Wpis z mikrobloga

Spośród otrzymanych zadań w #mirkowyzwanie wybrałam:

a) Przeżyj 2 tygodnie zgodnie z filozofią #zerowaste i zdaj relacje z tego eksperymentu. Co sprawiło Ci największą trudność, a co było miłym zaskoczeniem?

Muszę przyznać, że filozofia ta nie jest mi jakoś bardzo obca, ale zdecydowanie nie zastanawiam się nad nią na co dzień. Mam pewne nawyki, które można podciągnąć pod #zerowaste jak np. własna torba na zakupy czy segregowanie śmieci, staram się też nie wyrzucać jedzenia, ale wiadomo czasem się zdarzy. Dzięki #mirkowyzwanie miałam okazję bardziej zgłębić temat i jak się okazało jest masa osób/aktywistów, która chętnie dzieli się wiedzą/tipami odnośnie takiego stylu życia. Wiedzę zaczerpnęłam stąd: https://www.nanowosmieci.pl/, https://www.ograniczamsie.com/, https://www.facebook.com/groups/zerowastepolska/, https://www.zero-waste.pl/ i tu http://ciutwiecej.pl/ są rzeczy różne, ale prowadząca bloga/yt jest przesympatyczna i polecam bardzo :D

Na początek ogarnęłam rzeczy, które już miałam dzieląc to na:
1. Kuchnia – przegląd lodówki i szafek, nie wypadło to najgorzej uważam. Mimo np. 3 paczek makaronu (kolanka, świderki, spaghetti) zawsze są zużywane do końca, a jeśli zostanie mi garść świderek i kolanek to po prostu robię mix do jakiejś zupy. Kasze i ryż zazwyczaj kupuje w dużych opakowaniach 1kg, zamiast oddzielnie pakowanych. Płatki owsiane za to kupuje zawsze w papierowych opakowaniach. Miałam trochę warzyw, na które już mam pomysł – przede wszystkim taki, żeby je zjeść/dodać do czegoś, a nie wyrzucić bo będą już zepsute. Nazbierałam kilka plastikowych opakowań, które dałam do również znalezionej foliówki po owocach (o zgrozo) i po zakończeniu wyzwania udokumentuje stan/ilość wyprodukowanych przeze mnie plastikowych śmieci.

2. Łazienka – plus jest taki, że nie muszę w najbliższym czasie niczego kupować, więc do końca tego ‘eksperymentu’ nie pojawi się nic nowego ALE postanowiłam przejrzeć te rzeczy pod względem symboli i certyfikatów TYLKO 3 z nich okazały się przyjazne – choć plastikowe.
Te symbole to:
a. Symbol ekologiczny niemieckiej organizacji BDIH – to jak przeczytałam oznacza czysty biologicznie produkt, w jego wytworzeniu wykorzystano tylko roślinne ekologiczne surowce, w całym cyklu produkcji nie został on przetestowany na zwierzętach i nie posiada surowców pochodzenia zwierzęcego (kolagen zwierzęcy, olej z żółwi, olej z norki, tłuszcz z świstaka)
b. Vegan– całkowicie wegański bez surowców pochodzenia zwierzęcego,
c. NaTure – naturalny lub organiczny i co najmniej 70% składników jest z nadzorowanych upraw ekologicznych

_Źródło: https://www.zeberka.pl/lifestyle/pelen-przewodnik-po-symbolach-na-opakowaniach-kosmetykow-zobacz-jak-je-czytac/_

Reszta to po prostu plastik w dodatku wychodzi na to, że kosmetyki te są testowane na zwierzętach.. tu na pewno zajdą zmiany na lepsze.

3. Ciuchy – ostatnie kilka miesięcy wisiało u mnie pod znakiem przeprowadzek, dlatego już jakoś w sierpniu, może wrześniu postanowiłam zrobić porządek w swojej szafie. Część wyrzuciłam - bo nie nadawała się już do niczego, część trafiła do kontenera pck, a ostatnia kupka ciuchów odnalazła swoje drugie życie na Vinted. Tak więc, siłą rzeczy moja szafa od tamtej pory została w praktycznie niezmienionym składzie ze względu na to, że chciałam mieć jak najmniej przedmiotów do przewiezienia. Pozwoliło mi to też ogarnąć co mam i uniknąć bezmyślnych zakupów.

Zakupy – szły całkiem dobrze, ale musiałam się pilnować bo z przyzwyczajenia przy warzywach czy owocach sięgałam po foliówkę XD z początku nie miałam za bardzo pomysłu na pakowanie chleba i bułek, więc korzystałam z opcji ‘mniejszego zła’ biorąc te pierowo-foliowe torebki na pieczywo. Poza tym PLANOWANIE zakupów to było coś co bardzo ułatwiło mi sprawę. Jednego dnia robiłam listę uwzględniając przede wszystkim obiady i pod te wymyślone posiłki tworzyła się lista. Dzięki temu odeszło mi rozmyślanie CO NA OBIAD i marnowanie:

A) Czasu, na codzienne wycieczki do sklepu, gdzie zawsze wpadały jakieś dodatkowe pierdoły
B) tego co miałam już szafkach czy lodówce, ale nie było na szybko pomysłu, albo zawsze czegoś mi brakowało, a w sklepie wpadałam na inny pomysł obiadowy i tak się powoli składowały jakieś końcówki kasz/makaronów, które nie doczekiwały się zużycia, albo czekające na swoją godzinę warzywa obumierały do tego stopnia, że po prostu łatwiej było mi je wyrzucić.

