Wpis z mikrobloga

Myślę, że ludzie im są starsi, tym bardziej sentymentalni się robią. Pamiętam, jak umarła moja prababcia, do której jeździłam od dziecka, oczywiście było mi smutno, ale jakby jeszcze nie docierało do mnie co właściwie się stało.
Dopiero z każdym minionym rokiem, docierało do mnie, że wszystko co było z prababcią związane minęło i już nie wróci. Kiedyś pojechałam do Jeleniej Góry, poszłam do kamienicy gdzie mieszkała wraz z pradziadkiem, stałam pod drzwiami i płakałam, jak bóbr.
Ciekawe, czy bobry są takie płaczliwe ;-)
W każdym razie, doszło do mnie, że już nigdy zmarznięta nie wejdę do jej ciepłego mieszkania i nie zostanę od razu poczęstowana pysznym rosołem, gotowanym na dziadkowych warzywach z działki, że nie zjem całego talerza tych pysznych pierogów. Jadłam w swoim życiu różne dobre pierogi, ale żadne nie mogły konkurować z TYMI. Babcia Adela kupowała ser od tzw baby, ser i śmietanę. Ciasto było cienkie, ale nigdy się nie rozpadło a farsz pełen dobrego sera i jakiegoś magicznego dodatku, który nadawał tego niepowtarzalnego smaku.
Ggdyby Adela otworzyła pierogarnię, jestem pewna że zbiła by fortunę.
Tęsknię też za babami, we Wrocławiu, też miałyśmy swoją. Teraz pewnie opłaty są tak wysokie i jeszcze jakieś chore normy, że żadnym babom się nie opłaca.
Unia zadecydowała, że świeże produkty są niezdrowe i lepsze te z masowej produkcji, pełne chemicznych dodatków.
Dobra, to nie wpis polityczny.
Wiecie tu nie tylko chodzi o rosół i pierogi, chodzi o atmosferę.
Jak człowiek tylko przekraczał próg drzwi, dziadkowe twarze promieniały, człowiek czuł się kochany, akceptowany, zaopiekowany.
Nie przypominam sobie, żeby któreś z nich na mnie kiedyś nakrzyczało a trzeba Wam wiedzieć, że pamięć mam dobrą i nie wybiórczą.
Czy to dobrze, czy źle nie wiem.
Chyba dobrze, dzięki temu mogę w pamięci odtworzyć dobre chwile, ale raczej tego nie robię. Zderzenie z rzeczywistością, że już nie ma powrotu, jest zbyt bolesne.
  • 2
@ignis84: Cieszcie się moim drodzy, jak macie jeszcze dziadków. Wiem, że nie każdy ma dobre relacje z rodziną, ale jeśli Wy ją macie, to dobrze Wam radzę spędzajcie z nimi czas. Oczywiście nie namawiam Was, do siedzenia im na głowie, czy zrezygnowania z własnego życia. Po prostu czasem odpuście sobie jakieś blahe zajęcia i poświęćcie ten czas i uwagę rodzinie. Po ich śmierci docenicie i nie będzie mieli żalu do siebie.
@ignis84: Ja mam tak samo z moim dziadkiem. Do dzisiaj wspominam jak mnie uczył matematyki (myśle, ze dzięki niemu na prawdę ją rozumiałem i poszedłem później na polibudę).
Nigdy na mnie nie krzyknął, zawsze fajnie razem spędzaliśmy czas. Graliśmy dużo w tysiąca, robiliśmy krzyżówki. Gotował świetną grochówkę, taką wojskową :) Chodziliśmy na spacery, zakupy, analizowaliśmy piłkę nożną i dyskutowaliśmy o wynikach :)
Był u nas codziennie i zawsze rano kupował express