Wpis z mikrobloga

Zacząłem pisać sobie małe opowiadanie na podstawie tego co wpadło mi do głowy w pracy, jestem otwarty na krytykę, napisałem trochę więcej niż udostępniam tutaj, ale wydaje mi się że to co wkleję to będzie całkiem niezły teaser, zapraszam do dyskusji i jestem otwarty na wszelkie rady ( ͡° ͜ʖ ͡°)

W mroku pomieszczenia nie było widać słońca w zenicie, ciężkie, czarne aksamitne zasłony skutecznie odcinały dostęp światła słonecznego do pokoju, oświetlanego mistycznie jedynie przez dwie niewielkie świeczki, jedną na kontuarze, drugą zaś na biurku. Wychudzony człeczyna w podeszłym wieku garbił się nad stołem, skrzętnie licząc każdy maleńki krążek ze szczerego złota. Prócz niego, w pokoju znajdował się jeszcze jeden człowiek, młody mężczyzna, korpulentny, o krótko przystrzyżonej brodzie i wąsach, noszący na głowie wysłużony kaptur, pamiętający lepsze dni. Mężczyzna siedział w milczeniu, chciwie przypatrując się jak ten drugi liczy zawzięcie, lecz dokładnie, każdą złotą monetę.
- Siedemdziesiąt pięć, siedemdziesiąt sześć... - mruczał pod nosem człeczyna
- Ostatni raz proszę Golistera żeby zrobił coś więcej niż wypłacił mi cholerną nagrodę - pomyślał młody mężczyzna
- Osiemdziesiąt dwa, osiemdziesiąt trzy...
- Przecież to zajmie wieki, muszę się spieszyć, o czternastej zamykają kasę...
- Dziewięćdziesiąt dziewięć... Sto - Golister uniósł głowę i spojrzał na młodszego z mężczyzn z cynicznym i pełnym satysfakcji uśmiechem
- Tak jak sobie życzyłeś, Kaler, przeliczone dokładnie, sumiennie, rzetelnie...
- Złośliwie, podle i #!$%@? długo, tak, dokładnie tak jak sobie życzyłem - odparł młodszy mężczyzna zwany Kalerem
- Czy życzysz sobie czegoś jeszcze, niecierpliwy przyjacielu? Może przeliczymy jeszcze raz, jeszcze dokładniej?
- Wystarczy, już i tak za długo czasu tu zmarnowałem, jedyne czego jeszcze potrzebuję to list akredytacyjny z oficjalną pieczęcią i Twoim podpisem Golister.

Twarz Golistera przybrała jeszcze bardziej złośliwy i szyderczy wyraz
- Mamy kłopoty, co, Kaler? Niech zgadnę, grzywna?
- Pudło
- Komornicy?
- Ostatnia szansa
- Hmmm - zamyślił się starzec - Mały ptaszek powiadomił mnie, że wracałeś wczoraj bardzo późno z dzielnicy portowej. Bardzo późno, bardzo pijany

Golister uśmiechnął się jeszcze szerzej, odsłonił w uśmiechu resztki czarnych, przegniłych zębów, dokładnie czterech.
- Tylko w tamtejszym Domu Gry przyjmują jeszcze ludzi z naszego fachu, poniosło mnie trochę, pomyślałem że nieco podniosę swoją gażę za głowę tego marnego bazarowego grajka, więc... no...
- Więc postawiłeś pieniądze których nie miałeś, przegrałeś je, a że Domy Gry są opodatkowane przez Koronę, musisz uregulować dług w ciągu dwunastu godzin...
- Zanim przyjdą smutni panowie w czarnych kurtkach z kuszami i zaprowadzą mnie przed oblicze Najjaśniejszego. Nieistotne czy żywego, czy martwego

Golister jakby spoważniał, sam był kiedyś młody, wiedział jaką pokusę niosą ze sobą wyprawy do Domów Gry, jednak on sam nigdy nie dopuścił by do siebie myśli, by grać za pieniądze, których nie posiada
- Jesteś idiotą Kaler, dobrym zabójcą, ale debilem jakich mało, poczekaj chwilę, wypiszę Ci to zaświadczenie...

