Wpis z mikrobloga

@Yerbania: kolejna trylogia jest spoko jako kryminał i pomysł, jakościowo książki też bardzo trzymają poziom, ale pcha za dużo Salander, jakby zrobił z tego fanfik, zupełnie zmienia jej charakter i podkreśla ją czasem jakby na siłę, jakby musiał co chwilę zaznaczać jej zajebistość i ciągle powtarzać jej biografię. Ona właśnie była pociągająca jako tło, taka nieuchwytna hakerka, sama przeciw światu, zamknięta, anonimowa. A tutaj robi z niej prawie główną bohaterkę. Wcześniej