Wpis z mikrobloga

#gitara #gitaraelektryczna

Gram od ponad 3 lat, staram się ćwiczyć codziennie, są momenty gorsze i lepsze ogólnie progres widzę chociaż im dalej w las tym bardziej mnie to „przeraża”. Do tej pory skupiałem się bardziej na ćwiczeniach, ewentualnie nauka jakiś prostych solówek. Naukę utworów odkładałem na bok, mowa o utworach bardziej skomplikowanych niż podstawowe akordy(c,a,g,d). Co dało wam najwięcej jeśli chodzi o progres? Mowa o technice, manualna sprawność.
  • 5
Naukę utworów odkładałem na bok


@Vanderwill: I to jest błąd. Sam mam podobny staż i stosowałem podobną metodę, skupiając się na ćwiczeniach. Natomiast ostatnio ktoś mi powiedział, że nie da się grać jazzu bez grania szmat. I to jest prawda. Więc bierz "Chryzantemy złociste", "Whisky" i graj :)
@Vanderwill: zgadzam się że niegranie utworów to błąd

Jako wielki fan IM strasznie jara mnie nauka kolejnych utworów i w pewnym momencie zacząłem zauważać, że w miarę upływu czasu stać mnie na podwyższanie poprzeczki i naukę utworów trudniejszych/szybszych, co jednocześnie rozwijało szybkość ale też uczyło nowych chwytów i dźwięków których sobie nie wyobrażałem słuchając np killers po raz setny.

Dłubanie solówki bez znajomości utworu jest trochę bezcelowe. Grasz utwór (zestaw akordów
@Vanderwill: nie ma reguły, ale powiem z własnego doświadczenia. Przychodzi taki moment, że jak ćwiczysz wyłącznie we własnym zakresie to natrafiasz na granicę, z którą musisz się zmagać. W takim wypadku bardzo polecam wyjście do ludzi. Mam tu na myśli lekcje w lokalnym ośrodku kultury, albo granie z kolegami, albo jakiegoś rodzaju jam session, albo zaangażowanie się w jakiś projekt muzyczny i gra z ludźmi na salce prób. Otwiera cię to