Wpis z mikrobloga

Wolałbym mieć złośliwego raka niż być #przegryw bo na raka są jakieś konkretne drogi leczenia, robisz X i masz Y procent szans na powodzenie. A z incelowaniem to się człowiek pląta, wydaje tysiące na terapeutów, pajacuje po różnych aplikacjach czy grupach i w sumie zawsze można podsumować: "źle robisz, inaczej rób" albo "za mało robisz, musisz więcej robić"
Wszystko się sprowadza do "samo się dzieje" i ch*j, zero wytyczonej drogi do celu, którą można podążać i mieć jakieś szanse na powodzenie lub nie.
Dlatego wszystko jest imo dużo prostsze do rozwiązania bo ma jakieś ramy postępowania, pewien algorytm. Bezdomny chory na raka ma więcej opcji przed sobą niż podstarzały prawiczek, który próbował wszystkiego.
  • 8
  • Odpowiedz
  • 4
@zgubiles_sie_jelonku: O widzisz, znaczy, że mam oryginalną myśl. Ale logika za tym stojąca wydaje mi się zupełnie sensowna i spójna. Przynajmniej dla umysłu na pograniczu aspergera. Jak na raka jest algorytm, nawet z niską szansą wyleczenia to wciąż bardziej komfortowe wyjście niż zupełna niewiadoma bez żadnych wytycznych, rób to albo tamto i może się uda a jak robisz to robisz źle albo poczekaj kolejne 10lat to się uda xD
  • Odpowiedz
  • 0
@zgubiles_sie_jelonku: Na bycie przegrywem też bo np. ja, definitywnie nie zamierzam akceptować takiego życia. Mam 25lvl i jeśli dalej będę kompletnie samotny, odizolowany od doświadczenia ogromnie ważnej sfery życia jaką są relacje z płca przeciwną, to zamierzam się zabić. Nie satysfakcjonuje mnie życie w wersji demo, hehe pojeżdże na rowerze i zapomne, że mam 40lvl i nie wiem co to dotyk kobiety. Nie.
Niektórzy tak kończą i żyją kołchoz-dom, dopóki kortyzol
  • Odpowiedz