Wpis z mikrobloga

Jak dożyję lat czterdziestu, to wam napiszę coś takiego, że potem wykupię mirko i dam każdemu niebieskie konto.

#!$%@?, ale jest problem. Jak zaczynam robić coś ładnego, to kończy się tak:

Miasto zachodnie żyło codziennością najzwyklejszą. Pogodny zegarmistrz nudził się błogo za swoim pilśniowym kontuarem, głaszcząc kalekiego pieska. Wczoraj zwierzak pogryzł stałą klientkę, dzisiaj jednak szła ona wesoło w stronę straganu przy dzwonnicy.

- Po ile te pomidory?

Spytała mrużąc oczy.

- Dla Ciebie nie ma #!$%@?.

Odpowiedziałem

Dlaczego? Co pan?

Nie wytrzymałem, wsadziłem jej pomidora w usta i wpychałem jej następnego i następnego, aż wreszcie pękła na milion kawałków, które rozsypały się w diabelski proch.

Stanąłem na stole i krzyknąłem:

- Żadna kobieta, która się puszcza. Żadna.

Żadna w tym mieście nie odnajdzie spokoju!

Wszyscy zaczęli bić brawo, od barmana dostałem darmowe piwo i srebrną tacę pełną rogali.

Zalałem się jednak łzami.

- Ludzie, nikt mnie nie kocha, rozumiecie? Dlatego tak postąpiłem.

#brygada
  • 1
  • Odpowiedz