Wpis z mikrobloga

kurde, taki byłem kozak na rowerze, przed chwilą zaliczyłem ostrą glebę i cudem tylko powierzchowne stłuczenia na nodze... a wszystko przez babę, która mi wlazła na ścieżkę z psem, suka się nawet nie obejrzała, jak złapałem krawężnik i przeszorowałem z 5m, dobrze że znalazł się ktoś kto spytał czy pomóc, od razu strzały w miednicę, kolano i kostkę mniej bolały, chociaż to pewnie też przez adrenalinę, która teraz uchodzi i zaczyna się prawdziwy ból.... i w sumie w takiej jednej wywrotce można podsumować wszystkie 3 polskie przypadłości składające się na wypadki: ktoś wymusza (baba z kundlem), ktoś inny zapierdziela (tutaj ja) + niedorobiona infrastruktura (co za idiotyzm robić krawężnik, który zaczyna się jako niski i szybko przechodzi w wysoki) - i to wzdłuż drogi rowerowej a nie w poprzek, przez co, jak się go złapie na niskim profilu opony, to albo się spadnie na zaparkowane prostopadle samochody, albo zaliczy glebę tak jak ja do wewnątrz ścieżki
  • 3
  • Odpowiedz
@chavez1: Ciemno było, albo chodnik blisko? To było nie #!$%@?ć. Kobieta powinna się rozejrzeć, ale Ty jako uczestnik ruchu cięższy od pieszego musisz się w pewnym sensie dostosować. W każdym razie opłaca się mniej #!$%@?ć jak gdzieś blisko jest chodnik ;)
  • Odpowiedz
@Mhrok: wiesz... to nie było że ona chciała przejść, tylko szła wzdłuż ścieżki (oznakowanej, wymalowanej) i na smyczy miała dużego kundla (pomijam sens trzymania kundla w centrum dużego miasta, gdzie nawet nie ma on się gdzie za przeproszeniem wys*ać - tak mi się Dzień Świra przypomniał jakoś), a że chód kundla może być randomowy, to niepotrzebnie ją omijałem szerokim łukiem, mogłem tylko zadzwonić dzwonkiem i niech mi schodzi baba ze ścieżki,
  • Odpowiedz
@chavez1: Można się pieklić na to, że piesi chodzą jak chodzą. Faktycznie - większość pieszych nie ogarnia.

Nie zmienia to faktu, że w przypadku zderzenia i tak to (tylko) Ty leżysz, dlatego moim zdaniem warto uważać.

  • Odpowiedz