Wpis z mikrobloga

Dobra osobiste po prawdziwiepolacku.
..Kaja Godek może mówić, że "geje to zboczeńcy" nie naruszając dóbr osobistych żadnego geja. Po prostu, jeśli mówi ogólnie, to według sędziów, żaden gej nie ma prawa twierdzić, że to się też do niego konkretnie odnosi, a tym samym, że naruszono jego dobra osobiste, nazywając go de facto zboczeńcem, lub wiecie, sugerując wszystkim ludziom w kraju, że jako gej, jest zboczeńcem.

I moglibyśmy na takie ponure historie sądowniczej homofobii spuścić zasłonę milczącej racjonalizacji spod zamku dura lex, sed lex, gdyby nie orzecznictwo w innych sprawach. W notce ze stycznia wspomniałem o przypadku sprawy, która wylądowała nawet przed Sądem Najwyższym. Pewien ksiądz poczuł się urażony, poczuł, że jego dobra osobiste narażono na szwank, czytając krytyczny artykuł o Janie Pawle 2, z którego dowiedzieć się mógł, między innymi, że:

Jakże ponuro prymitywnie brzmi niechlujna i bełkotliwa wypowiedź J.P. II na tle wytwornego, ale popularnego bądź co bądź eseju Ratzingera! Jak temu człowiekowi, który w rzeczywistości nigdy nie przestał być prostackim wikarym z Niegowici, nie wstyd tak kompromitować siebie (to najmniejsza), związku religijnego, któremu szefuje i narodu, do którego niegdyś należał!


Tak, dobrze rozumiecie, księdza katolickiego obraziło to, że ktoś uznał wypowiedzi innego papieża za lepsze i napisał to w sposób dość dosadny, używając tak oburzających określeń, jak „bełkotliwa” i „niechlujna”!

A takich zniewag delikatne uczucia osób preferujących klerykalny i katolicki styl życia nie są w stanie znieść. Po boju w sądach dwóch instancji Sąd Najwyższy orzekł:

Należy zauważyć, że w prawie polskim nie ma ustawowej definicji dobra osobistego, a z konstrukcji art. 23 i 24 k.c. wynika, iż przedmiotem ochrony są wszelkie dobra osobiste, których liczba jest nieograniczona, gdyż w miarę zmieniających się w świadomości społecznej ocen wartościujących, ustalenia wyczerpującego katalogu dóbr osobistych nie byłoby ani możliwe, ani pożądane.


I dalej:

(…) nie sposób jednak nie dostrzec, że w przypadku naruszenia uczuć religijnych będących z istoty swej kategorią subiektywną, rolę kryterium obiektywnego może pełnić także stosunek bliskości osoby zainteresowanej, którą jest duchowny katolicki, do Papieża Jana Pawła II jako Pasterza całego Kościoła Katolickiego. Ten wątek nie został dostrzeżony przez Sąd Apelacyjny, tymczasem jest poza sporem, że powód jest powiązany z Papieżem Janem Pawłem II nie tylko uczuciowo, religijnie i światopoglądowo, lecz także funkcyjnie i hierarchicznie. Uzyskał on honorowy tytuł Prałata Papieża Jana Pawła II, przez co zalicza się do najbliższego otoczenia Papieża. Z tej racji ma szczególny obowiązek dbania o sprawy Kościoła i wiary. Powód jest również autorem książek poświęconych Papieżowi, nie ulega więc wątpliwości, że powoda łączą z Papieżem Janem Pawłem II szczególnie silne związki uczuciowe. To jest źródłem istnienia u niego dobra osobistego w postaci uczuć religijnych, a zarazem przyjaźni z Papieżem jako najwyższym autorytetem wiary i moralności.


Jeśli spojrzymy na te dwie sprawy razem (tak, wiem, pewno prawnicy będą opanować, że nie wolno, j3bać prawników), to wychodzi, że katalog dóbr osobistych osób o katolickim stylu życia jest w zasadzie nieskończony, za to elgiebetów, o ten jest nader wąski, w zasadzie można lżyć ich bez opamiętania, trzeba tylko pamietać, by lżyć wszystkich jak leci, wtedy żaden elgiebet nie ma podstaw do dochodzenia sprawiedliwości.

Tymczasem wokół katolików, szczególnie z fetyszem papieża, trzeba chodzić na paluszkach, bo w zasadzie jak się puści koło nich bąka, to strach, że sąd, nawet Najwyższy, gotów uznać to za atak na ich niezbywalne, fundamentalne prawa i dobra osobiste. To po prostu ludzie tak ważni i tak delikatni, że im się z samej ich natury należy więcej praw.

Wychodzi, że jakiś pan, który bardzo lubił papieża, ma bliższy stosunek z papieżem, niż jakikolwiek gej ze swoim gejostwem!

Teraz, jeśli myślicie, że opisane przypadki to tylko jakiś wyjątek w polskim orzecznictwie tak zwanych wolnych sądów, śpieszę was rozczarować.

Ordo Iuris tryumfowało niedawno:

Przekazywanie prawdy o pedofilii zgodne z prawem. Sąd oddalił pozew organizacji LGBT.

Prawda”, o której piszą promujący fundamentalizm katolicki prawnicy, to kłamstwa o rzekomej nadreprezentacji pedofilów wśród osób LGBT, czy brednie o seksualizacji dzieci przez „aktywistów LGBT”, wszystko głoszone z katolickich pogromobusów, które jeżdżą po ulicach polskich miast. Jak opisali to ludzie nazwani swego czasu przez Martę Lempart „katolickimi fundamentalistami sponsorowanymi przez Kreml”:


Sprawa dotyczyła ciężarówki jaka w 2019 r. poruszała się po Gdańsku. Były na niej umieszczone dane pokazujące skalę zjawiska pedofilii wśród osób prowadzących homoseksualny tryb życia. Przekazowi towarzyszyły komunikaty dźwiękowe na ten temat.

