Wpis z mikrobloga

  • 476
Jakieś 3-4lata(?) temu sparowało mnie na #tinder z pewnym niebieskim. Było to jeszcze za czasów, kiedy internetowa znajomość była dla mnie tylko i wyłącznie internetową znajomością. Miałam w główce słowa pana policjanta, który odwiedził nas w podstawówce i opowiadał, że ludzie poznani w sieci to zawsze są psychopatami i gwałcicielami. Poza tym, on był z Rzeszowa, a ja z Krakowa. Po jakimś czasie rozmów na tinderku zdobył moje zaufanie na tyle, żeby przenieść się na insta. Oczywiście na początku "znajomości" poinformowałam go, że szukam tylko kompana do rozmowy, nic więcej.
Pewnego razu zaczął mi opowiadać o koleżance z pracy (jak się później przyznał, zrobił to, żeby wywołać u mnie zazdrość xD), a ja zaczęłam go dopingować, by ją zaprosił na randkę... i... zaprosił, zaczęli się spotykać, zamieszkali razem... Raz na jakiś czas owy niebieski pisze do mnie, pyta się co u mnie, opowiada co u niego... Przed chwilą napisał, że właśnie się oświadczył. To zabawne, bo naprawdę mnie to ucieszyło, a nawet go nie znam, nigdy go na oczy nie widziałam. I zabawne, że mi to napisał xD
Ot takie moje #wyznaniezdupy
  • 32