Witam wszystkich. Opowiem, wam historie z mojego wypadku samochodowego i podejście policji.
Jakos na początku czerwca wieczorem wybrałem się samochodem do mojej dziewczyny... 3km od mojego domu( mieszkam na wsi) za zakrętem stała policja. Zatrzymali mnie do kontroli (dokumenty, światła, gaśnice, trójkąt, trzeźwość). Wszystko poszło gładko, więc udałem się dalej.
Około 80-100m dalej zza zakrętu pojawił mi się VW golf II biały, który na moje oko jechał z 100km/h(teren zabudowany) środkiem drogi. Szybko odbiłem kierownicą w prawo. Prawe przednie koło wpadło w dziurę i złapało pobocza... stracilem panowanie nad kierownicą i uderzyłem w betonowy mostek, następnie dachowałem do rowu( nie z powodu prędkosci, tylko dlatego, ze rów był bardzo głeboki i przód samochodu mi tam wpadl). Uderzylem sie bardzo mocno w glowe wiec nie pamietam wszystkiego dokladnie, ale bylem przytomny i szybko przyjechali moi rodzice. 2 min po wypadku pojawila sie policja... wezwala pogotowie i Straz.
Tu zaczyna się dopiero cała akcja z policją.
Gdy wyciągneli mnie z samochodu do karetki... Policjant wszedł do niej bez pytania i zaczal mi przystawiac alkomat do twarzy. Sanitariuszka go próbowała wyrzucic, ale On, ze ma takie procedury etc. Ma procedury zlecenia badania krwi, a nie przykladania komus w karetce alkomatu do twarzy... kilka minut wczesniej mnie kontrolowal... oczywiscie przez 100m sobie wypilem piwo jego zdaniem.
Drugi policjant zaczal wypisywac mandat. Niestety zemdlalem i nei bylem w stanie go przyjac. (Tu pierwsza czesc wzorowego zachowania policji sie konczy)
Kilka dni później wyszedlem ze szpitala z obrzękiem i wstrząśnieniem mózgu. Od razu miałem wezwanie na policje, wiec sie tam udalem. Mily Pan policjant zaczal mnie przesluchiwac, wiec opowiedzialem mu jak to bylo... Następnie usłyszałem: czy przyznaje sie Pan do winy?... Oburzyłem się, bo winy tam mojej nie było, wiec powiedzialem, ze nie. Poprosil mnie o nazwisko świadka i adres ( Świadek jedynie co widział, to to, ze jakis VW z duza predkoscia wjezdza w zakręt, samego wypadku niestety nie). Śmieszne dla mnie jest to, ze ja mam znać imie i nazwisko świadka, którego policjanci wczesniej o to pytali.
Tydzien później dostaje wezwanie na komende...Wiec sie tam też udałem. Mily Pan policjant oznajmił mi, że sprawa idzie do sądu, bo nie przyjąłem mandatu O.o Tlumacze mu, ze nikt mi mandatu nie proponowal, zadnej kwoty nie uslyszalem, On jednak twierdzi, ze nieprzyznanie sie do winy, to odmowa przyjecia mandatu. Wezwanie do sądu dostalem kilka dni później... na dzien 25 lipca...
Nie dość, ze jestem stratny na kilka tysiecy bo policjanci nie zlapali winowajcy, to oskarzyli mnie... nie proponowali mi mandatu, a uwazaja inaczej... zachowania z alkomatem, to az mi sie komentowac nie chce... siedze sobie otumaniony w karetce w kołnierzu, a Policja mi alkomat przystawia do twarzy.
Może ktoś zna się na prawie i mi powie co w takiej sytuacji mam zrobić?
Kilka zdjec z wypadku
Komentarze (147)
najlepsze
Jechałem z kumplami, z nowym Clarionem na parking koło parku, żeby sprawdzić czy będzie potrzebna jakaś przejściówka, czy radyjko wejdzie od tak. Na skrzyżowaniu miałem ustąpić pierwszeństwa, wyjechałem dość pewnie bo nic nie było. Zza łuku wyskoczyło A8, które jak się potem okazało prowadził mój znajomy. Według świadków miał spokojnie 100km/h. Droga na osiedlu, ograniczenie 50km/h. Dobrze, że kumpel krzyczał, żeby hamować
Nie tak dawno byłem świadkiem pobicia, sprawców nie widziałem poza ich bluzami jak uciekali w stronę nadjeżdżającego "nieoznakowanego" wozu policyjnego, minęli go i już. Pierwszym spisywanym był pobity i pomimo kamer, radiowozów,