Wpis z mikrobloga

#bylemgrubynaglejakbymschudl
DZIEŃ 2 (21.12.2021)
Pomiary elektryczne:Waga: 114.1 (-1.0)
Tłuszcz: 30.1 (-0.4)
Woda: 50.9 (+0.1)
Mięśnie: 37.8 (+0.2)
Kości: 12.8 (+0.1)
BMI: 30.9 (-0.3)

Co jadłem (wczoraj):
Śniadanie: tosty (2 kromki) z serem i szynką (300kcal),
Lunch: jabłko, tosty (2 kromki) z serem i podwójną szynką ( ͡° ͜ʖ ͡°) (360kcal),
Kolacja: ~100g ryżu + ~300g red curry z indykiem (400kcal).

Składniki odżywcze:
Węglowodany: 120 g,
Białko: 72 g,
Tłuszcz: 32 g,
Kcal: 1060.
(używam aplikacji Yazio)

Aktywność fizyczna (wczoraj):
Aż głupio mi o tym pisać "aktywność"... ()
8300 kroków. But hey, it's something.

Jak się czuję:
Bardzo spoko. Praktycznie w ogóle nie byłem głodny. A i sama kolacja wpadła praktycznie o 22, bo późno wróciłem z pracy i od znajomych. Za to miała miejsce ciekawa (na miarę tego tagu) historia. Jak wracałem, to zadzwoniłem do mamy, sobie na luzie pogadać i opowiedzieć w dwóch słowach, co u tych znajomych, których właśnie odwiedziłem. Wracałem przez park, a na spotkanie wyszła mi moja żona (totalna niespodzianka) i potem gadaliśmy chwilę we trójkę. Jak byłem przy furtce, to moja mama mówi:

Może już byś dzisiaj nie jadł, co?

#iksde

Wiesz, zjadłem dzisiaj dosłownie 4 kanapki z serem i szynką - i uważam, że to za mało. Więc coś jeszcze zjem.


Mam wrażenie, że ta sytuacja tak dobrze opisuje rodzinne "kibicowanie", że aż chce mi się śmiać. Chociaż wiem, że mi dobrze życzy. Jednak metody - średnie. Moja żona skwitowała do później:
- Dobrze, że ja nie miałam wtedy telefonu, bo ustawiłabym ją do pionu - mój mąż wraca po całym dniu pracy do domu i mam odmówić mu ciepłego obiadu?!

W pracy miałem też incydent cukierkowy. Sam oczywiście nie jem, ale zabrałem dwie ogólnodostępne landrynki dla mojej żony. Tylko nie mówcie działowi kadr! ( ͡º ͜ʖ͡º)

Do jutra!