Wpis z mikrobloga

No to ruszyliśmy z kopyta... no może z buta, tak zwyczajnie pieszo ale w dobrą stronę. CZ. 8

Dokładniej to w kierunku bankomatu. Czasem miałem wrażenie że bankomat ukierunkowywał początek naszej drogi w każdym nowym kraju.
Pewnie umieracie z ciekawości jak udało nam się trafić poprzedniego dnia do hotelu. No dobra udawajmy że was to ciekawi.
Zresztą nie macie wyjścia bo ja tu jestem narratorem.
Kolega nie miał w nawigacji hoteli i chyba jeszcze paruset ulic. Jest jeszcze opcja że Chińczyki Tadżykom tak szybko rozbudowywali stolicę że żadna mapa nawet ta satelitarna nie nadążała.
Uruchomiłem telefon i nawigację google. Współpraca telefonu osadzonego w ochronnej foli w trzymaczu na kierownicy, przebiegała dość sprawnie. Powiedział bym że folia wraz z wodą były bardzo wymagające i czasem wysyłały tak dużo poleceń do telefonu że zanim się skapnąłem zamiast mapy miałem włączone ustawienia daty i godziny albo włączony aparat który co jakiś czas robił zdjęcia. Zawsze można powiedzieć że mój telefon wymagał egzorcyzmów i opętał go sam muzułmański szatan, jakkolwiek się nazywa.
Rajd na orientację prawdopodobnie byśmy przegrali i to nawet z ludźmi którzy musieli używać psów przewodników.
(mała dygresja)
Zawsze się zastanawiałem jak taki nie widomy człowiek z psem, poznają nowe miejsca w mieście.
Ślepy w ciemnych okularach (wiecie taki sztampowy obraz niewidomego) mówi do burka. -Hej burek zaprowadź mnie do galerii handlowej.
-Auuuu.
-No masz rację zapomniałem powiedzieć do jakiej. Prowadź do złotych tarasów.
-Hauuuuu
-Nie dziś nie będziemy jechać taksówką. Prowadź do dworcowej a tam wsiądziemy do autobusu 67 i na Kazimierskiej przesiądziemy się w 132.
-Hauau
-No tak o biletach nie pomyślałem. Podskocz do kiosku i kup bilety ulgowe całodobowe.
-A za tydzień lecimy do Tadżykistanu do pewnego hotelu. Lepiej obejrzyj mapę i naucz się trasy na pamięć i nie zapomnij poczytać jak miejscowi podchodzą do twojego gatunku.

Albo taki dialog.
-Burek idziemy do kina.
-Hau hau.
-Nie nie pójdziemy na ten niemiecki film o życiu psów który nazywa się Reproduktor.
-Auuu
-Wiem że ci smutno ale znowu po tym filmie będziesz obwąchiwał wszystkie suczki i udawał kwadratoszczękiego owczarka niemieckiego.
-Auuu
-No dobra, pójdziemy na zakochanego kundla tam też jest trochę scen miłosnych. Tylko mi nie wyj przy scenie końcowej jak zawsze.
-Hau
-A w nagrodę za tydzień lecimy do Tadżykistanu do hotelu Krasnaja Zwezda.

