Wpis z mikrobloga

Znacie ten motyw z biura, kiedy ktoś ogłasza, że może przywieźć naturalny miód z podlasia albo inne jaja z kurki zielononóżki i może ogarnąć? Ludzie się zgłaszają, zamawiają i potem każdy w biurze odbiera swoje zdobycze.

Moi starzy mieszkają na wsi i mają sąsiada chłopa, od którego kupują kuraki i inne perliczki. Nie raz wysyłali mi zdjęcia jak taki kurak biega u nas po piwnicy i potem sami go zabijali, obrabiali i jedliśmy na niedzielne obiadki. Ostatnio pomyślałam, że spoko w sumie, takie eko i w ogóle. Ludzie narzekają, że w mieście to nie ma zdrowego, kuuurła.....kiedyś to było mięso. Napisałam na grupowym, że znam chłopa, który ma kurczaki i mogę przywieźć. Zgłosiło się kiełka osób, wszystko pięknie i w ogóle wdzięczni. Po weekendzie daje znać, że kuraki do odbioru w konferencyjnej i żeby w sumie się pospieszyli, bo się stresują. Oni WTF, nie #!$%@? saszetka i wkładaj do lodówy, bo się zepsują. Ja że no jak to?! To barbarzyństwo tak do zimnego wkładać dawajcie zabierajcie po one biegają i srają po wykładzinie, jak Endriu (nasz menadżer) zobaczy, to się wkurzy. Oni szybko do salki. #!$%@?.jpg na twarzy. Ja im na to, że czego się spodziewali? Ja im mówię, że jeśli nie są gotowi sami zabić i przygotować, to może nie są godni jedzenia mięsa czy coś. Może lepiej wege. Powstała nie mała gownoburza. Część osób dalej się do mnie nie odzywa. Część została wege. Ktoś nawet założył kurze przedszkole i hoduje

#pasta #heheszki #ciekawostki #kury
  • 3
@saszetka: Hmm... W mieszkaniu to trochę upierdliwe mimo wszystko. Nie każdy ma tasak/toporek, potem krew ubrudzi wszystko w kuchni (najlepiej "ciachać" na blacie"). IMO trochę zachowanie dzbana, co mają #!$%@? do lasu jechać, żeby kuraka ubić? Można poderżnąć gardło w wannie i czekać aż się wykrwawi, ale to już trochę #!$%@?ństwo moim zdaniem.