Wpis z mikrobloga

Przełomowy wyrok sądu: Nie można wierzyć tylko zeznaniom policyjnych tajniaków

Sędzia nie pozostawił suchej nitki na PiSbecji i ich praktykach:

Sprawa tylko na pozór jest błaha. Wiktora Joachimkowskiego, 20-letniego studenta politologii, sąd pierwszej instancji skazał na pół roku prac społecznych. Oparł się wyłącznie na zeznaniach dwóch policjantów.

W październiku 2020 r. Wiktor uczestniczył w protestach Strajku Kobiet przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce. Razem z demonstrantami poszedł pod poznańską katedrę, bo Kościół poparł zmianę przepisów. Protest był pokojowy, choć w pewnym momencie grupa zamaskowanych mężczyzn obrzuciła policjantów kamieniami. Policja ich nie zatrzymała. Tajniacy poszli jedynie za Wiktorem, który wyróżniał się blond włosami i nie zasłaniał twarzy.

Sędzia zwrócił uwagę, że tajniacy w dziwny sposób zmienili swoje zeznania. Na gorąco, kilka godzin po proteście, zeznali, że Wiktor był w grupie, której członkowie zaczęli rzucać kamieniami. Nie wskazali zatem, że rzucał osobiście. Zrobili to dopiero po kilku miesiącach, gdy zeznawali w sądzie.


Sędzia Sławomir Jęksa rozpatrywał apelację obrońcy Wiktora. Na wyroku z pierwszej instancji nie zostawił w środę suchej nitki. Nie można tolerować rzucania kamieniami, bo to niebezpieczne zjawisko, ale nie można również stosować odpowiedzialności zbiorowej. Zdaniem sędziego Wiktor uczestniczył w legalnej demonstracji, a to, że kilka osób rzuciło kamieniami, nie czyni z niej jeszcze nielegalnego zbiegowiska. Takiego zrównania dokonał natomiast sąd pierwszej instancji.

Zdaniem Sądu nie da się tymczasem wykazać, że kilka tysięcy osób było w zmowie z grupką agresorów. Nawet wspólne skandowanie haseł nie świadczy o wspólnym zamiarze atakowania policjantów. Dlatego czyn każdej osoby należy oceniać indywidualnie. Wiktor mógłby zatem odpowiadać nie za udział w nielegalnym zbiegowisku, a za czynną napaść na policjantów. Ale najpierw trzeba by wykazać, że faktycznie rzucił w nich kamieniem.


Przez lata sądy w Polsce bezkrytycznie wierzyły zeznaniom policjantów. Często powtarzał się jeden argument: policjanci nie znają oskarżonego, więc nie mają żadnego interesu w obciążaniu go zeznaniami. Gdy było słowo przeciwko słowu, cywil zawsze był na straconej pozycji. Nasze państwo znajduje się w ogromnym kryzysie praworządności. Policja ma strzec porządku prawnego, ale wiemy, że dość często strzeżenie praworządności myliło jej się ze strzeżeniem interesów rządzącej formacji – powiedział Jęksa. I przypomniał, że podczas protestów policjanci zamykali demonstrantów w „kotłach", a także bezprawnie zatrzymywali. Nieumundurowani funkcjonariusze bili też kobiety pałkami. Policja sama naruszała prawo – powiedział Jęksa. Opieranie się jedynie na zeznaniach dwóch policjantów, nazywanych tajniakami, narusza reguły prawidłowego rozumowania.


#neuropa #bekazprawakow #bekazpisu #strajkkobiet #ruchosmiugwiazd #policja #protest #polska #wolnesady #prawo
grubson234567 - Przełomowy wyrok sądu: Nie można wierzyć tylko zeznaniom policyjnych ...

źródło: comment_1639570755oo7MK9PAN2GSC234CTwS2t.jpg

Pobierz