Wpis z mikrobloga

Sytuacja zaczyna się klarować.

Ze strony rządu mamy wyraźne ciśnienie na wygaszenie tematu. O protestach się wspomina, ale w kontekście "złe lewaki atakują Kościół" lub "złe lewaki przeklinają" - brakuje informacji za czym ci ludzie stoją, czyli co jest powodem protestów, mamy za to przesyt informacji z gatunku "jakie to są agresywne i wulgarne lewaki, ojojoj".

Temat aborcji jest spłycany - media prorządowe nie starają się tłumaczyć o co chodzi z tym wyrokiem i dlaczego to jest takie ważne, dominuje za to narracja łagodząca: że to w sumie nie jest zakaz, że to w sumie nie jest takie złe, że to w sumie i tak trzeba będzie jeszcze ustawą załatwić, że w sumie to rodziny wychowujące niepełnosprawne dzieci trzeba będzie bardziej wspierać. Temat samego wyroku jest starannie omijany lub maksymalnie łagodzony, tak żeby odbiorca nie do końca pojął o co tutaj chodzi - ale i by wzbudzić w nim przekonanie, że lewaki znowu robią burzę o nic, pewnie im się nudzi, nothing to see here.

Ze strony jedynej merytorycznej opozycji mamy zaś...

...#!$%@? wie co mamy, tak po prawdzie. Jedna wielka gównoburza, kilka sprzecznych ze sobą narracji.

1. Część polityków jedynej merytorycznej opozycji wyraźnie obsrała zbroję i stara się szybciutko uciec ze sceny, zanim posypią się na nich jajka - i koktajle Mołotowa. Dominuje tutaj retoryka "łagodząco-wymijająca", podobnie jak w propagandzie rządowej - że w sumie to podpisali ale się nie cieszyli, że w sumie to chcieli czegoś innego, że w sumie to będziemy to musieli jeszcze ustawą załatwić i będzie dobrze, obiecujemy.

2. Po drugiej stronie mamy obóz szursko-katolski: Bosak, Winnicki, Sośnierz, wspomagani przez Godek, Ordo Iuris, Rydzyka i Bąkiewicza. U nich jak u Stalina - ani kroku wstecz. Dominuje narracja plemienno-wojenna: lewactwo chce zniszczyć Kościół, lewactwo chce zniszczyć Wiarę, lewactwo chce mordować ludzi, MUSIMY SIĘ BRONIĆ, MUSIMY ATAKOWAĆ. Hektolitry pogardy wylewane na protestujących, hektolitry wazeliny wylewane na środowiska katolskie, jak i sam Kościół - w tym zawoalowane groźby rozprawienia się z protestującymi siłą.

Narracja - ściśle religijna, fundamentalistyczna, ortodoksyjna. Odwołania do boga, publiczne modlitwy, porównywanie protestujących do "diabłów", do tego oczywiście fellatio z klerem. Protestujący przedstawiani są jako "Juleczki z Twittera" i "#!$%@? w rurkach", wygłaszane przez nich racje nie mają znaczenia, w propagandzie z góry zostali uznani za tych "co się mylą" i za tych "co chcą polski Kościół zniszczyć". Generalnie rzecz biorąc, przeciętny odbiorca po lekturze tych wspaniałości może uznać, że właśnie formuje się polska, katolicka Al-Ka’ida - i to nie jest jakiś koślawy żart czy przytyk, piszę to na serio.

Co ciekawe - temat aborcji... w zasadzie to tutaj nie istnieje. Owszem, pojawiają się górnolotne teksty o "obronie życia" i "świadectwa kolegów gejów z dzieckiem z Downem, które koleżanka lesbijka urodziła wbrew zaleceniom lekarza-Murzyna" - ale sam kontekst używany jest instrumentalnie, do podgrzewania atmosfery "ostatecznego rozwiązania kwestii lewactwa", z którym trzeba się rozprawić nie dlatego że "chce aborcji", ale "chce zniszczyć wiarę"...

...i jest wulgarne. To kontekst żywcem #!$%@? z propagandy rządowej - ale dziwić to nie powinno, w tematach światopoglądowych Konfa często (i chętnie) "zapożycza" sobie propagandowe haczyki od TVP i podobnych, mówiąc dokładnie to samo, ale innymi słowami.

...i wiąże się z tym jeszcze jedna ciekawostka przyrodnicza - bo choć narracja jest BARDZO agresywna i "bojowa" (ponownie: budowana jest atmosfera "ostatecznej rozprawy z lewactwem"), tak jednocześnie mocno krytykuje się, uwaga, agresywne podejście protestujących. Ten mechanizm budowania propagandy, a jakże, też #!$%@? od TVP: na dużą skalę ta technika użyta została po raz pierwszy przy aferze z Margot, gdzie też dominującym kontekstem była "agresywność i dzikość" protestujących, kontrastowana ze "spokojem i opanowaniem" strony rządowej.

Brauna nie ma, Grzechu jest zajęty walką z plandemią - ale protesty będą trwały jeszcze minimum kilka dni, więc pewnie w końcu wypłynie. Jest nawet bardziej skrajny niż wspomniana wyżej trójka z konfederackiego kato-komando, wiec będzie śmiesznie.

Szanse na to, że rząd wyjdzie z afery bez szwanku oceniam na: wysokie. PiS nie jest traktowany jako "główny zły" całego ambarasu, piorunochronem nienawiści jest w zasadzie wyłącznie Kaczyński, nie partia jako taka. Jeżeli odpowiednio to rozegrają, to wylądują na czterech łapach - a Kaczyński może mieć to gdzieś, on tym "piorunochronem" jest od dwudziestu lat, jemu to już nie zaszkodzi.

Kościół: niskie. Grają teraz na "tych poszkodowanych" i "tych co chcą rozmów i spokojnej dyskusji, nie przemocy" - ale to nie działa. Kościół przegiął pałę, Kościół obsrał zbroję, Kościół sam się, tym razem, NIE obroni.

Kościoła musi bronić PiS - wyłącznie od ich decyzji zależy teraz być albo nie być polskiego oddziału watykańskiej korporacji, bo nastroje społeczne są WYBITNIE anty-kościelne.

Jedyna merytoryczna opozycja: zerowe. Część już wie że postawiła na złego konia i stara się chyłkiem wycofać, druga część stwierdziła chyba że nic nie boli tak jak życie i jadą z narracją, która pcha ich nad krawędź kanionu.

Tego się pogodzić nie da, bo lud żąda krwi - i nikt nie będzie sprawdzał czy dany przedstawiciel Konfederacji jest z tej pierwszej, czy z tej drugiej frakcji. Po dupie dostanie się równo, wszystkim.

A dostanie się srogo. Konfederacja to główny zły tego ambarasu, na równi z Jareczkiem.

#neuropa #polityka #4konserwy #bekazprawakow #bekazpisu #bekazkuca
  • 3