Starzec zniknął na moment w drugim pokoju, Kaler spakował sto swoich nie za ciężko zarobionych monet do sakiewki, przytroczył ją do wewnętrznej kieszeni swojej kurtki i zdjął wysłużony kaptur. Włosy miał krótko ścięte, na modłę podgrodowej szlachty. To, jego dokładnie przystrzyżony zarost, oraz fakt, że umiał zawiązać buty - ba - w ogóle miał buty - były jedynymi rzeczami, które odróżniały go od pospolitego chłopa. Miał około trzydziestu lat na karku - bliżej trzydziestki niż dwudziestki - jego szare, podkrążone oczy, zdradzały że jest zmęczony życiem. Nie tym które wiódł od niedawna, to życie nie było wcale takie złe. Nie, był zmęczony życiem w ogóle. Widział już sporo a w rejonach w których przyszło mu dorastać oraz spędzać większość najlepszych lat młodości, przekroczenie wielce szacownego wieku dwudziestu lat graniczyło z cudem. Kaler pochodził z Dzielnicy Noży, była to paskudna, pełna wszelkich niemoralnych aspektów życia codziennego i nielegalnych uciech lokacja. Domy z oknami pozabijanymi deskami, z brakującymi dachówkami - nie rzadko w ogóle bez dachów - gdzie łatwo było napytać sobie biedy w każdy możliwy sposób. Od chorób wenerycznych, poprzez niechciane podejrzane paczki, które przypadkowo ginęły lokalnym rzezimieszkom, a za których "kradzież" trzeba było zapłacić, po najzwyklejsze w świecie zasztyletowanie przez pijaka lub narkomana, szukających najłatwiejszego sposobu na zaspokojenie swojego uzależnienia.
Golister wrócił po chwili, wręczył Kalerowi dokument zapakowany w kopertę z ciemnego pergaminu, zalakowaną pieczęcią Cechu. Cech, do którego oboje należeli, pomimo niechlubnej działalności jaką wykonywał, oraz parszywej reputacji nabytej dzięki tejże, cieszył się jednak niemałą popularnością wśród ludzi, którzy mieli swoje "problemy" do tego stopnia, że nie krył się ze znakowaniem listów czy też jawnym oświadczaniem światu, gdzie znajduje się ich siedziba.
Kaler i Golister uścisnęli sobie ręce - młodszy z nich niepostrzeżenie przetarł swoją dłoń o spodnie w geście obrzydzenia - wymienili się Znakiem a następnie starzec wypuścił Kalera na zewnątrz. Słońce świeciło jasno i mocno, było wyjątkowo ciepło jak na październik i Kaler zaczął nawet zastanawiać się, czy przypadkiem Golister nie zna tajników magii czasu i nie przetrzymał go kilku miesięcy w ramach zemsty za tak karygodną prośbę, jaką było przeliczenie pieniędzy.
- Bogowie, ależ gorąc - wydyszał, zdejmując skórzaną kurtkę i zawieszając ją sobie na przedramieniu, dłonią mocno ściskając mieszek ze złotem.
Skręcił w alejkę obok, ostatni raz rzucając żałosne spojrzenie na ruderę z której wyszedł, gdzie nad obdrapanymi i obszczanymi przez lokalną hołotę drzwiami, dumnie prężył się napisany złuszczoną ze starości, niegdyś krwistoczerwoną, dziś bladosraczkowatą farbą napis
"CECH SKRYTOBÓJCÓW LYRRENN"
"TWOJE PROBLEMY STANĄ SIĘ NASZYMI (za odpowiednią cenę)"

- Przecież to jest absurd... - Pomyślał, i poszedł dalej w głąb alejki, nie oglądając się już za siebie ani razu.

#piszzwykopem #opowiadanie #fantasy #powiescwodcinkach #dooceny
  • 1
@BenzinoBayer: całkiem przyjemnie napisane, sprawnie wplotłeś trochę world buildingu, co zachęca do dalszego czytania i dowiadywania się na temat tego świata. Moją uwagę przykuły też trochę przekombinowane opisy, szczególnie widać to w pierwszym akapicie, np. te słońce w zenicie, którego nie było widać, czy mistyczne oświetlenie rzucane przez świeczki, trochę wybijało to z czytania. Ale zakładam, że to raczej pierwszy draft, więc jak najbardziej fajna baza do dalszego pisania.