Wpis z mikrobloga

#dziendobry miraski, pozdro z Turbacza. Piękny widok na Tatry tu jest. #gsb #gory #podroze #podrozujzwykopem

Dziś szybkie podsumowanie mojej dotychczasowej wyprawy. Jak wiecie że wcześniejszych wpisów zacząłem marsz głównym szlakiem beskidzkim w piątek po południu, dziś jest środa w tej chwili jestem w schronisku na Turbaczu. Plany miałem bardziej ambitne i chciałem iść co najmniej 40 km dziennie ale życie zweryfikowało że nie ma co być aż tak pewnym swego ( ͡º ͜ʖ͡º)

Pierwszy dzień: start o 16, udało zrobić się około 16 km z Ustronia do schroniska na Szoszowie. Trasa tu jest bardzo ciekawa ale też mega turystyczna. Najtrudniejsze dla mnie było wejście na Czartorię, które jest dość strome. Na miejscu w schronisku poznałem parę która szła w tym samym kierunku oraz Pana nauczyciela który również szedł w kierunku Wolosatego. Zrobiłem z nimi piwko wieczorem i rano zjadłem śniadanie, po czym ruszyłem dalej.

Ps. Na Szoszowie polecam brać śniadania, są za 25 zł ale mamy szwedzki stół jak w hotelu i można się porządnie najeść i wsiąść kanapki na wynos

Dzień 2: tu trasa bardzo ciekawa, ogląda się piękno Beskidu Śląskiego. Wejście na Baranią Górę nie było jakoś bardzo wymagające. Po drodze minąłem kilka schroniska. Ta część trasy jest całkiem spoko jeśli chodzi o schroniska, jest ich kilka po drodze. Dalej przy schodzeniu z Baraniej idziemy do Węgierskiej Górki i Żabnica gdzie też jest sporo sklepów. Tam uzupełniłem zapasy o jakieś bułki, kiełbaski i piwko. Nocleg zrobiłem za żabnica w prywatnej kwaterze ale podchodzącej pod schronisko - Abrahamowka. Polecam z całego serca, mega mili właściciele. W kwaterze ejst bar więc można zjeść i wypić. Jako że to był sobotni wieczór to pozlwoliem sobie na kilka piwek, w barze był też lokale i właściciele więc można było ciekawie porozmawiać a w dodatku postawili mi piwo ( ͡º ͜ʖ͡º)

Dzien 3 Z rana na śniadanie jajecznica od właścicielki (w sumie zostawiłem tam 100 zł, za nocleg, kwasnice,. Chyba że 3/4 piwa w tym jedno na koszt baru i śniadanie). Jajecznica prima sort, bardzo dobra i dla energii przed dalszym marszem. Około 10 wszedłem na schronisko w Rysiance ( węgierska górka to była dolina i od tamtego miejsca szedłem się ciągle w górę). Tu ktoś rozpalił ognisko więc się przyłączyłem i usmazylem moje 3 kiełbaski z dnia wczorajszego, co było mega błędem bo nie trzymałem ich przez noc lodówce i po kilku godzinach złapało mnie zatrucie pokarmowe. Wcześniej jednak ruszyłem dalej w stronę hali Mizowiej i Pilzna. Warto dodać że na rysiankach mega dużo turystów przychodzi ze swoimi namiotami i tam śpi. Wyglądało to jak wielkie pole namiotowe. Po dojściu do schroniska na hali Mizowiej i krótkim odpoczynku wdrapałem się na Pilzno o ogarnąłem że czerwony szlak je omija.... Na szczęście niebieskim szlakiem z Pilzna dało się wrócić na szlak czerwony w dalszej części bez cofania się. Zejście z Pilzna dość strome ale szkód od całkiem spoko. Dodatkowo w tym rejonie rozniez dużo turystów. Po drodze spotkałem kilka osób z GSB które szły w przeciwnym kierunku, miło zawsze jest z kimś pogadać na wspólny temat. Dodatkowo po drodze też spotkałem jednego kolegę turystę z którym razem przeszliśmy około 1 h w tym samym kierunku, również gadając o różnych rzeczach, takie same tempo więc można to wykorzystać ( ͡º ͜ʖ͡º). Niestety przed Jaworzyną musiałem się z nim rozstać że względu na problemy gastryczne po kiełbaskach. Najpierw biegunka, potem wymioty, udało mi się doczlapac do studenckiego pola namiotowego w Głuchczkach, gdzie tamtejsi opiekunowie, mega pozytywne osoby poratowali mnie herbatą, toaletą i zweglonym chlebem. Mimo prób wyruszenia dalej, nie miałem na to siły i zostałem na polu namiotowym. Co prawda nie mam ze sobą namiotu ale na polu jest kilka dużych wojskowych namiotów w których można spać, dodatkowo można pobrać dodatkowe śpiwory, które przydają się bo w nocy robi się naprawdę zimno. Na polu oprócz pary opiekunów poznałem turystę z Śląska, który dał mi część swoich zapasów ( w tym elektrolity) gdyż kończył już wyprawę (turystyczne chodzenie). Wieczorem mi się poprawiło i trochę z nimi posiedziałem po czym poszedłem spać.

