Wpis z mikrobloga

Mam mieszane uczucia co do movementu - "black lives matter" i strajków w USA.

Czytałem dziś taki artykuł:

https://noizz.pl/big-stories/morderstwo-georgea-floyda-to-skutek-systemowego-rasizmu-w-usa/02qsjcd

Między innymi według tego artykułu obecne zamieszki są efektem przekroczenia pewnego punktu krytycznego, zapalnika w postaci śmierci Goerge'a Floyda, który stał się symbolem i jednocześnie pretekstem do tego, aby dać upust napięciom spowodowanym brakiem faktycznej/realnej sprawiedliwości społecznej z perspektywy czarnoskórych amerykanów - a więc skutki kryptorasizmu.

Dlaczego mam mieszane uczucia?

Z jednej strony trudno nie zgodzić się z tezą, że zmiany po zniesieniu niewolnictwa następowały wolno i pomimo oficjalnego zakazu rasizmu, wciąż mierzono się z uprzedzeniami i pozostałościami w mentalności po czasach sprzed wprowadzenia tych zmian.

Czyli niby poprawiamy byt czarnoskórych, ale jednocześnie poprzez uprzedzenia i niechęć do nich jako biali amerykanie odpowiedzialni za kreację systemu gospodarczo-społecznego, doprowadzamy do rozjazdu i pogłębiania się dysproporcji pomiędzy białymi i czarnymi na tle ekonomicznym, co za tym idzie dzieci z rodzin czarnych mają gorszy start i dostęp do gorszej jakościowo edukacji, co może prowadzić do gorszego i mniej stabilnego rozwoju dzieci oraz mniej stabilnego życia rodzinnego, problemów rodzinnych itd. Efektem tego wszystkiego może być większa skłonność do szukania drogi na skróty, przestępczość jako alternatywa, próba łączenia końca z końcem. Jest to dość zrozumiałe.

Z drugiej jednak strony daje to bardzo łatwy argument do zwalania odpowiedzialności za swoje czyny i zakrywania się systemem - a więc można mieć #!$%@? w życie, być nieodpowiedzialnym a potem krzyczeć, że to przez patriarchalny opresyjny rasistowski system, to wszystko wina systemu, nie moja - a więc dochodzimy do podobnego punktu do którego dochodzi skrajny feminizm.

Tym samym sytuacja początkowo dość klarowna i w słusznej sprawie, momentami zdaje się posuwć się trochę za daleko i tracić wyważenie.

Problemu z systemem nie mają tylko czarni. Ma przytłaczająca większość społeczeństw w rozwijających i rozwiniętych państwach zarówno w Europie jak i USA (choć tam jest pod tym względem jeszcze gorzej).

Jest na ten temat bardzo dobry wpis, który serdecznie polecam:

https://www.facebook.com/neuropa/photos/a.818479011630977/2030580337087499/?type=3

W skrócie - jak urodziłeś się w bogatej rodzinie i w dużym mieście, to masz znacznie łatwiej jeśli chodzi o możliwości rozwoju, mobilność edukacyjno-ekonomiczną, oraz szansa na to, że odniesiesz sukces w życiu jest znacznie większa niż jak urodzisz się gdzieś na zabitej dechami wsi we wschodniej Polsce, w przeciętnej rodzinie (odpowiednik urodzenia się w biednej rodzinie jako czarny). Masz wtedy w skrócie #!$%@?. I mało co się z tym robi (można debatować że efekt uboczny programu 500+ coś w tej sprawie poprawił, ale to temat na inną dyskusję). Co więcej, Polska wypada bardzo źle na tle europy pod tym względem.

https://holistic.news/coraz-bardziej-nierowni/

https://fakty.interia.pl/autor/michal-michalak/news-zaskakujacy-raport-polska-z-najwiekszymi-nierownosciami-w-eu,nId,2916209

Nie tylko lewa strona sceny politycznej (nawet Krzysztof Bosak zdaje sobie sprawę że mamy w Polsce obecnie realnie degresywny a nie progresywny system podatkowy - https://twitter.com/RadiowaTrojka/status/1233294871622045697) zwraca na to uwagę, że obecny system monetarno-fiskalno-podatkowy faworyzuje bogatych działając jak sprzężenie zwrotne dodatnie, sprawiając że bogaci bogacą się najszybciej w historii i dysproporcje te w krajach w których taki system występuje, rosną pomiędzy klasami społeczenymi coraz bardziej, pomimo ogólnego podnoszenia się standardu życia, ale jakoś nikt z tego powodu nie demoluje lokalnych miast i prywatnych biznesów ludzi...

Wszak przecież również my Polacy moglibyśmy tłumaczyć obecnie słabą sytuację ekonomiczną przez obwinianie naszych historycznych agresorów, którzy zdziesiątkowali nasz kraj, wybili naszą inteligencję, a później trzymali nas przez lata pod butem w komunizmie nie dając szansy na godną rywalizację o rozwój z zachodem i wprowadzając nas w uliczkę zadłużenia z której do dziś nie widać ucieczki... Czy to powód do tego, żeby robić zamieszki w ich państwach? Ponadto przecież jesteśmy też sfrustrowani bezsilnością i brakiem realnego wpływu na zmianę sytuacji w naszym kraju, gdy obserwujemy co wyprawia się na naszej scenie politycznej... To znaczy, że mamy demolować miasta i przeprowadzać zamach stanu?

