Aktywne Wpisy
Goronco +28
Dziękuję pan kanar za zepsucie dnia xd
Ja #!$%@? jakim to trzeba być nieudacznikiem życiowym żeby wykonywać pracę utrudniającą innym życie. Pewnie najpierw chcieli się dostać do policji, potem do milicji a na końcu dostali się jedynie na kanara xD
#bekazpodludzi #tramwaje #zalesie ##!$%@? #zlodzieje
Ja #!$%@? jakim to trzeba być nieudacznikiem życiowym żeby wykonywać pracę utrudniającą innym życie. Pewnie najpierw chcieli się dostać do policji, potem do milicji a na końcu dostali się jedynie na kanara xD
#bekazpodludzi #tramwaje #zalesie ##!$%@? #zlodzieje
timechain +72
Polacy pokochali elektryki. Tesla w czołówce najbardziej pożądanych samochodów
Kisnę z wypopków. Zbiorowisko małoletnich przegrywów. Wieczna walka z elektrykami i wytykanie jakie są gówniane a prawda jest taka że mają ból dupy bo ich nie stać. Tytani intelektu nie rozumieją że elektryki będą bardzo szybko taniały... Widzicie wypopki, sprzedaż Tesli rośnie na całym świecie pomimo tego że są tak gówniane jak twierdzicie. I NIKT TUCH LUDZI NIE "ZNIEWOLIŁ" FOLIARZE, NIKT ICH NIE
Kisnę z wypopków. Zbiorowisko małoletnich przegrywów. Wieczna walka z elektrykami i wytykanie jakie są gówniane a prawda jest taka że mają ból dupy bo ich nie stać. Tytani intelektu nie rozumieją że elektryki będą bardzo szybko taniały... Widzicie wypopki, sprzedaż Tesli rośnie na całym świecie pomimo tego że są tak gówniane jak twierdzicie. I NIKT TUCH LUDZI NIE "ZNIEWOLIŁ" FOLIARZE, NIKT ICH NIE
29 października 1978 r. kanadyjska grupa Rush wydała szósty album studyjny - "Hemispheres".
Materiał zawarty na płycie stanowią cztery kompozycje nagrane w walijskich Rockfield Studios.
Pierwszą z nich jest bardzo skrupulatnie zatytułowana 18-minutowa suita "(Cygnus X-1 – Book II: Hemispheres)", kontynuująca wątki z utworu wieńczącego poprzednie wydawnictwo, którego finisz stanowią oddalające się dźwięki gitary symbolizujące podróż w głąb czarnej dziury. Neil Peart zaproponował wysoce oryginalny, epopeiczny ciąg dalszy tej historii. Z jednej strony skorzystał z ustaleń psychologii i neurologii, według których lewa półkula odpowiada za myślenie logiczne, ścisłe, prawa zaś za emocje, uczucia. Zaczerpnął także szczodrze z bezdennej krynicy starogreckiej mitologii, od wielu wieków, przez szereg epok stanowiącej istotne źródło natchnienia dla artystów i myślicieli, aby skorzystać z postaci Apolla i Dionizosa. Na zasadzie tezy i antytezy uczynił ich alegoriami rozsądku i rozumu (Apollo; lewa półkula) oraz emocjonalności i hedonizmu (Dionizos; prawa półkula), toczącymi ze sobą konflikt o przewodzenie ludzkości. Pośród pogorzelisk boskiego starcia umieścił zaś kosmicznego posłańca, ochrzczonego imieniem Cygnus, który zaprowadza równowagę między jedną i drugą stroną. Tkanka muzyczna – jakżeby inaczej – nie ustępuje pod względem złożoności warstwie lirycznej. Pełno tu ciekawych, zmyślnie zestawionych motywów, zagranych z polotem i techniczną perfekcją, jak na Rush przystało.
Na drugą część płyty składają się trzy krótsze kompozycje. Pierwsza z nich, "Circumstances", ma wyraźnie hardrockowy charakter, co może się kojarzyć z wczesnymi płytami Rush. Utwór "The Trees" udanie łączy subtelne, akustyczne brzmienia z fragmentami jednoznacznie rockowymi. A przy tym zasadza się na naprawdę dobrej melodii. W przypadku zamykającego płytę "La Villa Strangiato" dość oczywista wydaje się paralela z Genesisowym "Los Endos", i to zarówno pod względem tytułu (podobna stylizacja na hiszpański: strange/strangiato i ends/endos), jak i stylu, wszak w obu przypadkach mamy do czynienia z utworami instrumentalnymi, nieco jazzrockowymi w formie i treści. Niemal dziesięciominutowa kompozycja składa się z tuzina krótkich części, niejednokrotnie zatytułowanych w humorystyczny sposób ("Buenos Nochas, Mein Froinds!"), czasem bardziej literacki (szekspirowskie "To Sleep, Perchance to Dream..."), a w wypadku odcinka końcowego jawnie nawiązujący do własnej twórczości ("A Farewell to Things"). Ponoć całość zainspirowana została przez koszmary Alexa Lifesona. Wielce to prawdopodobne, albowiem niespodziane, chwilami wręcz neurotyczne zmiany tempa i melodii mają w sobie coś z atmosfery nakładających się wizji sennych. A przy tym rzecz wcale nie sprawia wrażenia chaotycznego, wprost przeciwnie – jest to utwór śmiały i brawurowo wykonany, acz fascynujący niczym podróż przez nieznane sobie krajobrazy. Sekcja rytmiczna Rush, duet Lee-Peart daje popis swych umiejętności, ale nie brak także pierwszorzędnych, błyskotliwych partii gitary, takich jak choćby wartki, rozpędzony motyw z końca szóstej minuty, powracający później raz jeszcze.
(źródło: http://artrock.pl/recenzje/52520/rush_hemispheres.html )
Rush - "The Trees"