Wpis z mikrobloga

Ostatnio siedząc w taksówce w korku w Kairze uświadomiłem sobie, że w sumie tak wygląda raj wolnościowców. Szerokie drogi, kilka pasów ruchu, żadnej kontroli technicznej pojazdów, na ulicy widać i drogie auta i totalny szrot. Chcesz jechać w 10 osób w jednym pojeździe? Robisz to. Chcesz jechać jako pasażer stojąc na zderzaku? Robisz to, a jak się #!$%@? to Twoja sprawa. Piesi mają takie same prawo do korzystania z jezdni jak samochody, nie ma żadnych pasów i świateł, a w przypadku kolizji... no cóż, wygrywa silniejszy (bogatszy), którego stać na samochód. Jak Cię nie stać to Twój problem, wolny rynek, zarób sobie.

Jeśli pieszy chce przejść przez jezdnie to musi wyczekać moment żeby zrobić to w miarę bezpiecznie. Nie jest to takie łatwe, bo jezdnie mają po kilka pasów, są bardzo szerokie, nie ma przejść dla pieszych, nie ma świateł, mało chodników, a kierowcy gnają aby szybciej. Komunikacja publiczna słaba, nie ma żadnych buspasów, bo nikt by nie zaakceptował takiego lewackiego pomysłu (wolność!). Więc każdy normalny człowiek kupuje samochód żeby się w miarę sprawnie i bezpiecznie poruszać. W rezultacie tych samochodów jest jeszcze więcej, więc kierowcy gnają jeszcze szybciej, wykorzystując każdy centymetr wolnej przestrzeni, żeby wyprzedzić inny samochód, żeby uniknąć potencjalnych korków. W rezultacie władze miasta jeszcze bardziej poszerzają drogi, żeby wyeliminować te potencjalne korki, likwidując m.in. chodniki. W efekcie jest jeszcze więcej samochodów, jeszcze szersze drogi, jeszcze mniej chodników, jeszcze trudniej poruszać się pieszo, w związku z czym jeszcze więcej jest chętnych żeby jeździć samochodem. Jeszcze więcej samochodów to... no sami wiecie.

Jedyne przejawy lewactwa jakie zauważyłem to tablice rejestracyjne i mimo wszystko ruch w jednym kierunku, ale myślę, że to akurat może nie jest regulowane przepisami, tylko ludzie sami są świadomi, że tak jest najlepiej i dlatego. W końcu rozwiązania wolnościowe są najbardziej doskonałe i ludzie jako zbiorowość sami wiedzą co jest najlepsze i nie potrzebują żadnej odgórnej organizacji.

Korki się oczywiście zdarzają. Nie są duże, bo np. do lotniska mam 20 km to jadę zwykle jakąś godzinę. Czasami zdarza się, że i dwie trzeba postać w korku, ale to zwykle jak ktoś się rozwali albo potrąci nieostrożnego pieszego. Gdzie by to nie było to taki korek i tak by się zdarzył. Moim zdaniem jest to efekt przejściowy, po prostu nie osiągnięto tutaj jeszcze pełnej wolności - dopiero gdy drogi zostaną całkowicie poszerzone (tak do 10 pasów w jedną stronę, bo teraz to tylko momentami zdarza się, że jest ich 8, a bardzo często tylko 4) i wszyscy pójdą po rozum do głowy i kupią samochody, bo piesi jednak przeszkadzają w ruchu, to jazda stanie się całkowicie płynna.

#konfederacja #podroze #egipt #kair #bekazlewactwa