Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#przegryw #depresja

Śledzę tagi od prawie 10 lat ale nie miałem tu konta i nigdy nie dodałem wcześniej żadnego wpisu. Chciałbym przedstawić swoją historię która da może komuś nadzieję że można wyjść z depresji i przegranego życia. Nie chcę się rozpisywać więc żeby komuś chciało się przeczytać to postaram się w skrócie bez rozwijania głębiej danych wątków a jak kogoś będzie coś interesowało z danego etapu życia to rozwinę w komentarzach.

Zacznę krótko od czasu gdy moje życie nie wskazywało na to że będę w depresji czyli dzieciństwo i okres szkolny. Pochodziłem z przeciętnej rodziny i mieszkałem na wsi przy małym miasteczku 40k. W domu bez jakiś większych awantur w sumie byłem kochany, miałem dużo znajomych w dzieciństwie i w szkole; w podstawówce, gimnazjum i w szkole średniej. Generalnie do 18nastki miałem fajne ciekawe życie. Byłem w drużynie w tym mieście i jako jeden z najlepszych dosyć łatwo mi szło w tym okresie bo większość chciała się ze mną kumplować. Z dziewczynami też nie było jakoś większego problemu, czasami się spotykałem, gdzieś na imprezach zdażyło się całować, kilka razy jakaś do mnie zagadała po meczu czy w szkolę. Generalnie miałem okazje na związki w tym okresie.

Wszystko zaczęło się psuć jakoś końcem 2 szkoły średniej a początkiem 3. Zacząłem bardzo zwracać uwagę na swój wygląd wręcz miałem manie na tym punkcie. Przeglądałem się w każdym odbiciu, nawet w szybach samochodów. Był to początek gdy zacząłem wyolbrzymiać swoje wady z wyglądu z czasem przestawałem siebie akceptować. Wycofywałem się pomału z towarzystwa, przestałem się udzielać gdziekolwiek i jak najwięcej czasu spędzałem w domu w swoim pokoju. Doszło do tego że zacząłem opuszczać lekcje i ledwo wbiłem 50% obecności w ostatniej klasie.

Po zakończeniu szkoły już było tylko gorzej. Zamknąłem się w sobie w czterech ścianach i z manią na punkcie swojego wyglądu. Nigdzie nie wychodziłem. Wyjście do sklepu to była katorga żeby tylko nikt mnie nie zobaczył. W końcu przestałem chodzić nawet do sklepu tylko rodzice robili zakupy. Odmawiałem znajomym wyjścia gdzieś 2 lata zajeło aż wszyscy o mnie zapomnieli żeby gdzieś proponować wyjście i z jednej strony się cieszyłem bo skończyło się odmawianie wyjść a z drugiej tęskniłem do tego wszystkiego ale nie z takim ryjem..
Nie rozwijając się w skrócie przez prawie 7 lat neetowałem w domu, nie chodziłem do pracy (dorabiałem tylko przez neta), zamknięty w sobie z obsesją na punkcie wyglądu. W końcu bez znajomych. Przez 7 lat przez neta gadałem dwa razy z jakimiś dziewczynami ale bez spotkania żadnego. Przez ten czas zrobiłem dwa małe zabiegi na poprawę wyglądu ale nic to nie dało. Rodzice mnie kompletnie nie rozumieli o co mi chodzi. Mówili tylko żebym się w końcu ocknął. Zero zrozumienia ale jakoś to zaakceptowali.

