Wpis z mikrobloga

Mirki i Mirabelki,

dzisiaj mija mi 10 lat pobytu w #uk
Tl dr: nie żałuję i nie wracam.

Pierwsza praca: przyjechałam w 2011 prosto do Londynu na 2 miesiące, pracowałam w hotelu 63 dni ciągiem (!) bez dnia wolnego. Żeby tylko zarobić jak najwięcej się da przed nowym rokiem akademickim. Stawka wynosiła wtedy £4.92 :’)
Fun fact: na początku nie mogłam się przyzwyczaic, że co chwilę ktoś się pytał jak się czuje. “you OK?”, “all right?” :D

Druga praca: po roku przyjazd do Crawley 20.06.2012 po zdanych egzaminach na uczelni. W kieszeni £100 pożyczone od rodziców. Pracy tam nie było żadnej. Miałam znajomego w Londynie, który wiedział o wolnym pokoju nad pubem, w którym pracował jego dobry kolega. Przyjechałam, zaczęłam dzwonić po ogłoszeniach. 8 dni później pracowałam jako kelnerka przy posh imprezkach na weselach i konferencjach angielskiej śmietanki.
Fun fact: poznałam Tonyego Blaira

Trzecia praca: w organizacji charytatywnej. Moja najdłuższa praca w UK – 4 lata 3 miesiące. Żałuję, że się tak długo zasiedziałam w niej, trzeba było wcześniej zacząć myśleć o rozwijaniu się.
Fun fact: przyjęli mnie przez to, że byłam katoliczka (ta org była sponsorowana przez Church of England, więc szukali kogoś z “Christian values”)
Fun fact 2: poznaje Polkę na Londynku, która zostaje moja najlepsza koleżanka (i jedyna Polka-koleżanka w UK). Jest psychologiem, więc każde spotkanie to terapeutyczne oczyszczenie. Pozdrawiam Marta :3
Fun fact 3: szef mojego szefa zostaje moja najlepsza koleżanka, nie-Polka. Do dzisiaj mamy super kontakt.
Fun fact 4: wyjechałam do PL na 4 miesiące

Czwarta praca: w agencji nieruchomości. Właściciel niezły Hinduski choleryk.
Fun fact: pracowałam tam miesiąc

Piąta praca: w NHS. Nie polecam. Miałam zmiany w 2 różnych przychodniach: pierwsza (główna), gdzie było 7 tysięcy pacjentów, i druga, która była przeznaczona dla bezdomnych. W jednej było mnóstwo obelg i wyzwisk od pacjentów, którzy nie mogli dostać się do lekarza, a druga była po prostu niebezpieczna. Ciągła policja, ludzie przedawkowywali narkotyki, wyciągano na nas noże.
Fun fact: w międzyczasie mieszkałam u znajomych rodziców niebieskiego. Pewnego dnia niebieski wpadł z McDonaldsem. Po jego wyjściu kazano mi się wyprowadzić, bo “I don’t want McDonalds in my house”. XD to była najbardziej kuriozalna sytuacja w moim życiu. Do tej pory rodzice niebieskiego nie rozmawiają z tymi ludźmi.
Fun fact 2: praca w tej przychodni otworzyła mi oczy na to, jak normalna jest aborcja. Nikt nie robi z tego żadnego szumu. GP kieruję na aborcję i tyle. Nie liczylam, ile kobiet przyszło po skierowanie, ale było to co najmniej 4-5 w ciągu 5 miesięcy

Szosta praca: w 12 firmie prawniczej świata. Praca mnie sama znalazła. Tata niebieskiego robił 50 urodziny, gdzie pojawiło się z 80 osób. Zostałam przedstawiona pewnej kobiecie. Zaczęłyśmy gadac, mówię jej, że chce odejść z NHS. Ona mówi, że szukają u niej w pracy. Wymieniłyśmy się mejlami. Przeszłam przez 3 stopniowy proces. Pierwsze rozmowa przez tel z HR. Później test na czytanie/pisanie, interpunkcję i pisanie na klawiaturze. Na końcu rozmowa z różnymi Execs. Do tego chcieli mój dyplom z PL.
Fun fact: mieszkałam z prostytutka. Chociaż ona utrzymywała, że sprząta (po nocach, w białych kozaczkach i mini, a jej pokój był wypełniony samymi dizajnerskimi rzeczami i ubraniami). Dorcia, jeśli to czytasz, to nie pozdrawiam Cię :D
Fun fact 2: staje się obywatelem UK

Siódma praca, obecna: inwestycyjne korpo.
Fun fact: zostaje wybrana “Living Legend”w 2020, w konkursie organizowanym każdego roku w moim korpo.
Fun fact 2: kupujemy z niebieskim chałupę
Fun fact 3: zostaje nominowana do ”Living Legend” w 2022 (było 46 nominacji, 6 osób zostało wytypowanych). I didn’t make the cut  ale i tak super uczucie wiedzieć, że jest się docenianym!

Podsumowanie
Ameryki nie odkryje pisząc, że w UK jest łatwiej. Było mnóstwo wpisów nt. plusów i minusów, więc nie ma co powtarzać. Moje życie mogło potoczyć się całkiem inaczej, ale jestem w tym miejscu, w którym chciałam, przez wybory, których dokonałam.
Jeśli moglabym cofnąć czas, to zaczęłabym wcześniej myśleć o jakichś kursach/zmianie pracy. Poza tym niczego nie żałuję.

Jest coś, co mnie smuci, mianowicie to, że widać starzejących się rodziców za każdym razem, gdy jestem w PL.

P. S. Kiedyś pewien dobry Anglik z pracy powiedział “don’t let the buggers grind you down” i tego się trzymam ( ͡º ͜ʖ͡º)
P. S. 2 Wrzucę niedługo post o wykopiwie, bo mam już zarezerwowana miejscówkę na 2 lipca.
  • 75
@Euthymol: A i ja bym dzisiaj dekadę miał ale przytomnie #!$%@?łem z uk, byłem w tym roku na skilled visa i nie żałuję.

W tamtych latach najgorszym krajem dla mnie byli niemcy do życia a dzisiaj są najlepszym biorąc pod uwagę koszty vs zarobki a i język angielski przez te lata w niemczech się poprawił przez co łatwiej się dogadać z jakimkolwiek wieśniakiem niż w walij i szkocji.

Fajne kraje do
@Euthymol: No fajnie fajnie, ale ciągle wychodzi na to, że prace dostawłaś bo ktoś znał kogoś, albo trafiłaś na przyjęcie gdzie Cię komuś przedstawiono. Tutaj w polsce to działa podobnie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Euthymol Fajny wpis, kwestia rodziców też mnie tu najbardziej rusza... A co do kursów to kurde zdecydowanie, jakoś tak z Polski wywiozłem przekonanie że każdy ma jakiś papier więc nikogo to za bardzo nie interesuje, a tymczasem tutaj kursami można naprawdę dużo osiągnąć.