Wpis z mikrobloga

Cześć. Mam 48 lat i chciałbym opowiedzieć Wam historię mojego życia, ku przestrodze. Nie mam złudzeń, że ludzie są w stanie uczyć się na błędach innych, choć jak we wszystkim, zdarzają się i wyjątki od reguły. Cofnijmy się dwadzieścia kilka lat wstecz. Byłem młody, ambitny i w przeciwieństwie do wielu moich rówieśników, nie chciałem ożenić się zbyt szybko. Między innymi, to właśnie moje podejście zniszyczło związek z cudowną kobietą, która była miłością mojego życia. Rozstanie z nią, dwie dekady temu, złamało mi serce. Bałem się angażować emocjonalnie aż do 2008 roku, kiedy zatrudniłem w swojej firmie tę piękną, skromną, doświadczoną okrutnie kobietę. Nie łączyło nas prawie nic, poza faktem, że ona również bała się zaangażować, nawet w przyjaźń. Dobiegała czterdziestki, miała 15-letnią córkę i była na etapie w życiu, w którym jej agresywny mąż alkoholik opuścił je i przestał wspierać finansowo na rzecz jakiejś #!$%@? w Anglii. Opowiadając długą historię krótko, poczuliśmy coś do siebie i w sylwestra 2010 roku zamieszkaliśmy wspólnie. Było cudownie i mówię to w pełni świadomie teraz, bo mówiąc to wtedy, można byłoby stwierdzić, że byłem zaślepiony miłością. Jej córka stała się też moją córką. Pokochałem ją jak własną. Świetne dziecko, dorosłe już za dzieciaka, z konkretnym, racjonalnym podejściem do świata. Tu nieco różniła się od swej mamy, która wiecznie była nieco zagubiona, niepewna swych decyzji, rozmażona. Pierwszy raz w życiu otworzyłem się na miłość i nadal uważam, że była to najlepsza decyzja w moim życiu. Nie wzięliśmy ślubu, bo nigdy nie rozwiodła się z mężem. Mnie na tym nie zależało, formalności i papierów miałem dość w firmie. Zamieszkaliśmy w dworku moich dziadków, który chciałem sprzedać nim ją poznałem. Ja pracowałem, ona gotowała obiadki, zajmowała się ogródkiem. Codziennie wracając do domu, co by się za dnia nie stało, wracałem z uśmiechniętą michą, że je zobaczę. Dałem jej miłość, pewność siebie, stabilizację, wiarę w normalność. Córce to samo, wyrobiłem w niej dobre nawyki, wysyłałem na korepetycje, dałem jej wszystko, czego nigdy nie dał jej ojciec. Przechodząc do przykrej części opowieści, aż mi się ręce trzęsą. Patologiczny #!$%@?, ojciec, wrócił do kraju na stałe i chciał odnowić kontakt, zwłaszcza z córką. Nie bałem się o to, że jej namiesza w uczuciach, bo wiedziałem, że ma bardziej poukładane w głowie od nas wszystkich. O moją wybrankę nie bałem się wcale, ponieważ... ponieważ o co miałem się bać? Bardziej się w życiu pomylić nie mogłem. Córki już wtedy w domu nie było, bo studiowała, a moja kobieta zawsze chciała towarzyszyć jej, gdy ta spotykała się z ojcem- "pilnować, by jej nie skrzywdził". Aż pewnego dnia się wydało, gdy córka do mnie zadzwoniła w jakiejś sprawie i okazało się, że wcale się w weekend z ojcem nie spotyka- co innego moja żona. Piłem cały weekend, nie chcąc uwierzyć w to, co się dzieje. Przyjechała, skonfrontowałem się z nią. Pękła od razu, nigdy nie potrafiła trzymać nerwów na wodzy. Tłumaczenia były żałosne, aż nie mogłem uwierzyć, że wychodzą z ust tej właśnie kobiety. "bo jej pierwsza miłość, bo gdy go zobaczyła to coś wróciło. bo się jakby zmienił. że to błąd, że ona przysięga nigdy więcej się z nim nie spotkać". Umarłem, a gdy zmarwychwstałem wzięła mnie taka #!$%@?, że ją wyrzuciłem z domu i nie odbieram od niej telefonu już pół roku. Córka, mimo że ma trochę za złe, trzyma moją stronę i woli spędzać swój "rodzinny czas" ze mną, niż ze swoją mamą czy "prawdziwym ojcem". Może i jestem dupkiem, ale nie widzę szans na przebaczenie jej. Ktoś powie, że to nie była w takim razie prawdziwa miłość. Była, ale już jej nie ma. Moje serce zamknęło się na zawsze. Uważajcie na rozwódki.
  • 64
@andrzej0: Jak czytam niektóre historie i obserwuję to co dzieje się dookoła to zastanawiam się czy warto wiązać się z jakąś kobietą. Na początku wszystko może być fajnie, ładnie pięknie, ale potem może przyjść nieoczekiwany zwrot akcji. Mam dopiero 21 lat, ale dostrzegam więcej minusów niż plusów związku z kobietą. Poza tym chyba jestem typem samotnika i dodatkowo introwertykiem więc raczej zostanę samotny.
@piotr_m: głupoty gadasz i to JESZCZE nie wiesz jak wielkie ;] może i dużo się tego naczytałeś, ale głównie dlatego, że jak ktoś ma żal i jest mu źle to piszę to do internetów, żeby się tym podzielić i żeby może mu ulżyło, po prostu żeby nie dusić tego w sobie, jak komuś jest dobrze to po co ma pisać? ;] Masz dopiero 21 lat, DOPIERO! Jeszcze znajdziesz kobietę odpowiadającą Tobie,
swoją mamą czy "prawdziwym ojcem". Może i jestem dupkiem, ale nie widzę szans na przebaczenie jej. Kt


@andrzej0: czemu mamy uwazac na rozwodki skoro twoja laska nie byla rozwodka? tylko zwykla #!$%@?? albo sciemniasz z tym coolstroy i sie gubisz w swoich zeznaniach albo slaby z icbie bajkopisarz xD