Wpis z mikrobloga

Do wczoraj na szczęście omijała mnie panika związana wirusem w życiu codziennym. Ale niewiele brakowało...
Moja mama pracuje w przychodni, która została zatrzymana z powodu nieodpowiedzialności pielęgniarki.
Mąż pielęgniarki wracał z delegacji z wysoką temperaturą i typowymi objawami anginy. Zadzwonił do żony, ta kazała mu przyjechać do przychodni, żeby doktor potwierdził anginę. Pielęgniarka wyszła do męża bez zabezpieczenia na zewnątrz, po czym wparowała zaraz do przychodni i zaczyna mówić, jaka jest sytuacja. Lekarz kazał jej natychmiast wyjść. Ewakuowali pacjentów drugim wyjściem, zamknęli tą część gdzie weszła pielęgniarka. Następnie jedna z lekarek przez szybę okienną przed wejściem do przychodni sprawdziła gardło delikwenta i według niej na anginę to nie wyglądało.
Kazali mu jechać na zakaźny, a jej zrobić zakupy na kilka dni i czekać, co na zakaźnym postanowią w sprawie męża.
Dziś rano lekarz dzwoni do pielęgniarki i z rozmowy wyszło, że mąż nie pojechał na oddział zakaźny, bo jest pewien, że ma anginę. "No bo od kogo miał się zarazić w delegacji, jak miał do czynienia ze zdrowymi"-mówiła. I wyraziła gotowość powrotu do pracy. Lekarz zabronił jej przychodzić do pracy, dopóki mąż nie skontaktuje się ze służbami epidemiologicznymi. A jeśli tego nie zrobi i nie da znać co dalej, pielęgniarka ma zakaz przychodzenia do pracy. Kobieta jest wściekła na lekarza za takie traktowanie.
#koronawirus #2019ncov #sluzbazdrowia
  • 2
@lukaszlew77: No właśnie. Lekarce się to nie spodobało, bo dla niej to nie angina. A pielęgniarka sama powinna to rozpoznać. Może i 90% polskich pielęgniarek jest kompetetntna, ale ta akurat od lat robi tylko testy skórne alergiczne i nawet krwi pobrać nie umie dobrze, bo się boi.