Dlatego mam problem, żeby podejść do tego tematu jednoznacznie, bo jest on bardzo skomplikowany. Z jednej strony wydaje mi się, że rozumiem problem i staram się rozumieć ofiary systemu (tak, ofiary - bo nie wiem jak inaczej nazwać kogoś kto nie miał wpływu na to gdzie i jaki się urodził i jaki los z dużym prawdopodobieństwem go czeka w obecnie funkcjonującym systemie), który skazuje je od urodzenia na bycie co najwyżej przeciętnym, na trudności w wyrwaniu się ze schematu, klasy robotniczej, nizin społecznych, marazmu i wegetacji, w dużej mierze właśnie z tego powodu, że nie miało się w życiu szczęścia i nie wybrało się sobie dobrze rodziców.

Z drugiej strony uważam że spora część osób prostestujących nie do końca chyba zdaje sobie sprawę o co tak naprawdę walczy i wykorzystuje obecne zamieszanie do rabunków dopuszczając się plądrowania sklepów potykając się o pudełka butów sportowych oraz do agresji, szerząc tylko przemoc i robiąc tak zwany delikatnie mówiąc "#!$%@?", totalnie tracąc nad sobą panowanie doprowadzając momentami do śmierci ludzi nieodpowiedzialnych za zło tego systemu, próbujących jedynie bronić swojego źródła utrzymania.

Dlatego z zaciekawieniem przyglądam się tej całej sytuacji, zastanawiając się jaki będzie jej efekt i jakie zmiany po niej nastąpią. Bo póki co to mam wrażenie że oglądam rozszerzenie filmu "Joker" z 2019 roku w wersji realistycznej, a który to właśnie film miał m.in. zwrócić uwagę na te wymienione wyżej problemy klas społecznych oraz wady systemu, które m.in. są przyczyną obecnej sytuacji w USA.

Chętnie poczytam różne perspektywy, komentarze i stanowiska w tej sprawie.

#usa #strajk #blacklivesmatter #polityka #neuropa #4konserwy
zexan - Mam mieszane uczucia co do movementu - "black lives matter" i strajków w USA....

źródło: comment_1591337503RiqhwpAvsVasDWzgSZ33QJ.jpg

Pobierz
  • 6
@zexan:

W skrócie - jak urodziłeś się w bogatej rodzinie i w dużym mieście, to masz znacznie łatwiej jeśli chodzi o możliwości rozwoju, mobilność edukacyjno-ekonomiczną, oraz szansa na to, że odniesiesz sukces w życiu jest znacznie większa niż jak urodzisz się gdzieś na zabitej dechami wsi we wschodniej Polsce, w przeciętnej rodzinie (odpowiednik urodzenia się w biednej rodzinie jako czarny). Masz wtedy w skrócie #!$%@?.


Panie, tak jest, było i będzie.
I dokłądnie takie samo gówno dzieje się w USA z czarnymi. Tylko pomnożone x1000.


@Tartak: Dla mnie ogromną różnicą między byciem biednym w USA a w innych krajach jest możliwość studiowania i opieka zdrowotna. Nie wiem czy w innym (rozwiniętym) kraju masz tak #!$%@? na punkcie studiów (średnia cena studiów od osoby to 130k dolarów) czy ubezpieczenia zdrowotnego, które istnieje tylko prywatnie.

Upraszczając i sprowadzając to do polskiego odpowiednika

Polska) mieszkasz
@zexan:

Dla mnie ogromną różnicą między byciem biednym w USA a w innych krajach jest możliwość studiowania i opieka zdrowotna.


Opieka zdrowotna - racja. Studiowanie - nie prawda. W USA jeżeli chodzi o studia działa na prawdę dobry system stypendialny, gdzie same firmy się zabijają o dobrych studentów.
Zresztą nie samymi studiami człowiek żyje. Nie potrzeba ludziom mgr, żeby dobrze żyć i zarabiać czy prowadzić własne biznesy. W USA jest dużo
bogatych działając jak sprzężenie zwrotne dodatnie, sprawiając że bogaci bogacą się najszybciej w historii i dysproporcje te w krajach w których taki system występuje, rosną pomiędzy klasami społeczenymi coraz bardziej, pomimo ogólnego podnoszenia się standardu życia, ale jakoś nikt z tego powodu nie demoluje lokalnych miast i prywatnych biznesów ludzi


@zexan: jest to prawda, ale wciąż na chwilę obecną poziom nierówności społecznych w Polsce jest na stosunkowo niskim poziomie. Rozmaite wskaźniki
@zexan: Ogólnie sie zgadzam że:

- Joker z 2019 był niejako proroczy, wystarczyło teoretycznie tak niewiele,żeby tych którzy naprawdę chcą być uratowani uratować. A tak krążą wśród prawdziwych bandytów na ulicach,albo już się nimi stali.

- Zgadzam się też że tego rodzaju narracja o niewolnictwie jest przeciw skuteczna. Polacy to przez następne kilkaset lat mogliby obrzucać oskarżeniami Niemców i Rosjan. A to setki lat zaborów, a to pierwsza wojna światowa, a