Wpis z mikrobloga

361 + 1 = 362

Tytuł: Pani Bovary
Autor: Gustaw Flaubert
Gatunek: literatura piękna
Ocena: ★★★★★

Przyznam, że początkowo dałem się ponieść duchowi książki, mimo łopatologicznego wykładania kawy na ławę bez jakiegoś szczególnie psychologicznego podejścia do tematu, co w połączeniu z suchością czy jak kto woli surowością prozy, nie łączy się w coś zwyczajowo wdzięcznego w odbiorze. Wtedy może jeszcze błędnie tkwiłem w urojonym gdzieś w głowie przeświadczeniu o znalezieniu się miejsca na pełen intymności strumień świadomości w jej późniejszych etapach.

W praktyce wyglądało to jednak tak, że autor wolał jednak skupić się bardziej na samych czynach niż zgłębieniu samych myśli bohaterów – chociaż o dziwo sama warstwa emocjonalna została rozwinięta, choć i tak nie na tyle, by pomóc nakreślić w sposób właściwy (przynajmniej w moim mniemaniu) szkice tych postaci. A o to chyba w dużej mierze się rozchodzi. Jak dla mnie same czyny niewiele mówią o człowieku. Nie potrafię przez wyłącznie ich pryzmat kategorycznie oceniać. Całe szczęście stosunkowo szybko dotarł do mnie ten nieco przytłaczający realizm kłócący się z moim gustem literackim. Już sama fikcja realistyczna to dla mnie oksymoron: coś uginającego się pod naporem tego, co usilnie próbuje udawać. Przystałem więc na to, z czym mam do czynienia i jakoś przebrnąłem do samego końca. Zaskakująca była ilość lania wody przy jednoczesnym nieustannym ucinaniu wątków. Chcąc nie chcąc ostatecznie zawiodłem się nad płytkością tej książki. Może się mylę, ale ten zbyt oczywisty sposób przedstawienia protagonistki wydaje mi się naiwny. Za wszystkim w końcu kryje się coś większego niż jakieś czysto zwierzęce potrzeby, jak to zostało zrelacjonowane (upozorowane) właśnie w przypadku głównej bohaterki – Emmy Bovary. Koniec końców pragnie ziścić swoje romantyczne ideały zakorzenione w niej za sprawą czytanych w młodości powieści. Podlane eleganckim balem u wysoko postawionej osobistości ożywiają w niej te wewnętrznie skrywane marzenia. Te wszystkie przedstawione nam ozdobniki wyznaczające wyższy status społeczny to jednak tylko tło dla wielkiej miłości, jakiej życzy sobie przecież chyba każdy. Nie wypadałoby o tym zapomnieć. Zaznaczam, że nie usprawiedliwiam tutaj jej stylu życia. Niewątpliwie ma swoje za uszami. Po prostu stąd wybija się cały ogrom tragizmu osoby niedopasowanej do przynależnego świata: jak mocno by nie chciała od niego uciec, to za sprawą materialnych dóbr nie zdoła tego zrobić przy aktualnym kształcie społeczeństwa. Ucieczka w nie zaś daje ukojenie tylko na chwilę. Nawiasem mówiąc, nie mierzy się z tym, tylko ona, ale również jej dwaj kochankowie – w szczególności Leon. Obecne czasy dają pod tym względem szersze spektrum możliwości. Emma jest zmuszona ostatecznie powrócić zawsze do męża – Karola – symbolu banału; szarej rzeczywistości, acz również ofiary jej działań. Stąd też uważam, że tak się może to tylko wydawać wszystko takie oczywiste, patrząc na to wszystko z boku, ale w gruncie rzeczy widzimy właśnie tylko nic nieznaczące wybryki
dające obraz zwierzęcia kierowanego najniższymi instynktami, a to bez żadnego głębszego kontekstu. Dlatego to właśnie społeczeństwo wydaje mi się puste, wydając takie proste wyroki, a nie ktoś taki jak Emma, zwykła, nieszczęśliwa dziewczyna. Rosnąca w Emmie frustracja związana jest z jej położeniem: kontrastu między tym, do czego ją ciągnie a codziennością.

Widząc to z tej perspektywy, nie mogę odeprzeć wrażenia, jakoby oderwanie Emmy od realiów tego świata pokazywało położenie kobiet w tych czasach: więźniów poprzednich epok — bo to właśnie porównanie wydaje mi się oddające najbardziej faktyczny stan rzeczy. Naturalnym wydają mi się próby wyzwolenia z tych okowów konwenansu przez protagonistkę, jednej z pierwszych sufrażystek. Rzecz jasna w życiu każdego człowieka przychodzi moment, z którym dąży do poszerzenia swojej personalnej autonomii: stania się do imentu niezależnym bytem. Kobiety nie mogły – jako w pełni wartościowi ludzie – wiecznie znajdować pod butem mężczyzn. Emma jest przedsmakiem tego, co rewolucja seksualna sobą zrodzi 100 lat później. To jak skończyła, pokazuje, że urodziła się w niewłaściwej epoce: niedogodnym momencie do pokazania się światu. Nie odważyłbym się stwierdzić, że o tym, co tutaj wypisałem, ta książka rozprawia, ale takie właśnie przemyślenia mnie naszły, śledząc losy tytułowej Pani Bovary. Nie będę krył: drugi raz bym się nie zabrał za tę historię, ale będę miał do niej pewny sentyment, zważywszy właśnie na Emmę, która nie wiem, nawet kiedy zaskarbiła sobie moją sympatię.

Opinia na lubimy czytać

Wpis dodany za pomocą tego skryptu

#bookmeter #gruparatowaniapoziomu #ksiazki #ksiazka #czytajzwykopem #literaturapieknabookmeter
K.....n - 361 + 1 = 362

Tytuł: Pani Bovary
Autor: Gustaw Flaubert
Gatunek: liter...

źródło: comment_1642935828cNnMB1eZDWz7sZ9Fw0VOjY.jpg

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz
Informacje nt. książki z tagu #bookmeter:

Średnia ocena z Wykopu: ★★★★★★★★ (7.5 / 10) (4 recenzji)
Następne podsumowanie tagu: 2022-02-01 12:00 tag z historią podsumowań »
Kategoria książki: literatura, poeci, gatunki
Gatunek książki: powieść

Ostatnie recenzje tej książki:
1\. 2022-01-08 - Użytkownik problemat ocenił na: ★★★★★★★★★ (9.0 / 10) - Wpis »
2\. 2021-01-25 - Użytkownik V........e ocenił na: ★★★★★★★★★★ (10.0 / 10) - Wpis »
3\. 2020-10-24
  • Odpowiedz