Wpis z mikrobloga

263 + 1 = 264

Tytuł: W grze
Autor: Małgorzata Domagalik, Jerzy Brzęczek
Gatunek: biografia, sport
ISBN: 9788328075337
Ocena: ★★★★

Od pojawienia się zapowiedzi chciałem dać szansę tej książce. W momencie premiery i pojawienia się jej obszernych fragmentów, stwierdziłem, że do lektury zabiorę się, gdy opadną emocje. A gdy Jerzy Brzęczek został zwolniony z funkcji selekcjonera pojawił się idealny pretekst, żeby ten tytuł wziąć na warsztat.

Równie ważnym czynnikiem, jeżeli chodzi o opis jakichkolwiek wydarzeń jest ich kontekst. I tu pojawia się pierwsza wada tej książki: została wydana w niewłaściwym momencie. Nieco śmiesznie czyta się pewne zdania, które były wygłaszane z pozycji nieomylnego mędrca, a niecałe pół roku później okazały się już nieaktualne.

Tak w ogóle po lekturze tej książki mam wrażenie, że Jerzy Brzęczek może mieć pecha do ludzi:
- do Zbigniewa Bońka, który moim zdaniem go wykorzystał i porzucił w momencie, w którym zaczął szefowi PZPN ciążyć,
- do piłkarzy GKSu Katowice, którzy niekoniecznie chcieli awansować do ekstraklasy
- do Adama Mandziary, którego wprowadzał do poważnej piłki. Później ten sam Adam Mandziara w Lechii Gdańsk tak łaskawie się z Brzęczkiem nie obszedł.
- do Michała Świerczewskiego (właściciela Rakowa), który nie kupował wizji początkującego trenera, mimo że ta wydawała się całkiem niezła.
A przede wszystkim do Małgorzaty Domagalik, która nie dość, że położyła mu książkę, to chyba zrobiła mu niedźwiedzią przysługę i osłabiła pozycję Brzęczka w PZPNie.

Śmichy-chichy z "Wuja", ale to naprawdę mogła być dobra książka. Jerzy Brzęczek w polskiej piłce jest obecny z 30 lat, wiele widział i na pewno ma wiele do opowiedzenia. Na przykład o biedzie lat 90. - zarówno tej ekonomicznej, jak i sportowej. Myślę, że opinia od kogoś, kto raczej nie należał do towarzystwa wzajemnej adoracji, opinia człowieka, którego jedynym celu na zgrupowaniu nie było "hehe piwko", a także opinia kogoś, kto nie wygrzewał ławek rezerwowych w zachodnich klubach - byłaby miłą odmianą, jeżeli chodzi o polskie książki o tematyce piłkarskiej.
To była szansa na ciekawe spostrzeżenie w zakresie przemiany polskich klubów - od właścicieli płacących reklamówkami gotówki, przez grzyb i zimną wodę w szatni po lśniące nowością stadiony.

To mogło być ciekawe porównanie starego z nowym - życia i podejścia zawodowego piłkarza i trenera. Opinia o tym jak zmienił się świat, o tym jak nagle zwiększyła się liczba ekspertów w każdej dziedzinie. I pewnie jeszcze wiele innych rzeczy.

I taka książka mogłaby być naprawdę ciekawa, zwłaszcza, że Brzęczek wydaje się niegłupim facetem.

Ale tego, co napisałem wyżej, w tej książce albo nie znajdziecie, albo przeczytacie w paru zdaniach. Gdyby napisał to ktoś, kto siedzi w temacie od dawna, byłaby to niezła pozycja. Ale niestety, głównym jej problemem jest (współ)autor. Ktoś, kto kompletnie nie czuje współczesnego świata i futbolu. Ktoś kto ma ego napompowane do granic możliwości. Bo ta książka nie jest ani Jerzego Brzęczka ani o Jerzym Brzęczku. To rzyg Małgorzaty Domagalik, która za wszelką cenę postawiła sobie za zadanie obronę dobrego imienia byłego selekcjonera. Szkoda tylko, że robi to w totalnie nieudolny sposób, ocierający się o śmieszność.

O ile jej poprzednia książka, "Kuba", była eksperymentem z całkiem niezłym rezultatem, tak tutaj mamy chyba przesadną wiarę w siebie. Małgorzata Domagalik uznała się bowiem za piłkarskiego i psychologicznego eksperta i chyba do dnia dzisiejszego nikt nie wyprowadził jej z błędu.
Jako, że książka ma formę wywiadu, to można było i należało się spodziewać ciekawego doboru rozmówców, porządnego researchu oraz krytycznego podejścia do sprawy. Zamiast tego mamy "hejt" odmieniany przez wszystkie przypadki i ocenę wydarzeń, z pozycji przyjaciela rodziny, poprzez pryzmat emocji.

Są w tej książce ciekawe fragmenty, gdyby autorka wycofuje się na drugi plan. Dotyczą one życia rodzinnego Brzęczka, przebiegu kariery zawodniczej i trenerskiej. Ale i tutaj są fundamentalne braki - nie ma tutaj nic kompletnie o epizodzie z Wisłą Płock, który to jest moim zdaniem kluczowy do rozważań o tym, czym kierował się Boniek w 2018 roku. I tych fragmentów mamy niestety tak z 20% treści. Pozostałe 80% dotyczy epizodu selekcjonerskiego i to wszystko jest praktycznie do zaorania.

Razi sposób przeprowadzania wywiadów - skakanie od myśli do myśli, kierowanie rozmowy na tematy, które odbiorcy kompletnie nie interesują. Nie rozwija ważnych wątków a często wracamy do tego, co było wspomniane kilkanaście stron wcześniej. Wybór rozmówców też pozostawia wiele do życzenia i miał on na celu wykonanie jeszcze bardziej okazałej laurki dla Brzęczka.

Kluczową sprawą jest wylewające się z książki przekonanie, że mało kto może sobie pozwolić na krytykę działań selekcjonera. Bo wyznawanie poglądu, że krytykuje się na niespotykany wcześniej sposób samego selekcjonera trąci ignorancją i brzmi jak naginanie rzeczywistości do tezy. Albo też jest pójściem na łatwiznę, po linii najmniejszego oporu, bo jakiegokolwiek krytycznego spojrzenia (a nie mówiąc o krytyce) na działania Brzęczka tutaj praktycznie nie ma. A jeżeli jest, to są to krótkie trywialne stwierdzenia.

Czy warto było sięgnąć po książkę, skoro ocena jest jaka jest? Myślę, że tak. Dzięki niej człowiek zrozumiał niektóre decyzje, zachowania czy opinie ludzi związanych z polską piłką - zwłaszcza, gdy burza wokół pewnych wydarzeń ucichła. To tak wbrew temu co sądzi autorka - że otoczka piłkarskich szatni i gabinetów jest równie ważna jak sam mecz.

Wpis dodano za pomocą strony: https://bookmeter.ct8.pl

#bookmeter #ksiazki #czytajzwykopem #pilkanozna
źródło: comment_1612373358q2onsPyqn1ygzNxu371gBM.jpg