Wpis z mikrobloga

Dyskusja z prawakiem? O czym my w ogóle mówimy. To jak kopanie się z koniem. Serio, żeby móc wymienić argumenty, to trzeba mieć chociaż jakieś podwaliny do tego. Mówię tu o znajomości metodologii, logiki formalnej, reguł konwersacyjnych, no i choćby jakoś pobieżnie filozofii. Bez tego nie da się w ogóle rozmawiać. Tzn. rozmawiać można ale na zasadzie przekupki na targu, a nie poważnej debaty.

Pół biedy jeszcze kiedy dyskutant po prostu tych rzeczy nie zna, ale jest otwarty się ich nauczyć. Wtedy można go pokierować i za jakiś czas wznowić rozmowę. Prawdziwe jaja zaczynają się wtedy, gdy on te reguły nawet zna (a przynajmniej niektóre z nich), ale się z nimi nie zgadza.

Tak, nie zgadza się. Przez tysiąclecia ludzie dążyli do opracowania jak najlepszego sposobu poznawania świata. Potrzeba było setek filozofów, matematyków, językoznawców i innych naukowców, by dojść do tych metod, którymi dziś dysponujemy. No, ale przyjdzie sobie taki prawaczek, wywróci wszystkie dokonania ludzkości w tej materii do góry nogami i powie, że on się do tego nie dostosuje, bo jemu się to wydaje lewackie.

Zabawne jest przy tym jak często prawaki powołują na antyczną Grecję i Rzym. Oczywiście zawsze wybierają sobie te kawałki, które akurat im pasują do tezy. Tymczasem gdyby jakiś starożytny filozof takiego prawaka przez 5 minut posłuchał (zakładając, że mówiliby wspólnym językiem), to uznałby go za barbarzyńcę.

- Kolego prawaku, ale to co mówisz podpada pod non sequitur, to błąd logiczny.
- Co? Błąd logiczny? To jakieś lewackie #!$%@?!

- Kolego prawaku, nie możesz używać w dyskusji osobistych definicji, jeśli wcześniej ich nie wyjaśniłeś.
- Jak to nie mogę? Ja mogę wszystko, wolność słowa!

- Kolego prawaku, prawa boskie nie są intersubiektywnie sprawdzalne, więc nie możesz się na nie powoływać.
- Że co? Zobaczysz, przyjdą islamiści i ciekawe co wtedy im powiesz!

W zasadzie to, to nawet nie jest kopanie się z koniem, bo koń przynajmniej nie będzie pieprzył głupot, a może nawet będzie inteligentnie milczał.

#neuropa #bekazprawakow
  • 21
Nie dasz rady w ten sposób prowadzić dyskusji z ludźmi którzy boją się hord LGBT, islamistów, ekologia jest dla nich pustym słowem etc.
Należy zmieniać dyskurs społeczny w sposób prostszy, małymi krokami. Inaczej natrafiasz na część społeczeństwa, która wywołuje burdę o cokolwiek, następnie gromadzi się pod takim od specjalistą od LGBT jak Braun lub od praw kobiet jak Godek.
@memento_mori: Proponuję do takich ludzi docierać prostymi słowami, mówić tak żeby zrozumieli
Nie ma sensu toczyć z takimi ludźmi rozważań filozoficznych, jeśli poznają świat poprzez chłopski rozum.

Swoją drogą sam napotkałem tu na wykopie pewnego pana, który zdaje się był obeznany w różnych szkołach filozoficznych i swoje dyskusje toczył na tym froncie. Był konserwą, homofobem, zwolennikiem konfy, ale o dziwo nie negował nauki, robił coś gorszego: uważał ją za podrzędny sposób
@elo_320: Przecież te małe kroki nastepowały, nie wiem kto zaczął pewnie prawaki by odciągnąć uwagę od pedofili w kościele to zaczęły mówić jakie to Lgbt to zwyrole.
I co jest najgorsze, lewactwo dało takie argumenty do rąk, uznanie równych praw do związków było do zrealizowania, społeczeństwo też nie było już tak zdziwione że takie osoby są i nie jest to margines.
Tylko jakiś debil rzucił hasło by edukować dzieci i to
Poprawilem, nie dziekuj

@memento_mori: Dyskusja z lewakiem? O czym my w ogóle mówimy. To jak kopanie się z koniem. Serio, żeby móc wymienić argumenty, to trzeba mieć chociaż jakieś podwaliny do tego. Mówię tu o znajomości metodologii, logiki formalnej, reguł konwersacyjnych, no i choćby jakoś pobieżnie filozofii. Bez tego nie da się w ogóle rozmawiać. Tzn. rozmawiać można ale na zasadzie przekupki na targu, a nie poważnej debaty.

Pół biedy jeszcze