Wpis z mikrobloga

Rozbija mnie logika argumentów duchownych gdy idzie o ich własny interes. Mleko to naturalny pokarm niemowlaka który jest niezbędny do prawidłowego rozwoju czy wręcz do przeżycia. Piwo by takie dziecko zabiło, więc o jakich wyborach czy chciejstwie tu mówimy, szczególnie że niemowlak nie ma swojej woli jako takiej.

Również kwestia wyboru języka jest absurdalna. Dziecko uczy się komunikacji z rodzicami, która też jest niezbędna do prawidłowego rozwoju, a czy jest to w tym czy innym języku, migowo czy poprzez pochrząkiwanie to bez znaczenia.

Religia natomiast jest dziecku do niczego nie potrzebna. Klepanie modlitw czy darcie mordy w kościele (bo żadne normalne dziecko nie wytrzyma 45 minut w spokoju i ciszy w nudnym miejscu) to już fanaberie. No i oczywiście narzucanie przynależności komuś kto nie ma na to wpływu.

#bekazkatoli
Jabby - Rozbija mnie logika argumentów duchownych gdy idzie o ich własny interes. Mle...

źródło: 1000023354

Pobierz
  • 9
@Jabby: a mnie zastanawia taki ból dupy o chrzest. Do pewnego wielu decyzje o wychowaniu podejmują rodzice, niektórzy zdecydowali się ochrzcić bąbelka.
Ale przecież to nie jest wypalenie znaku gorącym prętem. W niczym to życie nie różni się w kolejnych latach. Ot, jakiś wpis w jakiejś metryczce… bez większego znaczenia dla kogoś, kto ma to gdzieś.
.
My tez patrzymy na to z perspektywy swojego pokolenia, gdzie generalnie można dużo więcej
@swiadomy_anakolut: wracamy do początku dyskusji.

Co ten chrzest zmienia w życiu dziecka? Nic.
Za wychowanie w pierwszych latach odpowiadają rodzice. Jeśli stwierdzą, że chcą dziecko wychować według jakiejś religii, to to zrobią. Po latach dziecko samo zdecyduje, co mu pasuje albo co mu podpowiada umysł.
Nikt w nim nie wypala znamienia gorącym prętem.

Sam jestem ochrzczony, chodziłem na lekcje religii, był moment gdy byłem rzeczywiście religijny.
Potem życie zweryfikowało te poglądy.
Co ten chrzest zmienia w życiu dziecka? Nic.


@tegie: Serio? Na jakim świecie żyjesz? Polskie społeczeństwo jest mega konserwatywne i katolickie - nieochrzczone dzieci to nawet w średnio religijnych rodzinach przyczynek do wielkiej kłótni. Oczywiście, że rytuał ma zerową "magiczną" moc, za to niepodporządkowanie się temu zwyczajowi to często ostracyzm rodzinny, wielkie dramy albo wykluczenie na małej wiosce. To coś w stylu problemu, jaki polska i nie tylko prawica ma z
@swiadomy_anakolut: zgadzam się. Krzywe patrzenie i ostracyzm społeczny to problem, choć pod tym względem i tak jest dużo swobodniej niż za mojej młodości. Pamietam, że w klasie miałem jednego kolegę (i jedynego na całą duża podstawówkę), który nie chodził na religię. Co prawda z naszej perspektywy on wywoływał po prostu ciekawość, a nie zgorszenie.
To coś jak z moją babcią, gdy zobaczyła po raz pierwszy Murzyna w moim mieście. Przyglądała się