Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jak to jest z tymi babami? Koleżanka ze szkoły, fajny kontakt - często sama zaczynała pisać. Były rozmowy krótkie i długie, mega głupkowate i śmiertelnie poważne. Po pewnym czasie gdzieś przemyciła info że wróciła do byłego chłopaka. Jednak niewiele to zmieniło w naszej relacji, chociaż wiedziałem, że raczej nie będę próbował się #!$%@?ć na trzeciego. I tak leciało te kolejne kilka miesięcy kilkadziesiąt kilometrów od siebie (do chłopaka miała chyba dużo bliżej o ile nie na miejscu), nadal często zaczynała rozmowę relacjonując i pokazując zdjęcia z życia codziennego (o dziwo chyba nigdy z nim w roli głównej, ogólnie nie są jakąś mega "publiczną" parą - praktycznie brak wspólnych zdjęć na socialach / wyjazdów itp, nie jest też raczej gigachadem, który mnie deklasuje wyglądem (choć w bokserki mu nie zaglądałem) lub charakterem - taki przeciętny typ jak ja) . Nie ukrywam że miałem nadzieję że przerodzi się to w coś pozakoleżeńskiego, była to pierwsza - może druga relacja, w której czułem "to coś". Generalnie w normalnych warunkach (myślę, że widywanie się na codzień nadałoby dynamikę znajomości) już dawno byłbym po jednej albo drugiej stronie rzeki. Jednak ilekroć już myślałem, że to w końcu ten dzień, ta rozmowa ona zawsze przypominała o nim - albo wprost w rozmowie albo jakoś bokiem np. poprzez screena dymkiem messengera do niego ale bez oczekującej wiadomości (co znaczy że zanim zrobiła screena musiała mu odpisać i dopiero wrócić do mnie :( ). Pogodziłem się że to #!$%@? #friendzone i przestałem przykładać do tego nadzieję, aż do niedawna. Widzieliśmy się w większym gronie znajomych szkolnych na weekendzie, część pojawiła się z drugimi połówkami, lecz nie ona. Nie ukrywam, spotkanie na żywo odświeżyło wszelkie nadzieje i znowu poczułem determinację żeby zaangażować się (nie powinienem tego robić ale #!$%@?). Problem polega na tym że od tamtej pory o ile częstotliwość kontaktu nie uległa zmianie to jakość rozmów jest na dnie. Rozmowy praktycznie opierają się na tym żeby dać drugiej stronie znać co u siebie po czym po kilku wiadomościach urwać kontakt na kilkanaście godzin bez "do widzenia" czy chociaż "pocałuj mnie w dupę". Strasznie wypruwa mnie to emocjonalnie i zabija codzienne przyjemności zamiast je uzupełniać uśmiechem za każdym razem kiedy piknie telefon. Wiem że dla świętego spokoju powinienem urwać kontakt ale szkoda mi samej znajomości.
Czy mogłem w którymś momencie zrobić twardy, męski krok do przodu? Pewnie tak, ale po pierwsze raczej nie w moim stylu jest chadowe odbijanie samicy, innemu samcowi a poza tym w razie odrzucenia albo czułbym się jak #!$%@? odpad albo w razie bezpośredniego komunikatu o friendzonie jako opcja zapasowa. Chyba była to ostatnia rzecz, której mi w tamtym czasie brakowało (psycha siadała od samego zamknięcia w mieszkaniu w mieście nauki z dala od jakichkolwiek IRL znajomych bo wszyscy powracali do rodziców itp.) także raczej nie zadręczam się tym. Boli jedynie fakt że życie jest #!$%@? niesprawiedliwe i gdy już ci się wydaje że wszystko ma szanse wejść na tory "normalności" okazuje się że istnieją bariery, których nie jesteś w stanie ruszyć w żaden sposób. Najgorsze jest to że kompletnie nie umiem zapomnieć o tym epizodzie ani zająć się w życiu czymś innym co odciągnęłoby mnie od myślenia o nim. Chciałbym wierzyć, że wrócę do nauki stacjonarnej , imprez i kogoś w końcu poznam ale nie jest to takie łatwe znaleźć fajną, normalną dziewczynę (i oczywiście niezajętą) będąc przeciętnym introwertykiem (nie mylić ze #!$%@?ą społeczną) + jak zaraz jebnie kolejna fala to znowu #!$%@? z tego wyjdzie. Co się robi w takich sytuacjach?

PS. Sorry za brak TL:DR ale to dla mnie zbyt #!$%@? żeby skrócić


#zwiazki #friendzone #relacje #niebieskiepaski #rozowepaski

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #61450b7c942c94000b1dd0e9
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 4
@AnonimoweMirkoWyznania: No mogłeś niby uderzać, ale był sens brnąc w taka relację na trzeciego? Fajnych lasek nie brakuje wokół. Wcale nie jest to #!$%@?. Standardowa sytuacja, ale zazwyczaj z takich nie wychodzi się z tarczą. Niby można ryzykować, bo jest jakaś szansa no ale chyba szkoda zachodu
Lolo: Dałeś sobie wejść na głowę ziom i robiłeś chwilowo za tampon. Jeszcze jak przyzwalałeś na tematy o jej byłym to była prosta droga do friendzona.
Pamiętaj - najgorzej być w sytuacji, kiedy chcesz się brać za kobiete kiedy niedawno zerwała, zwykle to się nie udaje, bo cały czas jest myślami w poprzednim związku i potem się zamęczasz psychicznie. xD Następnym razem jak poznasz kolejną i dowiesz się na samym początku,