Moje okresy przez te 7 lat były bardziej spotęngowane niechęcią do siebie i mniej. Na moje szczęście jakoś koło 24 urodzin nieco moje urojenia przygasły i pomału częściej zacząłem wychodzić do sklepu, na spacery. Trochę jakby z kiepskiego stanu gdzie często miewałem też myśli samobójcze nagle trochę zacząłem siebie akceptować i chyba już mi było wszystko jedno.
Bliżej 25 postanowiłem spróbować od nowa. Stwierdziłem już mi wszystko jedno jak ktoś mnie wyśmieje to nic chociaż próbowałem. Założyłem tindera i po kilku godzinach pisania umówiłem się. Po takim czasie nie spotykania się z nikim byłem zestresowany ale przez to że w młodszych latach nie miałem problemu z komunikacja z innymi ludźmi ta randka nie była najgorsza. Pogadaliśmy, pospacerowaliśmy nawet było przyjemnie. Umówiliśmy się kilka razy jeszcze ale nic z tego nie było. Nie potrafiłem przejść dalej w relacji nawet pocałować, przytulić. Bałem się tego jednak moja psycha przez te kilka lat się zniszczyła. Mimo że fajnie nam się gadało itd to w końcu olała mnie bo nie było żadnej czułości w naszej znajomości z mojej winy bo się bałem i nie potrafiłem tego pociągnąć. Te kilka spotkań dużo mnie nauczyło. Raz że całkiem atrakcyjna dziewczyna chciała się ze mną umawiać a moja samoocena nadal była skrajnie niska i pewność siebie praktycznie zerowa natomiast starałem się pokazywać że jest ok jak to przez 7 lat gdzie gdy już przypadkiem się na kogoś trafiło udawałem że jest wszystko ok. A dwa trochę nauczyłem się randkowania.

Po około 2 miesiącach założyłem znowu apke randkową i umówiłem się z inną. Bardzo się stresowałem bo była mega atrakcyjna a popisaliśmy jakieś 2 tygodnie i fajnie się rozmawiało. A bałem się że pewnie jak mnie zobaczy to od razu ucieknie... Jakimś cudem jej się spodobałem i randka była mega udana. Spotkaliśmy się kilka razy jeszcze i ... zostaliśmy parą. Ona ułożona dziewczyna ja tyle co po mega dołku bez pracy. Fakt że taka dziewczyna mnie zaakcpetowała i czułem się przy niej po jakimś czasie swobodnie dało mi mega powera. Zacząłem szukać pracy i po 2 tygodniach znalazłem całkiem ok robotę jak na nasze miasteczko. Z każdego tygodnia bałem się że nasz związek może się rozwalić przeze mnie bo brak doświadczenia i moja psychika bo cały czas miałem niską samoocene ale po prostu podszedłem do tego że nie mam nic do stracenia i jakoś muszę zacząć żyć.

Dzisiaj mam prawie 30 lat. Nadal zwracam uwagę na swój wygląd i nie akceptuję siebie do końca.. ale nie pokazuję tego chociaż czasami mnie to dręczy w środku. Staram się żyć. Z tą drugą dziewczyną nadal jesteśmy razem już po ślubie cywilnym i mamy małe dziecko. Nie jest mi łatwo przez moją psychikę ale przez to że spróbowałem jestem częściej szczęśliwszy mimo gorszych dni. Jak nadchodzi dołek to od razu sobie mówię że nie mam nic do stracenia i staram się mieć wywalone choć nie zawsze jest to takie łatwe ale na razie daje radę.

Dlaczego to piszę? Czytam często tag i widzę że dużo osób właśnie boi się spróbować. Dlatego zachęcam żeby jednak się odważyć i zawalczyć o swoje pragnienia. Może nie będzie łatwo ale warto, nawet jak nie wyjdzie to chociaż próbowaliście. Mi samemu przyszło zawalczyć o siebie dopiero po 7 latach ale może kogoś ten wpis natchnie. Pamietajcie.. czasami trzeba mieć wywalone. :)



Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6284b14cfbb0b362685e5795
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
  • 28
OP: @Kamilo67

Tu nie chodzi czy miałem znajomych a ty ich nie masz obcenie. Myślisz że jakikolwiek znajomy przez te 7 lat mi pomógł? Nikt mi nie pomógł sam walczyłem ze sobą żeby nie skończyć wcześniej a było kilka takich sytuacji i nie raz sobie myślę ale bym był głupi gdybym coś odwalił..
Teraz jak wyszedłem z dołka to z żadnym z tych znajomych nie mam kontaktu z NIKIM.
Nie wiem
@AnonimoweMirkoWyznania: Niby czemu nie słucham rad, skoro żadnej nie podałeś? Nadal jedyne co robisz to jak tchórz z anonimowych usuwasz moje posty. Wy mnie od toksycznych frustratów wyzywacie, no ale tylko ja jestem ten zły, bo mnie wolno obrażać, bo mam gorsze prawa człowieka xD.