Ogólnie jest to mega fajne miejsce, nocleg kosztuje jedynie 12 zł, jest prowizoryczny prysznic (ciepła woda tylko w dzień jak się nagrzeje), kibelki (sławojki) i kuchnia. Z tego co mówił kolega turysta, czasem są tu fajne imprezy jak jakas większa ekipa się zabierze.

Dzień 4: Rano pobudka, lekkie śniadanie na zmęczony organizm i w dalszą drogę. Pożegnałem się że wszystkimi i ruszyłem w kierunku z schroniska w Markowych szczawinach oraz Babiej Górze - która jest najwyższym szczytem GSB. W schronisku w szczawinach porządny obiad a potem wspinaczka na górę. Udało się dość szybko wejść, choć wejście jest dość wymagające. Jednak widok jak się roztacza z tego miejsca jest wręcz fenomenalny. Zostałem tam około 30 minut odpoczywając i czilatujac by wypoczętym ruszyć w dalszą drogę. Z Babiej w kierunku schroniska na hali Krupowej. Zejście od drugiej strony wydawało się dłuższe niż to na które ja wchodziłem, na dole spotkałem kolejnego kolegę z GSB, który również szedł w kierunku Ustronia, po zejściu do drogi znów zaczęła się wspinaczka w strone hali Krupowej. Jest to dość wymagające etap trasy, a co gorsza mi w połowie skończyła się woda. Do hali doszłem okół 17, po drodze zaczepił mnie baca i poczęstował piwkiem oraz mlekiem owczym. Z chęcią skorzystałem, trochę z nim pogadałem i poszłam na schronisko po pieczątkę i odkupiłem mu piwko a sobie kupielm drugie xD. Okół 18 postanowiłem ruszyć dalej by dotrzeć jeszcze tego dnia do Jordanowa, po drodze znowu spotkałem gsb-owicza, dziewczynę która szła w stronę Wolosatego, trochę się mnie chyba przestraszyła bo spotkaliśmy się wieczorem w lesie a ja dość szybko szedłem jak bym ją gonił xD. Ale pogadaliśmy i ruszyłem dalej. Do miejscowości Bystra doszedłem około 20 i zacząłem szukać noclegu ale niestety nic nie było więc musiałem iść aż do Jordanowa, bo tam były pokoje w galerii (dość drogo bo 130 zł). Także udlao się tam dojsc dopiero po 21. Tam się mocno ogarnąłem i korzystając z pralki zrobiłem pranie.
Dzień 5. Po szybkim śniadaniu i ogarnięciu się wyruszyłem w stronę Rabki, szło się średnio dobrze bo dnia wczorajszego zrobiłem dość duży dystans, trasa szła raz przez drogi raz przez las. Z każdą godziną było coraz goręcej i przy dojściu do Rabki, byłem dość zmęczony. I ty znów popełniłem błąd bo kupielm sobie dużego loda włoskiego i popiłem jakimś gazowanym piciem co znów skutkowało byłem brzucha przez resztę dnia. W Rabce trochę odpoczęłam i zaczlaasm wspinaczkę ku Maciejowej ale bol brzucha doskwierał coraz bardziej. Widocznie by coraz lepsze ( w porównaniu do trasy bystra-rabka gdzie jest głównie asfalt i chodzenie przez wiochy), ale w Maciejowej musiałem zrobić pierwszy pit stop na około 2 h bo nie mogłem iść że względu na ból brzucha. Około 15 ruszyłem dalej, wlokac się straszliwie i co jakiś czas chodząc w krzaki w wiadomym celu. Natura piękna w tym rejonie i znów pokazał się widoczek na Tatry, nawet lepszy niż na Babiej i okolicach, ale cóż z tego jak ja cierpiałem. Ostatecznie przed 19 udało się dojść do Turbacza i że względu na problemy żołądkowe postanowiłsm zostać tu na noc. Spotkałem tu przy okazji kolejną grupę wędrowców długodystansowych ktrorzy szło na Ustroń (para i samotny pan). Pogadaliśmy trochę, powyminialismy doświadczeniami, Pan poratowal mnie węglem aktywnym i poszedłem spać.

Cena na schronisko na Turbaczu to 70 zł, dość wysoka w porównaniu do wcześniejszych schronisk, jedzenid też dość drogie ale standard naprawdę spoko a widoki oszałamiają
Pobierz
źródło: comment_1658293848pSr8Vch8rYF96yY4Z1WIF5.jpg
  • 9
@Sidney1 hej, wszystko na spontanie, nie rezerwuje, jedyne co planuje to dystans jaki pokonam danego dnia i na tej podstawieniej więcej ogarniam gdzie mogę spać.

Co do nocowania na dziko, mam śpiwór i karimatę więc w razie problemów jestem w stanie się gdzieś rozłożyć, szczególnie jak znajdę jakąś wiatę ale z racji że noce są dość zimne to raczej będę starał sobie znaleźć jakieś cieplejsze miejsce ( ͡º ͜ʖ͡
@ismenka hej, no przez dwa dni trochę to tak wyglądało, w sensie pół dnia czuje się zajebiście a potem popołudniu nagle biegunka i wymioty o trzyma mnie do końca dnia. Teraz mocno patrzę na to co je, raczej będę się skupiał na lekkimi jedzeniu jaka przekąskach a na syte posiłki to w schronisku jakiś obiad.

Kondycję myślę że mam w miarę ok, jak do tej pory nie miałem z nią problemu. Jestem