Wpis z mikrobloga

#ukraina #wojna #rosja

Trafiłem na ciekawy tekst człowieka z Zachodu który żył w Moskwie przez kilka ostatnich lat (do wojny). Interesujące są opisy jak dokładnie działa ta bańka informacyjna w Rosji.

Przetłumaczone fragmenty niżej:

Jeden z rosyjskich przyjaciół, z doktoratem z zachodniej uczelni, powiedział mi: "nie ma na to [wojnę] najmniejszych szans". (..) inny znajomy, doktorant z MIT, powiedział mi: "To typowa antyputinowska tendencyjność zachodnich mediów. Rosyjskie media nie robią nic, by Zelenski wyglądał źle, ani by przygotować opinię publiczną na wojnę". Uwierzyłem mu. W końcu od czasu do czasu zauważałem, że zachodnie media bywają niekiedy nieco antyputinowskie i antyrosyjskie. Czy tym razem media nie były podobnie stronnicze?

Popełniłem błąd w rozpoznawaniu wzorców. Kilka dni później Putin nazwał władze ukraińskie "nazistami" i oskarżył je o ludobójstwo w Donbasie. Po powrocie do Moskwy zaledwie tydzień przed inwazją byłem tak przerażony propagandą, że nie mogłem zasnąć. Rosjanom wmawiano, że Ukraińcy bombardują Donbas, zmuszając ich do ucieczki do Rosji, aby uniknąć ostrzału. Przez wiele tygodni po obejrzeniu tych wiadomości byłem w trybie "walcz lub uciekaj". Do dziś utrzymuję niezdrowy poziom stresu związany z wojną. Chcę, żeby się skończyła.

Inny znajomy Rosjanin, również z tytułem doktora prestiżowej instytucji zachodnioeuropejskiej, przysłał mi ten mem, na kilka dni przed wybuchem wojny [obraz niżej]

Widać, że żył w jakiejś bańce.

Widzisz, zasadnicza różnica między Rosjanami a Amerykanami, nawet dobrze wykształconymi Rosjanami, którzy nie są fanami Putina, polega na tym, że Rosjanie nie lubią rozmawiać o polityce. Jeśli spotkasz kogoś w Moskwie, będzie rozmawiał o sporcie, o podróżach, o jedzeniu, o swoim życiu miłosnym, ale zazwyczaj nie będzie chętny do dyskusji o polityce. Prawdę mówiąc, nie jest to zaskakujące. Dlaczego ktoś miałby chcieć regularnie rozmawiać o czymś nieprzyjemnym?

Większość dobrze wykształconych mieszkańców Moskwy zdaje sobie sprawę, w mniejszym lub większym stopniu, że rosyjskie media państwowe to propaganda i nie warto na nie zwracać uwagi, więc je ignorują. Nie znajdują się w typowej bańce informacyjnej Kremla, lecz w bańce innego rodzaju, w której są po prostu pozbawieni wiedzy o tym, co się wokół nich dzieje.

Rosjanie ze wsi i ci, którzy są gorzej wykształceni, to inna bajka. Oni są mocno osadzeni w bańce informacyjnej Kremla. Wiedzą i przejmują się tym, co Jenn Psaki powiedziała o Rosji w zeszłym tygodniu. Wiedzą, że Biały Dom na Instagramie podziękował swoim sojusznikom w II wojnie światowej w rocznicę D-Day - Wielkiej Brytanii i Francji - i w ogóle nie wspomniał o Rosji, mimo że Wielka Rosja cierpiała bardziej niż ktokolwiek inny i zabiła najwięcej nazistów. Mój gospodarz, uczciwy, ciężko pracujący człowiek, nadal uważa, że do wojny nie dojdzie. Po rozpoczęciu "operacji specjalnej" uważał, że rozpoczęła ją Ukraina, bombardując Donbas. Dzisiaj napisał mi, że nie ma żadnych bombardowań, tylko kilka punktowych uderzeń na cele wojskowe. Rosja nie niszczy też miast, tylko je otacza. I nie dotyka tych miast, w których nie ma nacjonalistów!

Prawdą jest również to, że nawet Rosjanie, którzy nie lubią Putina i są świadomi, że wiadomości państwowe to propaganda, nadal padają ofiarą dezinformacji pochodzącej z memów, kanałów informacyjnych na Telegramie, mediów społecznościowych czy skądkolwiek indziej. Kolega, który mimo że nie jest fanem Putina, powiedział mi, że sądzi, iż to nie Putin zlecił zabicie Borysa Niemcowa, lecz "ktoś z jego otoczenia", kto chciał tylko zyskać jego przychylność. Wyglądało mi to na próbę dostrzeżenia w Putinie tego, co najlepsze. Wiara w to, że to Putin zamordował rywala, wymagałaby od niego podjęcia działań, które spełniłyby jego wyobrażenie o sobie jako ludzi "dobrych". Znacznie łatwiej było po prostu uwierzyć, że Putin nigdy nie zrobiłby czegoś takiego. Dla mnie również wiara w to, że dojdzie do wojny, oznaczałaby konieczność spakowania rzeczy i opuszczenia Moskwy, którą pokochałem. O wiele łatwiej było trzymać się nadziei, że bystry Putin na pewno nie zrobiłby czegoś tak szalonego?

Moi ukraińscy przyjaciele również mówili mi, że uważają, iż Putin blefuje i do wojny nie dojdzie. To też mnie przekonywało. Wszyscy, którzy czytają NYT, myśleli, że wojna się wydarzy, a tymczasem wszyscy ludzie, którzy byli najbliżej wojny, nie dostrzegali tego. Ale to, co napisałem powyżej o braku zainteresowania polityką, dotyczy także wielu Ukraińców mieszkających zarówno w Moskwie, jak i na Ukrainie. Oni po prostu nie śledzili sytuacji z bliska. Zapewne mieli świadomość, że w Donbasie zawsze coś się dzieje. Putin często masowo stawia wojska na granicy. Dlaczego tym razem było inaczej? Ale oni też byli w bańce.

Z późniejszych relacji wynika, że nawet FSB, rosyjscy żołnierze i rosyjscy deputowani do Dumy nie mieli pojęcia, co się wydarzy: Nikt nie przypuszczał, że będziemy tuż przy Kijowie" - powiedział inny deputowany Dumy. "Na początku myślisz, że to wszystko jest szaloną mistyfikacją, ale potem okazuje się, że to prawda". Sam Zieleński również zdawał się uważać, że Putin blefuje.
Pobierz Sinity - #ukraina #wojna #rosja

Trafiłem na ciekawy tekst człowieka z Zachodu któr...
źródło: comment_1648238742X7TtLopQ5L7VBAfm2TbbgI.jpg
  • 1
@Sinity: te opisy o życiu w bańce dokładnie jak kalka z Polski. Ze swoich znajomych i najbliższej rodziny to polityka i kto jest kim ponad oglądanie newsów interesuje się... Ja i teść. A reszta jeszcze nam suszy głowę jak ich poprawiamy odnośnie przekazywanych nagłówków w luźnej rozmowie, że chcemy się kłócić i że mamy dać spokój z polityką bo to nie ważne co kto rzeczywiście zrobił tylko ważne jest co powiedział