Wpis z mikrobloga

Zapowiadana od dawna repolonizacja mediów stała się faktem. Państwowy Orlen kupił Polskę Press link do znaleziska

Pewnie wiele osób na Wykopie myśli sobie:

Nie czytam gazet i portali, które należą do Polski Press. I tak nie będę podatny na ich propagandę.


Niestety to nie takie proste, ciekawy komentarz zamieścił już mirek @mnik1 link do wpisu na mirko

Pozwolę też sobie zamieścić tekst Piotra Kozaneckiego z newslettera Onetu:

Być może zastanawiają się Państwo, co to w ogóle jest ta Polska Press i dlaczego o to jest taka awantura? Gazety lokalne pamiętają Państwo zapewne z tego, że dziadek kupował Express Ilustrowany. Ewentualnie z plebiscytów na nauczyciela roku w szkole Państwa dziecka.

To nie tak. Orlen kupił coś w pewnym sensie większego niż Onet. Polska Press jest od wielu lat NAJWIĘKSZYM GRACZEM W POLSKIM INTERNECIE W KATEGORII INFORMACJE I PUBLICYSTYKA. Większym niż Onet, większym niż Wirtualna Polska, większym niż Gazeta.pl i Interia.

Tak, te wszystkie papierowe gazety (jest ich 20, rozsianych idealnie po całej Polsce z wyjątkiem warmińsko-mazurskiego), których od lat nie mieli Państwo w rękach, mają rzecz jasna swoje internetowe odpowiedniki, które w połączeniu z serwisami z domeny naszemiasto.pl są odwiedzane każdego miesiąca przez więcej czytelników niż Wiadomości Onetu. Niewiele więcej, ale więcej.

Sporą część tego ruchu mają nie tylko dzięki lokalnym treściom, bliskim mieszkańcom mniejszych miejscowości, ale także dzięki dobrze rozwiniętej technologii i doświadczeniu tworzenia materiałów pod Google. Nie, to nie jest zwijający się biznes papierowych gazet zapomnianych przez milenialsów, pokolenie Z i tiktokerów. To prawda, że papierowe gazety regionalne mają koszmarnie pod górkę już od wielu lat, ale Polska Press bardzo ładnie usadowiła się w internecie i tu radzi sobie znacznie lepiej.

Co z tego wynika?

Bardzo dużo. Orlen kupił właśnie rządowi Zjednoczonej Prawicy ponad 17 mln potencjalnych wyborców, do których będzie można dotrzeć teraz z bardzo precyzyjnie skierowanym przekazem. Do tego nie będzie potrzeba nawet propagandowego cepa Jacka Kurskiego (co nie znaczy, że ten cep tam nie trafi, pokusa na pewno będzie duża), wystarczy sprytne wykorzystanie baz danych. Nie trzeba będzie nikomu pisać, że PiS jest fajny, a Platforma jest fe. Nie tylko na tym polega dziś propaganda wzmacniająca władzę. Komuś wyszukującemu informację o szczepionkach podrzuci się trochę linków od antyszczepionkowców.

Komuś szukającemu informacji o koronawirusie przemyci się trochę treści o teoriach spiskowych o tym, że wirusa w sumie nie ma. Unia Europejska? Moralna zgnilizna i degrengolada. Niemcy? Przypominamy, że wciąż nie wypłacili należytych reparacji. Imigranci? Uważaj na choroby zakaźne!

To nie będzie tak, że "Dziennik Polski" albo "Gazeta Wrocławska" od jutra będą na pierwszej stronie pisać o zagrożeniu islamskim terroryzmem, a na drugiej wychwalać pod niebiosa obecny rząd. To robią już Wiadomości TVP oraz tygodniki "W Sieci", "Do Rzeczy" i "Gazeta Polska". Nie, wystarczy że się wrzuci pomiędzy te lokalne informacje o drogach, szkołach, wynikach trzecioligowej drużyny albo wywozie śmieci trochę chaosu, wątpliwości, spisku, zamętu. Nie młotkiem nabijającym guza, tylko strzykawką z cieniutką igłą sączącą truciznę. Na tym w ostatniej dekadzie wypłynęły groźne dla demokracji, nietolerancyjne, nieliberalne rządy w Polsce, USA, Brazylii, Turcji czy na Węgrzech. Narzędzia oferowane przez social media i Google wzmacniają przekazy, które angażują i polaryzują. A póki co polityczną korzyść odnoszą z tego ci, którzy podsycają nienawiść do mniejszości, nieufność do demokratycznych instytucji i brak szacunku do wiedzy.

