Aktywne Wpisy
DziobakPan +1
Siema Mirki, jestem studentem na 3 roku informatyki na politechnice i dorabiam sobie jako programista na pół etatu. Dostałem propozycję przejścia na cały etat za dosyć sporą podwyżkę (po podwyżce prawie 10k brutto) i innymi benefitami, co oczywiście wiąże się z rzuceniem studiów. Problemem jest to, że przyszłość firmy nie jest w 100% pewna. Co byście zrobili na moim miejscu? Zrobić inżyniera dla spokoju czy #!$%@?ć te studia? #studia #studbaza #praca #
Co wybrać?
- Skończyć studia 81.0% (510)
- Rzucić studia 19.0% (120)
fmxfenix +746
Mireczki kto może wspomóc nawet drobną kwota będę wdzięczny, jak nie możesz wspomóc finansowo to podbij post, udostępnij, z góry dziękuję! (づ•﹏•)づ. https://www.siepomaga.pl/lukasz-klechowicz?fbclid=IwAR27UcG436ahUpledCtRkw4ghOQ_Ggk7_9HHmcPOQv_laUovZSrrCgrGfAk
Issey Miyake L’eau Bleue d’Issey Pour Homme (2004)
Issey Miyake L’eau Bleue d’Issey to zachwycająca i haniebnie tania propozycja o wręcz rewelacyjnym stosunku ceny do jakości i bardzo lubię pisać takie recenzje. Chętnie spuściłbym sobie #!$%@? za to, że po raz kolejny pompuję ten japoński brand, ale jeśli coś jest dobre, to chyba nie ma sensu się z tym kryć tym bardziej, że swego czasu miało szansę stać się zapachem wykopka a zresztą do dziś na tagu jest lubiane i polecane. No ale tak to jest – jeśli włożyłeś trochę wysiłku i poznałeś L’eau de Belka Tagu, to siłą rzeczy zwróciłeś uwagę również na L’eau Bleue de Isseye. Na liście są blisko siebie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Zacznijmy od tego, na co chyba wszyscy recenzujący zwracają uwagę – nazwa flakonu i sam jego żywy, szafirowy kolor bardzo mocno wprowadzają w błąd, bo trochę sugerują, że mamy do czynienia z zapachem wodnym, morskim albo przynajmniej po prostu letnim. Jest zupełnie inaczej – mamy zieleń, las i wiosnę albo nawet jesień, nie jest to zapach „wesoły”, choć wzbudza uśmiech i nie jest „chłodzący”, mimo, że jest dosyć „zimny”. Mokry las po deszczu, sosnowe igły, rozmaryn, jałowiec, trochę paczuli i wilgotnej ziemi – tak w największym skrócie można opisać dziś recenzowany zapach. Rozmaryn i sosnowe (albo raczej cyprysowe) igiełki atakują nos już od samego początku, a za chwilę wyraźnie zaznacza się jałowiec, co jeszcze bardziej podbija naturalny, leśny efekt. Baza zaczyna skręcać w stronę cedru i paczuli, ale ten iglasto-deszczowy efekt nadal z nami zostaje. Jeśli jest jakiś minus tego zapachu, który trochę mi przeszkadza, to bez wątpienia są to imbir (no nienawidzę) oraz bergamotka. To im przypisywałbym taką lekko drażniącą, kwaskowatą nutę, choć szczęśliwie nie trwa ona długo. Widziałem, że zapach bywa zestawiany z Encre Noire i Encre Noire Sport i z chęcią się odniosę: to nie to, ale vibe jest podobny i rozumiem nasuwanie się pewnych skojarzeń za dobrze odwzorowany, deszczowy „krajobraz”.
Duży plus leci na konto Bleue za bardzo przyjemne parametry. Pierwszą godzinę projektuje rewelacyjnie, potem staje się bliskoskórny, ale nadrabia to trwałością, której poziom to spokojnie te 7-8 godzin, jeśli nie więcej. Tak jak jednak wspomniałem, nie jest to letniak i nie sądzę, że na cieplejsze dni się sprawdzi. Wiosna, ewentualnie chłodny letni dzień, jesień, nawet niezbyt mroźna zima – na wszystkie te pory będzie jak znalazł.
Podsumowując: Issey i jego wspomniana już kompozycja nut zapachowych, na którą składa się szereg skojarzeń z rzeczonym deszczem w lesie, mogłaby być bez lipy sprzedawana pod szyldem jakiejś indie marki zajmującej się rzemieślniczymi, ręcznie mieszanymi w glinianych słojach perfumami o tajemniczej i pewnie trochę patetycznej nazwie i sprzedawanej w luksusowych, niszowych perfumeriach. No bo to cecha wysoce niszowa, że zapach przywodzi na myśl bardzo silne, żywe i naturalne skojarzenia, ale tu przypominam: mówimy o perfumach za (obecnie) 90 złotych, a był czas, że na Elnino można było je dostać za 58-60 złotych. Wysoki stosunek ceny do jakości jest więc bezdyskusyjny. Nie dajcie się nabrać na to, że zapach jest wycofany z produkcji (sam w to kiedyś uwierzyłem) – nie jest, ale myślę, że jeśli zapach Wam siądzie, sami z siebie kupicie jeszcze flaszkę czy dwie w backupie. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jedna rzecz odnośnie marki Issey Miyake mocno mnie martwi – Wood & Wood oraz Fusion bardzo mocno obniżają poziom portfolio. Mam nadzieję, że takie syntetyczne koszmarki powstały tylko po to, żeby każdy o nawet #!$%@? guście mógł znaleźć coś dla siebie i liczę, że coś podobnego raczej już nie będzie się powtarzać.
Ocena zapachu: 8 / 10 (ocena idzie w górę za stosunek jakość / cena i naprawdę naturalny charakter)
Trwałość: 7,5 / 10
Projekcja: 7 / 10
Cena: 90 zł / 75 ml
Fragrantica
Parfumo
Guerlain Homme L'Eau Boisee. Klimat kojarzy mi się podobnie, ale Boisee jest słodszy i trochę pieprzny.
Mój ulubiony Issey z tych, które znam, pod względem kompozycji, chociaż często miałem problem kiedy go użyć...
Już mi się skończył dekant i czekam na cebuladeal żeby kupić flakon.
@Pan_Beniowski: no, jest taki jak napisałeś, ale trwałością nie zachwyca.
@ptasznik1000: mów co chcesz, ale przypomina trochę kostkę do kibla - może nie aż tak mocno, ale coś z DNA kostki tam jest.
Dużo bardziej mi podeszło Bulgari Aqva Atlantique. Miyake przy tym jest troche zwyczajne/normalne, bez "wow".
Bleue to zapach mega unikatowy, cięzko jest znaleźć coś co chociaż je lekko przypomina. Jeden z moich ulubionych zapachów na upalny, deszczowy dzień. Jesienia i wiosną też robi robotę gdy jest trochę chłodniej @ptasznik1000
Klasyk mi się skończył, jakąś kropla na dnie dekantu mi została. Na ten moment mam tylko
- Bleue Fraiche
- Intense
- Nuit EDT
- Shade of lagoon
- Summer 2009
@dr_love: ja mam odlewkę. Podejrzewam że z jakiś świeży batch z wersji w tym standardowym guerlainowskim flakonie, bo płaciłem 1,3zł/ml.
Wziąłbym wszystko oprócz Nuit EDT.
( ͡° ͜ʖ ͡°)
@dictionaryman: nie wkurzaj mnie, serio? Jajebe....