Trochę odszedłem od tematu.
W końcu trafiliśmy to tego hotelu. Łazienka (patrz na zdjęcie) odzwierciedlała stan mentalny pokoju. Gorzej było z wjazdem do budynku. Na nasze pytanie gdzie można schować motocykle gość otworzył nam drzwi na klatkę schodową. To był hotel zrobiony z wielkiej płyty, który miał podwórko wyłożone komunistycznym marmurem. A na klatkę schodową prowadził jeden stopień. Tak stopień wraz z deszczem i lastryko mnie pokonały, było bardzo ślisko. Wywaliłem się przy prędkości 1km/h i to tak że nawet na hotelarzu zrobiło to wrażenie.
A w nocy..... Moje bakterie z układu pokarmowego pokłóciły się z nowymi Tadżyckimi bakteriami...
Nie wiem o co poszło ale następnego dnia już doszły do porozumienia.
Rano znaleźliśmy bankomat a następnie pojechaliśmy po opony do motocykli, długo szukaliśmy tej sklepo-wypożyczalni motocykli.
Oczywiście jak to w bieda krajach wszystko jest kilkukrotnie droższe dlatego kupiłem w 50% zużytą tylną oponę (notabene zupełnie nie potrzebnie) gdyż bałem się że moja może nie wytrzymać. Zapłaciłem za nią 150zł.
Nowe opony mieli nam przywieźć Polacy których nie znałem a którzy jechali busem z motocyklami do Kirgistanu.
W południe zatrzymaliśmy się na postoju przy okazji sprawdzając pierwszy raz od wjazdu do Tadżykistanu olej w motocyklu kolegi.
Z 2,5L brakowało 1,2L.
Pojechaliśmy w stronę Afganistanu, a dokładni kierowaliśmy się w stronę rzeki Pandż oddzielającą kraj duszmenów od Tadżyków.
Gdy zatrzymali nas na punkcie kontrolnym policji byłem zdziwiony nie tyle kontrolą co chińskim chopperem 150cm3 z naklejkami policja i sygnałami świetlnymi. Me zdziwienie wynikało z tego że już kilkadziesiąt kilometrów temu skończył się asfalt. Do pościgów mieli także starą ładę.
Na noc odjechaliśmy kilkanaście kilometrów dalej. Nocleg wypadł w jednym z najlepszych miejsc jakie były w okolicy. Czyli w byłym PGR-ze, to chyba najwyżej położony PGR w całym byłym związku. W dodatku do połowy zasypanym rumoszem skalnym.
Kawałek płotku z betonu i pas trawy także się znalazł.
Nocleg był by świetny gdyby nie burza która nadciągnęła późnym wieczorem
Obudziły mnie mokre stopy. Zaświeciłem latarkę i ujrzałem kałużę wody. Cała podłoga namiotu była pod wodą. Podciągnąłem śpiwór aby więcej nie leżał w wodzie poukładałem ciuchy na butach aby do końca nie przemokły i próbowałem zasnąć w mokro wilgotnym śpiworze..
Gdy wstawaliśmy jeszcze siąpił deszcz. Kolega zabrał się za uszczelnianie tłumika w jednym z budynków a ja gdy przestało padać zacząłem suszyć wszystko co przemokło.
Po naprawie wydechu i odpaleniu jednośladu okazało się że dziwne stuki i szmery dochodzą od silnika. Znajomy sprawdził naciąg łańcuszka rozrządu, naciąg się skończył a łańcuch i tak był zbyt luźny.
Trzeba było wrócić do wypożyczalni motocykli w stolicy.
Znów przejeżdżaliśmy po metalowym moście. Choć most to duże słowo, to były grube metalowe płyty pospinane ze sobą a utrzymywane w powietrzu za pomocą dwóch lin rozmieszczonych po bokach do których były doczepione pomniejsze liny trzymające poszczególne płyty jezdni.
Oczywiście most to była zwykła blacha na której była częściowo mokra glina i przechył boczny dochodził do 20% za sprawą zerwania się prawie wszystkich lin z jednej story podtrzymujących płyty.
O dziwo przechył był w stronę gdzie liny się zachowały. Oczywiście że barierek nie było a wysokość mostu od dna to co najmniej dwadzieścia metrów.
Po południu dotarliśmy do wypożyczalni motocykli i na jego podwórku zaczęliśmy ściągać głowicę z silnika.
Łańcuszek nadmiernie wyciągnięty tak mocno że można go było palcami podnosić z zębatki. Końcówki wałka rozrządu które naciskały na dźwigienki starły się o 2mm notabene tak samo jak same dźwigienki.
Tak zdecydowanie, poprzedniego dnia zabrakło oleju do smarowania.
Sprawdziliśmy jak długo będą szły oryginalne części do miejsca w którym się znajdowaliśmy. Około dwa miesiące gdyż najpierw musiały dotrzeć z krajów zachodniej Europy do Moskwy.

No to byliśmy w dupie.....
#podroze #mpetrumnigrum #motocykle
Pobierz mpetrumnigrum - No to ruszyliśmy z kopyta... no może z buta, tak zwyczajnie pieszo al...
źródło: comment_1616237755c1BDr4sG51xJpNXrNPlqHp.jpg
  • 4
muzułmański szatan, jakkolwiek się nazywa.


@mpetrumnigrum: Za wikipedią:
W islamie jedno z imion Szajtana (Szatana), przywódcy zbuntowanych dżinnów, to Iblis.
Dla niektórych fundamentalistów muzułmańskich, zwłaszcza w Iranie, Wielki Szatan to określenie Stanów Zjednoczonych, a Mały Szatan – Izraela.