Wpis z mikrobloga

#wielkawojnafabularnie

Marszałek Jean-WyPierre Dalae

Od samego poranka w forcie panowało niemałe poruszenie. Zgodnie z wystosowaną przez Marszałka Jean-WyPierre’a prośbą, szeregi armii miały zostać zasilone. Dalae polecił Charliemu nadzorować i zanotować w Ekselu (który służył od jakiegoś czasu jako notes do wpisów wszelakich) ilość otrzymanego wsparcia. Adiutant przywitał Marszałka kilkanaście minut po godzinie piętnastej i wręczył przełożonemu wypełniony Eksel. Jean-WyPierre musiał przeczytać najnowszy wpis kilka razy, by upewnić się, że nie został wprowadzony w błąd przez własne oczy.

- To wszystko? Liczyłeś dobrze?

- Oui, Mon Maréchal. Wszystko.

- Oni naprawdę wysłali nam więcej płótna i farb, niż żołnierzy?!

- Nie no, aż tak źle chyba nie ma. Ale…

- Wiem, że nie. Niemniej jednak nie podoba mi się to – Sztab Generalny ewidentnie nie traktuje nas poważnie! Od początku wojny przelewamy krew broniąc granicy Francji, a w momencie gdy prosimy o wsparcie dostajemy… ach, szkoda gadać, szkoda strzępić…

- Co pan zamierza teraz zrobić? Niezależnie od ilości posiłków nie można zaprzeczyć temu, że zawsze to jakaś świeża krew. Już dawno nie byliśmy w ofensywie – a ten atak lotnictwa niedawno pokazał, że Trójprzymierze nie jest takie groźne, jakim chciałoby się jawić!

- Oui. Ja już wiem co zrobię. Każ rozstawić na placu głównym sztalugi i zbierz mi wszystkich Bastienów, którzy potrafią jako-tako malować. Nie zmarnuję niczego, co przysłało nam dowództwo, nawet jeżeli zamiast tych farb, wolałbym nowe haubice i rekrutów. A właśnie – muszę zapoznać naszych nowych żołnierzy. Ciekawe jak się nazywają…

- Bastienowie, Mon Maréchal. Pytałem przy wejściu każdego z osobna.

- Trés bien. Merci.

Nowi żołnierze zostali oczywiście pouczeni przez Charliego, aby porzucić swoje dotychczasowe imię na rzecz innego, bardzo popularnego (delikatnie mówiąc) w forcie. Marszałek z niesamowitą werwą spędził najbliższe dni, zyskując w oczach swoich podwładnych – od czasu uhonorowania jakże zaszczytnym tytułem Bastienowie nie mogli poznać swojego dowódcy. W niepamięć odchodziły jego dziwactwa, a przynajmniej przestawały mieć znaczenie, bo oto wszystkie cechy przywódcze zdawały się emanować z dnia na dzień coraz większym blaskiem. Z zaniedbanego i szalonego Generała Jean-WyPierre zmienił się w charyzmatycznego i empatycznego Marszałka. Człowieka mającego plan. Plan, który wielu osobom się podobał, ale miał również swoich przeciwników… Dalae robił jednak wszystko w swojej mocy, by go zrealizować, a każde działanie prowadzące do tego celu tym bardziej dodawało sił Marszałkowi.

Wszyscy wiedzieli, że stary dobry(?) Jean-WyPierre Dalae powrócił, gdy pewnego dnia nakazał ugotowanie zupy w jednym z dział. Co ekscentryczny Marszałek z uzupełnionymi siłami miał oznaczać, dla czającego się po drugiej stronie granicy wroga? Już wkrótce miał to pokazać czas.
źródło: comment_1600292843eE7mon4gBdQr43hsYYLF4B.jpg