedł na chwilę do Randala i zagaił:

-Noo, świeżak, ładne zamachy robiłeś tymi kamieniami, gdzie się tego nauczyłeś?
-Byłem mistrzem w rzucaniu kaczek w Khorins.
-Czego?
-Kaczek, rzucasz płasko kamieniami i one się odbijają od wody i robią takie kaczki.
-Dobra młody, widzę po tym polowaniu jakieś pierdoły gadasz. Mięsa też za dużo nie przyniosłeś chociaż udało ci się jednego krwiopijce ubić podczas ucieczki Arena. Zgłoś się
Narsi Slantobrody, Syn Legzdiego
@Queltas

- Zaczekajcie! Idę z Wami! Halooo!

Gromada łowczych poruszała się zbyt szybko, aby krótkie krasnoludzkie nóżki ich dogoniły.

Dosiadł się do Mammona, który swoim zwyczajem przebywał nieopodal prowizorycznej obozowej kuźni. Nie były to piękne, podziemne piece; kilkumetrowe miechy, a żar paleniska grzał z siłą popołudniowego słońca. Maestro mimo wszystko lubił to miejsce, uciekał w wir pracy, aby zapomnieć o troskach życia pod Barierą.
- A Ty nie
Dreszcz - Obóz Bractwa

Dreszcz z uznaniem pokiwał głową rozglądając się po pobojowisku. Nie wiedział zbyt dużo o swoich nowych towarzyszach niedoli ale dzisiejsza walka z błotnym wężem pokazała, że z pewnością musiała w ich żyłach płynąć gorąca krew.
- Ahh... Synowie Przygody i Córki Odwagi! - zawołał - Z miejsca skąd pochodzę, ludzi którzy walczą razem do ostatniego tchu gołymi pięściami i zębami rzucają się do gardła wroga dażymy szczególnym szacunkiem.
Billy - Obóz Bractwa

- Zobacz Felix - tajna akcja! Sama góra nam to zleciła! Ale będzie się działo! To w sumie nie jest coś niezwykłego dla mnie wiesz, hehe. Ja to za barierą same bojowe zadania miałem! A ile się nachodziłem! Tylko czasami było jakieś głupie "komu świecisz, mnie czy sobie" jak miałem latarnią eee samemu burmistrzowi świecić! Tak, samym ważnym osobom zadania robiłem nuuuu. A teraz też, na mnie osobiście
Laszlo

Laszlo wracał z polowania zadowolony. Poznał nowe osoby (niewykluczone, że z częścią z nich zapoznał się już w karczmie, ale niewiele pamiętał z tamtego wieczora), oraz miał szanse sprawdzić siłę tutejszych kreatur.

- Nie taka kolonia straszna jak mogłoby się wydawać – zagaił jednego z uczestników wypadu

- Poczekaj chłopcze. Grupowy wypad na ścierwojady czy kretoszczury to łatwizna. Ciężko jest w kolonii znaleźć mniej niebezpieczne stworzenia. Chyba tylko chrząszcze, które właściwie
via Wykop Mobilny (Android)
  • 12
Massa Radix

Massa niósł ciało młodego ścierwojada przerzuconego przez jedno z ramion. W drugiej ręce trzymał miecz. Był zadowolony - pokazał że coś tam umie, zdobył trochę żarcia i jakąś broń no i rozruszał długo nieużywane mięśnie. Choć tego ostatniego aktualnie żałował ze względu na narastający ból w weeksploatowanych mięśniach.
- Przydałaby się sie jakaś maść końska, bo jutro to sobie nawet tyłka nie wytrę - mruknął pod nosem przyglądając sie okolicznej