Orlen kupił rządowi 17 mln zestawów strzykawek i dostęp do wiedzy o tym, komu jaki koktajl trucizny danego dnia podać.

Skoro tak, to przecież nic innego tym dziennikarzom nie pozostaje, jak rzucić papierami, zmienić pracę i krystalicznie czystym pozostać. Z wielu powodów tak się oczywiście nie stanie. Po pierwsze, nie bardzo będzie dokąd pójść. Oprócz gazet i serwisów Polska Press w regionach działają jeszcze:


- lokalne oddziały Telewizji Polskiej (w rękach Zjednoczonej Prawicy)

- lokalne oddziały Polskiego Radia (jak wyżej)

- lokalne oddziały "Gazety Wyborczej" (potencjału do zatrudnienia nowych pracowników niewielki) - nieliczni korespondenci mediów ogólnopolskich (w tym dziewięciu reporterów regionalnych Onetu)

- jeszcze bardziej nieliczne media niezależne, z najbardziej chyba znanym "Tygodnikiem Podhalańskim" na czele

Ale jest jeszcze inny powód. Sytuacja dziennikarzy Polska Press może się w praktyce polepszyć. Nie tylko dlatego, że Orlen stać na podwyżki. Ale dlatego, że PiS jest na wojnie z samorządami. A media regionalne są od patrzenia samorządowcom na ręce. I z tym patrzeniem jest zawsze problem.

Bo samorządy to zawsze spoko reklamodawca i sponsor tekstów sponsorowanych. Bo przygotowanie śledczego tekstu o finansowych machlojkach wiceprezydenta zajmuje wiele dni, a wydawca płaci wierszówką. Bo sami czytelnicy interesują się nieraz bardziej nowym asfaltem niż niuansami przyznawania przez urząd kasy z unijnych dotacji firmie szwagra wicemarszałka.

Teraz ta sytuacja może się zmienić, bo w interesie PiS jest samorządów regularne osłabianie. Część dziennikarzy dostanie więc pieniądze, informatorów z instytucji wszelakich i czas na to, żeby ujawniać afery z udziałem prezydentów, burmistrzów, radnych. I nijak nie będzie się dało do tego przyczepić, afery się znajdą, większość samorządowców rządzi od ponad dekady, nie ma opcji, żeby w ich otoczeniu nie było żadnych nieopisanych do tej pory mniejszych lub większych nieprawidłowości. I nie trzeba będzie być fanem PiS, żeby jako dziennikarz pisać takie teksty z chęcią. Ba, to nawet będą mogły być świetne teksty, dlaczego mielibyśmy nie ujawniać prawdziwych lokalnych przekrętów?

No dobrze, ale tyle było przekonywania, że narodowość kapitału nie ma znaczenia. Polski, niemiecki, francuski, amerykański, szwajcarski, rosyjski, turecki, chiński - jeden pies, liczy się biznes. No jednak ma, i to niemałą. Ale to znaczenie objawia się niekoniecznie w tym, że ktoś mówi dziennikarzowi, co ma napisać.

Media w Polsce właśnie dlatego przetrzymały już pięć lat zakusów PiS, żeby je przejąć lub zmarginalizować, że ten kapitał jest tak różnorodny. I dlatego, że jesteśmy sporym krajem i nasze media są dużymi biznesami, które wykupić nie tak łatwo. Zwłaszcza jak ktoś nie chce ich sprzedać. Mamy polskie konglomeraty Agorę i Polsat, mamy mniejszą, choć silną spółdzielczą "Politykę" i niezależny "Tygodnik Powszechny". Mamy koncerny zagraniczne, jak będący właścicielem RMF Bauer lub właściciel TVN - koncern Discovery. I mamy międzynarodowy kombinat niemiecko-szwajcarsko-amerykańsko-kanadyjski, który jest właścicielem Ringier Axel Springer Polska, wydawcy m.in. "Newsweeka", "Faktu" i Onetu.

To wszystko tworzy mozaikę, którą przez pięć lat udało się Zjednoczonej Prawicy trochę potłuc, ale bynajmniej nie rozbić (a kontrola nad mediami to jeden z najwyższych priorytetów Jarosława Kaczyńskiego, więc tęgie głowy kombinowały nad tym latami). Na mniejszych Węgrzech z niezależnych od rządu mediów praktycznie nic już nie zostało, w Rosji jednym z największych medialnych wydawców jest...

Gazprom. Gazprom, czyli taki większy Orlen. Tam, proszę Państwa, idziemy.


#polityka
#bekazpisu
#neuropa
#4konserwy
Wołam też
#postkomunistycznepanstwomafijne
#anatomiapopulizmu
myślę, że @eoneon się nie obrazi ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • 4