Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 77
Moja relacja i przemyślenia z dzisiejszego nocnego wolontariatu na Dworcu Zachodnim w Warszawie ()

Powiem tak… Jadąc tam dzisiaj w nocy miałem pewne wyobrażenie na temat tego, jak to wszystko może wyglądać oraz przebiegać. Wiedziałem, że będzie tam sporo uchodźców, bo pociągi z Ukrainy kursują właściwie non stop. Mimo to ja chyba do końca nie byłem przygotowany do tego, co tam na miejscu zastałem…

Zacznijmy od tego, że około 95% przyjeżdżających do Polski osób to kobiety z dziećmi oraz osoby starsze / niepełnosprawne. Autobusy i pociągi z Ukrainy kursują niemal non stop, a ludzie spędzają w drodze średnio po 12 godzin. Jest też tak, że w obliczu wojny szybko okazuje się, że dosłownie wszyscy uchodźcy jadą na tym samym wózku, bez względu na to czy w Ukrainie było się raczej zamożnym, czy biednym. Kontrasty w ubiorze, czy wykształceniu rzucały się bardzo w oczy. Z jednej strony młode, wystylizowane i szczupłe dziewczyny, patrzące non stop w telefon i robiące sobie od czasu do czasu selfie, z drugiej rodziny pochodzące ewidentnie z terenów wiejskich Ukrainy. Wygląd niektórych osób sprawiał, że ja chwilami miałem poczucie, jak gdyby te osoby przeniosły się o 30 lat w czasie. No bo podobnie wówczas nosili się ludzie w Polsce.

Pod względem etnicznym oczywiście zauważalnie przeważają Ukraińcy, choć spotkałem też Ormian, Czeczenów, czy Hindusów. Nie mam też żadnych wątpliwości, że w obliczu wojny ratować chcą się tam dosłownie wszyscy, w tym i ukraińscy alkoholicy/bezdomni. Ogółem stanowią oni jednak mniejszość, choć ich obecność budzi kontrowersje. Była taka sytuacja, że musiałem zaprowadzić 6-latkę do toalety, która znajdowała się piętro niżej (w tym czasie jej mama pilnowała ich bagaży). Trafiliśmy akurat na moment, w którym jedyna na dworcu toaleta była wyłączona z użytkowania na pół godziny. W tym czasie panie odpowiedzialne za utrzymanie tam czystości musiały po prostu posprzątać. Kiedy toalety zostały na nowo otwarte, jedna z pań sprzątających widząc mnie (wolontariusze noszą żółte kamizelki, więc łatwo ich rozpoznać) zażądała ze złością w głosie, by wolontariusze posprzątali po Ukraińcach, którzy na zewnątrz toalety ale i w toaletach pili alkohol, a na koniec nie posprzątali po sobie butelek i nie tylko. Powiedziała mi, że ona też tutaj pracuje za darmo ale że ma jedno życie i nie będzie go sobie marnować na takie rzeczy. Musiałem ją zignorować, no bo pod opieką miałem przecież dziecko. Inna sprawa, że wolontariusze nie mogą angażować się w takiej zajęcia bo potrzebni są gdzie indziej.

Ludzie na dworcu śpią, jak i gdzie popadnie. Dosłownie. Niestety, takich ludzkich i godnych warunków do spania tam po prostu nie ma, a większość osób śpi na siedząco - opierając głowę i ręcę na kolanach, czy o siebie na wzajem. Ci z nich, którzy mieli nieco więcej szczęścia, śpią pod ścianami, często po prostu na gołej podłodze. Ten widok odbiera mowę, bo czujesz się totalnie bezsilny.

Ci, którzy nie śpią, po prostu patrzą się w jakiś przypadkowy punkt. Na ich twarzach i w ich oczach rysują się wszystkie emocje z wyjątkiem nadziei. Czy widzieliście kiedyś człowieka, który przegrał całe swoje życie i przy okazji stracił swoich bliskich? To są właśnie tego typu emocje - mieszanka głębokiej żałoby z totalnym poczuciem beznadziei. Dla takiego wolontariusza, który obecnie ma ciepły dach nad głową i jako takie poczucie bezpieczeństwa jest to mega przygnębiający widok i zajęło mi dobre 3h, by nabrać chociaż minimalnego dystansu do tego.

Wolontariusze poświęcają się w sposób absolutny, rzadko odpoczywając. Pracy jest całe mnóstwo. Większość naszych aktywności opiera się na własnej inicjatywie. Widzisz, że dzieci śpiące gdzieś na posadzce dworca marzną? - biegniesz na “zaplecze” po koc i nakrywasz je nim. W którymś momencie po prostu włącza Ci się instynkt bezwarunkowej pomocy - coś, co wydaje się mimo wszystko mocno wpisane w nasze DNA.

Ponieważ przez punkty pomocy przewija się ogromna ilość matek z małymi dziećmi na rękach, jednocześnie taszczących za sobą ciężkie torby i walizki, wolontariusze bardzo często przejmują na chwilę rolę opiekunów tych dzieci. Nie zliczę nawet tych wszystkich dzieci, które tej jednej nocy miałem na rękach. Tych wszystkich bagaży, które pomagałem przenosić, czy tych wszystkich przekazanych na miejscu informacji. To jest tak, że w jednym momencie pomagasz już komuś, a dwie inne osoby ustawiają się do Ciebie w kolejce. I patrzą na Ciebie, jak ten kot ze Shreka - błagalnie, rozpaczliwie.

