Krótka historia o tym jak jesteśmy traktowani przez NFZ.
Około 5 tyg. temu kiedy rano wstałem poczułem olbrzymi ból zęba, gdzieś z boku z lewej strony a jako że nigdy wcześniej nie miałem żadnych problemów z jamą ustną to udałem się na "spokojnie" do dentysty.
Pani dentystka przyjęła mnie jeszcze tego samego dnia - mimo, że nie miałem wcześniej żadnego skierowania, to wszedłem między pacjentami ze względu na ból, oraz obrzęk jaki pojawił się między czasie. Po krótkiej wizycie okazało się że rosną mi nieszczęsne ósemki, ale nie standardowo w górę lecz... poziomo, z czego właśnie ta lewa, która mnie bolała tego ranka zaczęła się "wygryzać" z dziąsła i przez swój nienaturalny kierunek wzrostu zaczęła mi przeć na siódemkę.
(poniżej moje zdjęcie rtg)
Otrzymałem skierowanie (pilne) do chirurga szczękowo-twarzowego, receptę na leki przeciwbólowe.
Jeszcze tego samego dnia udałem się ze skierowaniem do kaliskiego szpitala, gdzie pani na recepcji poinformowała mnie że najbliższy wolny termin (mimo pilnego skierowania) to 15 czerwiec (czyli niespełna 5 tyg. czekania). Musiałem niestety przystać na tą propozycję, ponieważ dowiadywałem się telefonicznie jeszcze w kilku miejscach gdzie takie zabiegi robią na NFZ, lecz akurat w tym właśnie szpitalu ta kolejka była najkrótsza - prywatnie koszt takiego zabiegu to ok. 500 zł.
W końcu, po kilku tygodniach oczekiwania nastał poniedziałek, 15 czerwca. Udałem się do szpitala (nie ukrywam że z dość sporym stresem, ponieważ w moim przypadku trzeba trochę ponacinać i pozszywać), poczekałem w kolejce około 3 godzin no i w końcu otrzymałem "zaproszenie" na odział zabiegowy.
Moja radość, że w końcu ból minie nie trwała niestety zbyt długo ponieważ po konsultacji z lekarzem, po obejrzeniu zdjęcia z rtg szczęki, oraz po obejrzeniu jak to wygląda "na żywo" pan lekarz stwierdził że niestety nie może wykonać mi w tym momencie tego zabiegu, ponieważ zabieg z takim zębem wymaga hospitalizacji, wykonania morfologii oraz (nieobowiązkowo) wypadałoby jeszcze zrobić szczepionkę WZW/B a umowa z NFZ jest tak skonstruowana, że nie mogą mi "tu i teraz" tego zrobić. Poinformowano mnie również że nie ma żadnego problemu, ale najszybszy termin na "taki ząb" to... połowa października! Nie dość że człowiek czekał miesiąc z bólem, 3h w kolejce z niecierpliwością (nie wiem jak wy, ale trochę się obawiałem nie tyle bólu w trakcie jak już, gdy znieczulenie puści) to na dodatek muszę czekać kolejne 4 miesiące... a między czasie, gdyby bardziej bolało to mam przecież leki przeciwbólowe!
Tak nas właśnie traktuje cała ta "służba zdrowia", nie dość że człowiekowi 'zabierają' co miesiąc około 300 zł. z wypłaty, przez 10 lat nie korzystałem z żadnego typu usług lekarskich - bo nie było potrzeby - to jeszcze wysyłają człowieka z kwitkiem, od drzwi do drzwi!
Co dalej? - Zapisałem się na prywatną wizytę, na przyszły tydzień za którą zapłacę ~500 zł., ale gdybym miał czekać kolejne 4 miesiące tyle samo wyniosłyby mnie leki...
10 lat = 120 miesięcy = średnio po 300 zł. składki na NFZ = 36 000 zł! Dlatego moim zdaniem trzeba cały ten śmietnik jak najszybciej sprywatyzować!
Pozdrawiam,
Komentarze (277)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Wiem, że tak być nie powinno, ale należy każdego ostrzegać, że co jak co, ale do dentysty na NFZ za żadne skarby iść nie wolno!
od kilku lat traktuje składkę nfz jako bardzo wysokie ubezpieczenie medyczne od nagłych wypadków, a leczę się prywatnie, dentysta, usg żony
Chcesz mieć tak jak w USA? Wiesz ile tam kosztuje ubezpieczenie a ile leczenie? Te twoje 500 zl to przy tym nic.