Wpis z mikrobloga

W sumie to zawsze trochę zazdrościłem ludziom, którzy poznawali nowych znajomych przez już posiadanych znajomych. Ja to nawet jak z kimś miałem w miarę dobry kontakt (było w życiu kilka takich osób, oczywiście tylko z klas szkolnych, bo poza tym to ja o życiu społecznym mogłem pomarzyć) to zawsze ta osoba stawiała granice, że znajomość ze mną swoją drogą, a inni znajomi swoją. Praktycznie nigdy nie miałem sytuacji typu "Anon, poznaj mojego kumpla", "Anon, wpadnij do mnie na urodziny, będzie trochę moich znajomych, których jeszcze nie znasz". Nawet jak na szkolnym korytarzu gadałem z kimś i nagle zjawiał się jego inny znajomy, to ja słyszałem coś w stylu "sorki, idę teraz pogadać z kolegą" albo nawet nic nie słyszałem, tylko widziałem, jak od razu te 2 osoby zaczynały gadkę o jakichś wspólnych tematach jakby mnie tam w ogóle nie było i nie zwracając na mnie uwagi. Czegoś w stylu "o, Anon, słuchaj, to jest mój kumpel, kumplu, to jest Anon" nigdy nie usłyszałem i nie uświadczyłem nigdy potem wspólnej rozmowy z nowym i starym znajomym.

Niby wiem, że ja #!$%@? jestem i tak czy siak normalnego życia towarzyskiego bym nie osiągnął, ale i tak przykro, że zawsze tak izolowany byłem.
#przegryw ##!$%@?
  • 2
  • Odpowiedz