Dzięki rozpisaniu posiłków zawsze wiedziałam, że to co kupiłam NA PEWNO zostanie użyte.
No i własna torba – podstawa.

Pod koniec wyzwania, bo w ostatnim tygodniu eksperymentu natknęłam się gdzieś przypadkiem na motyw „siatki paryżanki” i pomyślałam, że to będzie dobra alternatywa to pieczywa zamiast tych papierowo-foliowych torebek. Znalazłam w domu włóczkę, szydełko i wzięłam się do roboty. Tym sposobem, zajęłam sobie wieczorny czas wolny łącząc przyjemne z pożytecznym. Torba sprawdza się dobrze, w sklepie nie ma problemu z nią, w piekarni od razu ją podaje by pani pakowała pieczywo bezpośrednio do niej, a w marketach wystarczy standardowo podać np. rodzaj i liczbę bułek.

Powtórne wykorzystanie – odkopałam plastikowe pojemniczki, które już miałam i drugie śniadania/przekąski do pracy po prostu zaczęłam brać w nich, a nie w tych foliówkach śniadaniowych.
Resztki – a może coś co ja po prostu za nie uważałam, bo niewyrzucanie po prostu produktów to luz, ale co z łodygą brokułu? Zawsze ją wyrzucałam, a tu się okazuje, że w sumie jest jadalna.
Skórkami owoców i warzyw? Nie takie złe i można wykorzystać ponownie, herbatka owocowa ze skórką jabłka czy chipsy z obierków marchewki. Ze skórki pomarańczy i kawałka włóczki znalezionego w szafce zrobiłam karmnik dla ptaków, na który pomysł zrodził się już w zasadzie w moim pierwszym zestawie mirkowyzwania, ale stwierdziłam, że to żadne wyzwanie – reroll i w ten sposób 2 tyg żyłam zerowaste.
Marchewkowe chipsy - dodałam paprykę słodką, ostrą trochę soli i jakieś zioła suszone, później do piekarnika i gotowe.
Fusy z kawy – za każdym razem po prostu lądowały w koszu, a tym razem postanowiłam je odkładać i ostatniego dnia, kiedy było ich już wystarczająco dodałam olejku z pestek moreli i zrobiłam z nich peeling.
Miałam dwie marchewki, które zaczynały mi kwitnąć, wiec odcięte końcówki wstawiłam do wody i sporo urosły, nie wiem tylko co teraz z nimi zrobić. Dalej czekać? Dać je w doniczki? Czy to ma sens?

Robienie domowego kompostu do roślin u mnie nie ma racji bytu, bo po prostu nie mam roślin na chacie (potrafię zasuszyć nawet kaktusa XD ), wiec został po prostu specjalnie do tego przeznaczony brązowy bio kosz pod blokiem.

Ogólnie całe zadanie, uważam że poszło mi dobrze. Mam wrażenie, że nieświadomie żyłam dość zgodnie z tą filozofią. Może nie na każdym polu życia, wiadomo.
Największą trudność sprawiło mi znalezienie produktów sypkich luzem. Nie ma po prostu u mnie takiego miejsca, które oferuje sprzedaż kaszy/ryżu/soczewicy czy bakalii na wagę. Oraz w moim miasteczku znalazłam 2 warzywniaki, by nie kupować marketowych owoców i warzyw tylko lokalnie, ale niestety cały czas są zamknięte.. nie wiem czy to przez pandemie upadły, czy bliska lokalizacja marketu je wykończyła, w każdym razie całą zieleninę kupuje w markecie – po prostu bez zbędnych folii.
Zaskoczyło mnie miło natomiast to, że w sumie to ja nie wyrzucam tyle jedzenia ile myślałam ;o Czasem zdarzało mi się sporadycznie jakieś resztki z obiadu, ale odkąd planuje sobie wszystko to kompletnie nie mam takich sytuacji. I jeszcze to, że odzwyczajenie się od foliówek w sklepie na warzywa/owoce poszło sprawniej niż sądziłam.

Ps. Chciałam zrobić podsumowanie ilość wyprodukowanych przeze mnie plastikowych śmieci, ale no niestety nie wyszło. Śmieci, które zbierałam od pierwszego dnia wyzwania i umieściłam w plastikowej reklamówce po 1.5 zostały wyrzucone przez moją niczego nieświadomą współlokatorkę XDDD Nie było tego jednak bardzo dużo – ta jedna foliówka byłą wystarczająca.
MalaPierdola - Spośród otrzymanych zadań w #mirkowyzwanie wybrałam:

a) Przeżyj 2 t...

źródło: comment_1612194800yhxsmL0bMkiCXQSaEqDqO3.jpg

Pobierz
  • 6
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@#!$%@?: wow. Jestem pod wrażeniem :) to jedno z nielicznych tak świadomie i bardzo wnikliwie przeprowadzonych mirkowyzwań. :)

Marchewkę można najpewniej wsadzić do ziemi i traktować jako dekorację, bo nie sądzę żeby mogło coś z niej jeszcze wyrosnąć.

Chipsy z marchewki brzmią interesująco :)