Wpis z mikrobloga

Dzień piętnasty.
Zaczął się pobudką, nie wiem o której godzinie. Wstawiłem pranie i poszedłem do sklepu po jedzenie. Upał od samego rana wypełniał nawet zacienione miejsca. Gdy wróciłem ze sklepu, pranie było gotowe do rozwieszenia co zrobiłem jeszcze przed śniadaniem, po którym chciałem zająć się rowerem. Potrzeba odpoczynku po wczorajszej gonitwie od Giżycka oraz szara masa wewnątrz czaszki domagająca się większej ilości snu wygrały z planami. Dopiero około godziny szesnastej gdy mniejszy kąt padania promieni słonecznych, pozwolił wyjść na zewnątrz bez obawy o upieczenie samego siebie, zabrałem się do pracy.
Głównym zadaniem była przebudowa mocowania namiotu do przedniego stelaża. Na pomysł przeniesienia namiotu na przód wpadłem na dzień przed rozpoczęciem wyprawy i nie miałem wystarczającej ilości czasu na dopracowanie konstrukcji. Dodatkowo wymagało to przeniesienia oświetlenia z korony widelca na sam przód stelaża. Pierwsze dni jazdy potwierdziły moje obawy o niestabilności zamocowanego namiotu, braku osłony przed piachem i wodą odrywającymi się od kół oraz nieosłonięte zakamarki które będą gromadzić brud.
Dwie sklejone ze sobą plytki drukowane oraz kupiony rano plastikowy talerz, nawierciłem i przymocowałem opaskami zaciskowymi, znanymi szerzej jako trytytki do aluminiowych ceowników na których opierał się namiot. Płytki mają stanowić zamianę platformy z dwóch, wyciągniętych z kosza na śmieci, puszek po piwie które widać na zdjęciu z jedenastego dnia wyprawy. Poprawiłem też sposób przytwierdzania namiotu do samej platformy z jednego długiego paska którym poranne owijanie wokół stelarza było rytuałem którego nie powstydziliby się wytrawni żeglarze, na dwa, przecięte i przytwierdzone na stałe. Teraz mocowanie namiotu będzie trwać znacznie krócej.
Test wykazał, że namiot jest dużo stabilniejszy i nie buja się w czasie jazdy. Platforma z płytek ma też większą powierzchnię co zmniejszy obciążenie worka na namiot. Bałem się, że może się przetrzeć.
Wymieniłem jeszcze łańcuch i wyregulowałem przerzutki. Nie wchodził mi najwyższy bieg przez co przy prędkościach powyżej 35 km/h zaczynało brakować mi prędkości obrotowej w nogach.
Dużo czasu spędziłem na rozmowach z kolegą którego już dawno nie widziałem.
Mocowanie namiotu można oczywiście zrobić lepiej ale nie mam na to czasu i narzędzi a całość zakończeniu podróży i tak zostanie rozebrana. Tak obładowany już chyba nigdy jechać nie będę a jeśli tak to przygotuję się do tego lepiej wykonując konstrukcję noszącą znamiona cywilizowanej.

#rowerowyrownik #rowerovsky
źródło: comment_1593113188PHxtCoNDSBTXFjGle23pT4.jpg
  • 4