Wpis z mikrobloga

Zauważam po sobie niedostosowanie do życia w nowoczesnym społeczeństwie oraz funkcjonowania na rynku pracy. Czyja wina? Częściowo pewnie osobowości, ale z drugiej strony - rypniętego systemu edukacji. Tak, jestem typ stereotypowym szóstkowym uczniem, który w praktyce jest bezużyteczny dla pracodawcy.

Nie umiem podejmować decyzji. Teoretycznie bardzo długo się zastanawiam przed ich podjęciem, ale ostatecznie z tego zastanawiania się często wynika decyzja niemalże losowa - tak było z wyborem liceum czy studiów. Nigdy nie byłem pewien, czego chcę.

Ludzie tacy jak ja nie odnoszą w życiu sukcesów. Są masą pracującą. Tak jak przez całą szkołę słuchałem poleceń nauczycieli, dobrze wykonywałem powierzone zadania, co skutkowało najwyższymi ocenami, tak samo chciałbym mieć w życiu - żeby ktoś mi mówił, co mam robić, a ja bym to po prostu robił jak najlepiej. Jestem ukształtowany do słuchania i sterowania, nie do podejmowania własnych decyzji i inicjatyw. Idealny produkt systemu edukacji. Jednocześnie, skoro zawsze byłem w gronie tych 5% najlepszych uczniów, tak samo oczekiwałbym, że w życiu dzięki słuchaniu i wykonywaniu poleceń będę w gronie 5% najlepiej wynagradzanych ludzi. Problem w tym, że... to tak nie działa. Takie przełożenie po prostu nie istnieje, bo rynek nie działa tak, jak zamordystyczna szkoła. Rynek premiuje najlepszych, użytecznych, odważnych, z inicjatywą. A ja taki nie jestem.

I w tym momencie okazuje się, że będę w najlepszym wypadku średniakiem, pomimo bycia tym najlepszym w szkole - i na ch*j mi to było?

#przegryw #edukacja #szkola #studbaza #pracbaza
  • 16
@Reflexiej123: dokładnie, myślenie perspektywiczne to skill o którym się nie mówi, a to jest bardzo istotna rzecz w dorosłości. Praca i całe dorosłe życie nie wygląda już tak jak w szkole, gdzie trzeba wykuć coś i zdać/ zrobić jak z instrukcji, tylko wymaga planowania, podejmowania ryzykownych decyzji zależnie od sytuacji, szukania innych możliwości.
Oczywiście jeśli chce się osiągnąć sukces albo żyć na poziomie, a nie robić u janusza za 2k.
Mam
@Yassassin: A ja dla kontrastu jestem tym, który na etapie pisania pracy magisterskiej zapytany "co chcesz robić w życiu?" odpowiada tak samo, jak 10 lat wcześniej w gimnazjum na zajęciach dot. przyszłości zawodowej - "NIE WIEM". Dlaczego nie wiem? A bo nikt mi nie powiedział xD Nie podstawił pod nos konkretnej ścieżki. Nie jestem w stanie wymyślić swojej, szkolne myślenie systemowe mam tak zakorzenione, że nie jestem w stanie wyjść poza
@Reflexiej123: też mam mega żal do siebie, że zmarnowałam swoje dzieciństwo na naukę. Na studia nie poszłam jakieś mega fajne, jestem na mgr, nienawidzę życia, tego co studiuję, siebie i nie mam pojęcia co zrobić z życiem.
A w poprzednie wakacje tak miałam niskie poczucie wartości, że mimo że pracowałam jak z motorkiem w dupie nie w swojej branży, nauczyłam się wszystkiego mega szybko, to harowałam za dychę...
Więc w tym
@kamil150794: nie. Nie miałam żadnych przyjaciół. W szkole nikt mnie nie lubił „bo kujonica”. Były lata, że w klasie nie miałam do kogo gęby otworzyć.
Nigdy nie byłam na żadnej imprezie, ognisku, alkoholu nie piłam. Wiec na studiach nie potrafiłam iść na plażę na piwo po zajęciach. Nie wychodziłam z domu.
Ponieważ musiałam być najlepsza ze wszystkiego, studia przeszłam bardzo emocjonalnie. A Oceny na studiach to loteria. Poza tym jak mówiłam
@Reflexiej123: miałem to samo "Kto broni wszystkiego, ten nie broni niczego". Od gimnazjum #!$%@? wyścig zeby mieć najlepsze oceny ze wszystkiego, żeby być najlepszy w uczeniu się i samym przyswajaniu pozornie trudnej wiedzy.
Też mam takie podejście, potrafię być dobry w czymś jeśli ktoś mi powie, pokieruje, każe żebym był w tym dobry.
@SVP1: też tak miałem. W SP nieuk, czarna owca, wyobcowany, od gimnazjum nauka na pełnej piździe, kucie całymi dniami od kartkówki do kartkówki od spr do spr. Zero życia towarzyskiego, spotykanie ludzi tylko w szkole, czasami z jednym kolegą na piłce. Czas kiedy rówieśnicy spotykali się, pierwsze miłości, pierwsze imprezy, melanże - dla mnie obce. W liceum podobnie, choć gorsze oceny, ale dalej presja doskonałości, dalej zero życia, pasji, imprez, miłości,
@SVP1: @Reflexiej123: @Krajczar: W dużej części sami sobie jesteście winni. Bycie dobrym uczniem i przyjmowanie z góry narzuconych działań jest wygodą, pójściem na łatwiznę, mimo że kosztującą sporo energii. Żyjemy w świecie w którym wygrywają najlepsi, tacy których umysł wychodzi poza schematy, a to wymaga samozaparcia, nierzadko walki ze schematycznie postępującym otoczeniem.

Ja to się tylko zastanawiam czy w głębi was nie siedzi taka mała osóbka (uśpiona przez waszą
@damianooo5: wiem, nie neguje tego że to moje nastawienie, pójście na skróty. Szkoda że refleksja przyszła tak późno (28 lat mam), mimo że wcześniej widziałem że coś nie gra. Próbuję jeszcze myśleć, że nie straciłem tego życia.
Co do tego, czy gardzę ludźmi którzy się mniej uczą? Jak się uczyłem w liceum jeszcze to pewnie tak. Dzisiaj moim bratankom/siostrzeńcom mówię, że nieważne są oceny, mogą tylko przechodzić z klasy do klasy.