Hej, poważne pytanko - jaki jest sens masowej nagonki na szczepienia (a szczególnie pogłosek o planowanym przymusie i 3 dawce) skoro już teraz wiemy, że iwermektyna jest skuteczną metodą leczenia (według różnych badań ogranicza ryzyko poważnych powikłań i śmierci od kilkudziesięciu do ~90% procent - czyli blisko skuteczności szczepień)?
Czy może mi ktoś wyjaśnić na chłodno (najlepiej popierając swoje tezy linkami do wyników badań) przewagę szczepień nad lekiem stosowanym od wielu lat i doskonale przebadanym (szczególnie w kontekście młodych ludzi, którzy niekoniecznie są w grupie ryzyka)
@m-wjeczur: Obecnie mamy bardzo dobry czas na podjęcie w końcu jakiejkolwiek dobrej decyzji odnośnie planu leczenia chorych w warunkach domowych. Ja rozumiem profesjonalizm naukowy i chęć dokładnego przebadania każdego kandydata na lek ale jak znów nic się nie zrobi to osoby z grup ryzyka znów będą masowo potrzebować pomocy blokując służbę zdrowia. Osobiście uważam, że jedno nie wyklucza drugiego. Szczepienia hołdują zasadzie "lepiej zapobiegać niż leczyć". Natomiast, choć słusznie są głównym
@Kutang_Pan: @ToshiyaMorie: @dziecielinapala: Ok, ale ja nie mówię o nieszczepieniu ludzi, tylko o zmianie strategii i położeniu nacisku na zaszczepienie grup ryzyka - gdzie ma to największy sens.
Nie zgodzę się z tezą, że skuteczne leczenie COVID nie spowoduje zahamowania pandemii. Głównym problemem z COVID jest jego zaraźliwość - a co za tym idzie istotne ryzyko zablokowania służby zdrowia (ze względu na dużą ilość chorych wymagających pomocy lekarskiej).
@dziecielinapala: @eternit_nie_wybacza: Ale po szczepieniu tymi konkretnymi szczepionkami dalej możesz zarówno się zarazić jak i zarażać (bo chyba nie zaprzeczycie, że tak nie jest - z tego co wiem żadna ze szczepionek nie daje odporności sterylizującej - jeżeli tak jest, proszę o odpowiedni link do badań)
A tak nawiasem mówiąc - wy chyba nie rozumiecie terminu „leczenie we wczesnej fazie choroby”, gdzie w przypadku zastosowania skutecznego leczenia obarczonego nieistotnymi skutkami
@m-wjeczur: plus po co mam co pol roku np sie leczyc jakims gownem jak moge sie zaszczepic xD czemu na odre sie nie leczysz albo tezec? Przeciez pewnie by Cie wyleczyli.
@eternit_nie_wybacza: Na choroby te byłem zaszczepiony w momencie kiedy szczepionki były stosowane z powodzeniem od kilkudziesięciu lat i doskonale przebadane, stosowane od Wodzisławia po Nowy Jork.
Wiesz, że po leczeniu nadal będziesz mieć przeciwciała wytworzone przez Twój organizm?
Nie będziesz musiał się leczyć co pół roku „jakimś gownem” (XD) bo nabędziesz naturalną odporność - z tego samego ozdrowieńcy mają paszport COVIDowy i nie muszą się szczepić, serio.
@m-wjeczur: no ok - dalej nie widze sensu leczenia choroby na ktora moge sie zaszczepic. Po co mam w ogole leczyc jak moge przejsc bezobjawowo dzieki szczepieniu. Sugerowanie ze Izrael by sie zaszczepil czyms do czego nie maja pewnosci i nie jest 100% legit.
@m-wjeczur: Masz rację, że należy stosować obie metody na równi. Z tym, że nie powinno się stosować szantażu szczepionkowego również. Nadal jednak jest to lepsze rozwiązanie. Szczepionka działa jeszcze przed infekcją a lek dopiero po podaniu.
Czy może mi ktoś wyjaśnić na chłodno (najlepiej popierając swoje tezy linkami do wyników badań) przewagę szczepień nad lekiem stosowanym od wielu lat i doskonale przebadanym (szczególnie w kontekście młodych ludzi, którzy niekoniecznie są w grupie ryzyka)
Zostawiam link do ciekawych badań dla zainteresowanych - https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/34145166/
#szczepienia #koronawirus
Osobiście uważam, że jedno nie wyklucza drugiego. Szczepienia hołdują zasadzie "lepiej zapobiegać niż leczyć". Natomiast, choć słusznie są głównym
Dlatego, że leczenie nie spowoduje zahamowania pandemii na skale globalną. Masowe uodpornienie czyli szczepienie daje na to szanse.
Nie zgodzę się z tezą, że skuteczne leczenie COVID nie spowoduje zahamowania pandemii. Głównym problemem z COVID jest jego zaraźliwość - a co za tym idzie istotne ryzyko zablokowania służby zdrowia (ze względu na dużą ilość chorych wymagających pomocy lekarskiej).
Jeżeli
A tak nawiasem mówiąc - wy chyba nie rozumiecie terminu „leczenie we wczesnej fazie choroby”, gdzie w przypadku zastosowania skutecznego leczenia obarczonego nieistotnymi skutkami
Wiesz, że po leczeniu nadal będziesz mieć przeciwciała wytworzone przez Twój organizm?
Nie będziesz musiał się leczyć co pół roku „jakimś gownem” (XD) bo nabędziesz naturalną odporność - z tego samego ozdrowieńcy mają paszport COVIDowy i nie muszą się szczepić, serio.
Tak samo jak w
Chodzi mi tylko o przyspieszenie powrotu do normalności - bez zarządzania strachem, obostrzeń, szantażu emocjonalnego i loterii.
Po prostu - mając dwie metody skutecznej walki z chorobą, zdziałasz więcej niż mając jedną.