Pamiętam sytuację, w której musiałem zaopiekować się około 80-letnią starszą panią. Na Dworcu Zachodnim znalazła się po 12-godzinnej samotnej podróży autobusem ze Lwowa. Bez trudu byłem w stanie porozumieć się z nią mieszanką języka polskiego i rosyjskiego. W Polsce znalazła się jedynie przejazdem gdyż po drugiej stronie oceanu, w Chicago już czeka na nią jej wnuczka. Dziewczyna, kiedy zrobiło się gorąco i niebezpiecznie natychmiast kupiła babci bilet na samolot i kazała ewakuować się ze Lwowa. Niestety my na miejscu nie jesteśmy w stanie organizować przejazdów dla indywidualnych osób. Uchodźcy co prawda mogą poruszać się komunikacją miejską bezpłatnie, jednak trudno jest oczekiwać że osoba w tym wieku, w środku nocy poradzi sobie sama. Chwila namysłu i decyzja, że odwiozę starszą Panią na lotnisko. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, w jak emocjonalny sposób zareagowała na moją propozycję ta Pani. Łzy same spłynęły po jej policzkach, chwyciła mnie mocno za ręce dziękując z całego serca za pomoc, którą jej zaoferowałem i nazywając mnie po prostu “bardzo dobrym człowiekiem”. A ja przecież nie zrobiłem niczego nadzwyczajnego! Kiedy byliśmy już w moim samochodzie, zadzwoniła do mnie wnuczka tej Pani. Okazało się, że w międzyczasie udało jej się zorganizować dla babci nocleg u “znajomej znajomych”, która właśnie wyjechała na “nasz” Dworzec odebrać tą Panią. Posiedziałem ze starszą Panią przez kilkanaście minut, rozmawiając o wszystkim i niczym, robiąc dosłownie wszystko by dodać jej otuchy. Po kilkunastu minutach spotkaliśmy się z Panią, u której “moja Ukrainka ze Lwowa” przenocuje tej nocy. Okazało się, że tą dobrą osobą jest również Ukrainka, na oko w moim wieku. Odprowadziłem je do samochodu, pomagając w niesieniu bagażu. A na koniec uściskaliśmy się wszyscy, zupełnie jak byśmy spędzili ze sobą nie godziny, czy minuty a dni. “Moja babcia Ukrainka” płakała, jeszcze raz dziękując mi za pomoc. W takim ludzkim odruchu położyłem dłoń na jej policzku, zapewniając że wszystko będzie dobrze i że już za kilkadziesiąt godzin spotka się w bezpiecznym miejscu z wnuczką.

Nie wszyscy uchodźcy planują zostać w Polsce. Dla dużej części z nich Polska jest jedynie jednym z etapów podróży - do Berlina, Helsinek, takiego właśnie Chicago, Barcelony, Włoch itp.

Dla mnie osobiście to było emocjonalnie najtrudniejsze 6h mojego życia. I teraz wyobraźcie sobie, jak to jest być tam, w Ukrainie. Czytać poranną gazetę, rozmawiać z sąsiadami, spacerować po okolicy… i w ciągu 15 minut musieć zabrać najpotrzebniejsze rzeczy, zamknąć na klucz drzwi swojego mieszkania i nie wiedzieć, czy jeszcze kiedykolwiek do niego wrócicie. A jeśli nawet, to czy blok w którym przez całe życie mieszkaliście wogóle jeszcze istnieje.

#ukraina
#wojna
#wolontariat
  • 15
via Wykop Mobilny (Android)
  • 7
@hadrian3: napewno jest tak, że jeśli przed wojną żyłeś w Ukrainie na wysokim poziomie, to jest Ci dużo ciężej porzucić z dnia na dzień ten poziom. Ale nie jest to kwestia stricte ukraińska i jestem przekonany, że to samo dotyczy większości osób na świecie. Część z tych bardzo młodych Ukrainek z "bogatych domów" nie wyobraża sobie zakwaterowania na wspólnej przestrzeni i po prostu szukają czegoś na własną rękę - najczęściej hotelu
via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@Rumpum: Wolontariat jest wygodny bo łatwiej o przepływ informacji i możesz próbować pomóc bardziej systemowo. Ale zdarzają się wolni strzelcy, którzy przyjeżdżają na dworzec np. z torbami kanapek, słodyczy itp. i dystrybuują te rzeczy we własnym zakresie. Każdy taki gest się liczy.

Obecnie przydałyby się tam jakieś aktywności dla dzieci. Niby podstawowe zabawki są ale np. fajnie by było zorganizować tam jakiś projektor, z którego ktoś mógłby odpalać bajki w języku
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@radekmh: dokładnie tak, jak piszesz. Odpoczywaj teraz - i psychicznie i fizycznie.

Ja niestety odchorowywałem to wszystko przez większą część dnia. Zanim tam pojechałem pierwszy raz, myślałem żeby każdego dnia robić 1 dyżur ale teraz już wiem, że nie jest to możliwe (przynajmniej nie wtedy, gdy jeszcze normalnie pracujesz).