Tolerado” uznało, że akcja Fundacji Pro – prawo do życia miałaby naruszać dobra Stowarzyszenia z uwagi na fakt, że jego członkowie są aktywistami LGBT.


I dalej:

Istotne znaczenie ma również argumentacja dotycząca indywidualnego charakteru dóbr osobistych. Sprowadza się ona do tego, że odpowiedzialność za naruszenie dóbr osobistych można przypisać wyłączenie w sytuacji, kiedy jest możliwe zidentyfikowanie jednego konkretnego adresata wypowiedzi. Oznacza to, że wypowiedź o charakterze generalnym dotyczącym np. jakiegoś zjawiska, czy niedookreślonej całkowicie zbiorowości ludzkiej nie może być uznana za naruszającą dobra osobiste jednostki, która z tą zbiorowość się identyfikuje.


Okazuje się, że sąd się do argumentacji Ordo Iuris przychylił!

Co prawda nie dysponujemy jeszcze pisemnymi motywami wyroku, jednakże uzasadnienie wydanego w toku postępowania postanowienia o oddaleniu wniosku o zabezpieczenie wskazuje, że sąd rozpatrujący sprawę podzielił argumentację dotyczącą braku legitymacji czynnej Stowarzyszenia „Tolerado” do występowania, jak ujął to sąd, w imieniu bliżej niesprecyzowanej grupy osób nieheteroseksualnych. Całkowicie zasadnie sąd wskazał również, że polskie prawo opiera się na koncepcji indywidualności naruszenia dóbr osobistych, co uniemożliwia przeniesienie roszczeń z tego tytułu na osoby trzecie.


Powtórzymy: gdy gej czuje się urażony słowem „geje to zboczeńcy”, to według polskich sądów nie ma podstaw: nie wiadomo, czy gdy ktoś twierdzi, że „geje to zboczeńcy”, to twierdzi też o nim, że jest zboczeńcem, jako gej, a tym samym nie sposób stwierdzić, że narusza dobra osobiste. Tak jakby znaczenie tu miały rzekome intencje wypowiadającego, a nie to jak komunikat odczytają odbiorcy.

Gdy ktoś mówi, że „aktywiści LGBT chcą uczyć dzieci masturbacji”, to nie wiadomo, czy konkretny aktywista LGBT jest tym dotknięty, wszak nie sposób udowodnić, że akurat o niego chodziło.

Gdy jednak ktoś mówi, że Wojtyła pisał „bełkotliwie”, to narusza dobra osobiste jakiegoś innego księdza, który Wojtyłę lubi tak bardzo, że po prostu nie może znieść czytania czegokolwiek negatywnego na jego temat. I wedle sądu polskiego — Sądu Najwyższego! — wszyscy ludzie, jak Ziemia szeroka, muszą się powstrzymać od mówienia brzydkich rzeczy o Wojtyle, bo to dobra osobiste, nie Wojtyły, ale jakiegoś innego pana w sutannie, bezprawnie narusza!

W-O-L-N-E S-Ą-D-Y!!!

Wkrótce będziemy mieli kolejny test tego, jak daleko zaszła ta patologia, bo Ordo Iuris, pierwsze bronić „wolności słowa”, gdy chodzi o nazywanie gejów pedofilami, elegancko tłumaczące, że „aktywiści LGBT chcą masturbować dzieci” nie narusza dóbr osobistych żadnego aktywisty LGBT, ogłosiło niedawno zamiar pozwania Roberta Biedronia i Joanny Senyszyn:

Instytut Ordo Iuris poinformował w środę, jako reprezentant tych organizacji, że Stowarzyszenie Pamięć Jana Pawła II oraz Fundacja Instytut Działalności Religijnej wystąpiły z pozwami przeciwko Robertowi Biedroniowi i Joannie Senyszyn w związku z wypowiedziami - jak napisano - oskarżającym papieża Jana Pawła II "o rzekomy udział w procederze pedofilii". Według Ordo Iuris "poprzez znieważenie dobrego imienia ich patrona, naruszone zostały bowiem także dobra osobiste" tych organizacji.


Czyli tak: gdy bronią nienawistników, którzy szkalują aktywistów LGBT jako takich fałszywymi oskarżeniami o promowanie pedofilii, tłumaczą, że nie wolno przenosić „dóbr osobistych” z grup na jednostki. Jednak można „dobra osobiste” przenosić z martwego papieża, na jakieś organizacje, które uznały za fajne uczynić osobę tak moralnie skompromitowaną, jak Wojtyła swoim patronem?

Co następne? „Stowarzyszeni miłośników owczarków niemieckich im Adolfa Hitlera”, które będzie pozywać za naruszenie swoich dóbr osobistych przez oskarżanie patrona o „rzekome” zaangażowanie w gazowanie milionów?

Mimo wszystko nie wątpię, polskie sądy znowu przyznają im rację. Bo jak wiadomo w tym kraju „najbardziej prześladowani” byli, są i zawsze będą katolicy. Ich prawa są najważniejsze, im wolno lżyć i poniżać, wolno im także domagać się kar za krytykę ich ideologii i ideologów.

https://slwstr.net/blog/2021/dobra-osobiste-cig-dalszy

#prawo #lgbt #religia #polska #polityka #katolicyzm #neuropa #wolnesady
źródło: comment_1634387088jwktI1m7QzPwtzKfhsO9ZR.jpg