Wpis z mikrobloga

#przyroda #truestory #rower ale dziś miałem przypał ()
Jechałem sobie wieczorem rowerem nad jeziorem, nic nadzwyczajnego się nie zapowiadało do czasu aż z nienacka poczułem w dolnej części brzucha mroczne sygnały, że oto za chwilę nastąpi opróżnienie bębna maszyny losującej.
Wypatrzyłem elegancki lasek, rzuciłem rower na glebę i kucnąłem sobie oddając się bez walki aktom gwałtownej defekacji. Po wszystkim już chciałem sięgnąć po chusteczki (zawsze mam przy sobie minimum dwie paczki) gdy nagle jakieś 5-6 metrów przede mną stanął jakiś Janusz.
Janusz nie zdawał sobie sprawy z mojej obecności, stanął do mnie tyłem i ściągnął w pośpiechu gacie i również zaczął defekowac!
Zrobiło mi się niedobrze, gość miał jeszcze gorzej niż ja, brązowe bryzgalo we wszystkich kierunkach, widok taki że trzeba umyć oczy :/
Jak szybko zaczął, tak szybko skończył. Ale w przeciwieństwie do mnie, najwyraźniej nie miał czym się wytrzeć. Nieporadnie w kucki z brudną dupą próbował nazrywac jakichś liści, ale to było bez sensu, w lesie same szyszki i mrowiska a nie liście. I tak kucamy obaj sobie, Janusz już klnie na wszystkie świętości itd.
I wtedy ja cały na biało krzyknąłem "łap" i rzuciłem w niego drugą paczką chusteczek. Gość poderwał się z gołą dupa przerażony, nasze spojrzenia na chwilę spotkały się xd. Nawet już chciał się schylić po te chusteczki ale zmienił zdanie i założył spodnie ma brudny tyłek i oddalił się klnąc.
Ja się wytarlem i pojechałem dalej.
  • 1